Promocje na Steamie źle odbiją się na branży?
Czasy, w których żyjemy, są bardzo dobre dla graczy, którzy za niewielkie pieniądze - w ramach wyprzedaży w usługach dystrybucji cyfrowej - mogą kupić mnóstwo gier.
Innego zdania jest jednak Jason Rohrer, niezależny twórca pracujący obecnie nad produkcją The Castle Doctrine. Uważa, że promocje i niskie ceny odbiją się na nas negatywnie. Ma rację?
Niezależny twórca wyszedł z kontrowersyjną tezą. Według niego, popularne w ostatnich latach wyprzedaże na Steamie oraz w innych usługach dystrybucji cyfrowej źle wpłyną na branżę. W jaki sposób?
Tłumaczy, że kupowanie produkcji zaraz po premierze jest dzisiaj oznaką głupoty - lepiej bowiem poczekać kilka miesięcy, aż cena danej, upragnionej gry zostanie obniżona. Robi tak wiele osób, a ludzie, którzy kupują wybrane tytuły tuz po debiucie za dużo większą sumę są stratni. Nie to jest jednak - według Rohrera - najgorsze.
"Kultura szalonej wyprzedaży jest kulturą czekania. 'Kupię grę później, w trakcie wyprzedaży'. W trakcie tygodni premierowych sprzedaż jest niska, a rozwój developerów związany jest właśnie ze sprzedażą, od której zależy finansowe przetrwanie. To czekanie na grę dziesiątkuję twoją (developera) bazę graczy i masę krytyczną w dniu debiutu rozkładając dopływ nowych użytkowników w czasie. A twoi fani, którzy są na tyle głupi, żeby kupić grę na premierę i zmarnować pieniądze, uczestniczą w słabszej, mniejszej społeczności" - pisze Rohrer.
Rohrer uważa, że wyprzedaże powodują, że gracze kupują wiele produkcji, w które i tak potem nie grają.
"Ludzie dają się przekonać do wyrzucenia pieniędzy w błoto, wydając je na rzeczy, których nie chcą lub nie potrzebują. Lepiej, żeby przeznaczyli je na grę za pełną cenę, którą chcą, niż na cztery tańsze o 75%, których nie tkną" - kontynuuje niezależny producent.
Rohrer twierdzi, że na razie nie ma ucieczki z "kultury wyprzedaży". Nie oznacza to, że się poddaje - w przypadku swojej nowej gry The Castle Doctrine zastosował model znany m.in. z Minecrafta, będący jednak niezbyt popularnym wśród developerów. Zakłada on, że cena wzrasta wraz ze zbliżaniem się do wydania finalnej wersji.
Czy rzeczywiście wyprzedaże negatywnie odbiją się na branży? Czy tak jak pisze Rohrer, zdarza wam się kupić w trakcie promocji wiele gier, w które i tak później nie gracie? Piszcie w komentarzach.