Oto gra, która kosztowała więcej niż: Cyberpunk 2077, RDR 2 i GTA 5 łącznie

Star Citizen to bardzo enigmatyczny projekt. Symulator lotów kosmicznych został sfinansowany w pełni przez społeczność w ramach zbiórki na Kickstarterze. Dzieło nadal nie zaliczyło swojej oficjalnej premiery, ale wiadomo, że jest to najdroższa gra w historii...

Istnieje gra, która kosztowała więcej niż trzy hitowe produkcje gamingowe

Na rynek wydane zostało do tej pory wiele wysokobudżetowych produkcji gamingowych z gatunku AAA. Przykładowo GTA V to tytuł, na który według szacunków wydano blisko 137 milionów dolarów, co było zawrotną wartością blisko dekadę temu, w momencie debiutu tej gry.

Serwis PlayerAuctions podaje, że jeszcze więcej środków wyłożono na Red Dead Redemption 2, notabene dzieła od tych samych producentów. Tutaj kwota wyniosła 170 mln dolarów. Jeszcze bardziej imponująco prezentują się wyniki w tej kategorii Cyberpunka 2077. Rodzime studio CD Projekt RED miało przeznaczyć na powstanie tej gry 174 mln dolarów.

Reklama

Wszystkie powyższe pozycje to już legendy w branży gamingu. No może jedynie nie powiemy tego o Cyberpunku, który zaliczył fatalny start i jeszcze musi popracować na to miano. Jest to również najnowsza pozycja z tej listy, która cały czas szlifowana jest przez "Redów". Nie mamy jednak wątpliwości, że Cyberpunk w gronie klasyków sektora gier wideo prędzej czy później się znajdzie.

Na rynku istnieje inna, znacznie mniej znana gra, która kosztowała więcej niż wszystkie wspomniane tytuły RAZEM WZIĘTE. Jest to Star Citizen od Chrisa Robertsa i studia Cloud Imperium Games. Dzieło zostało praktycznie w pełni sfinansowane przez społeczność w ramach zbiórki crowdfundingowej.

Star Citizen i 580 milionów dolarów

Do tej pory na koncie deweloperów Star Citizena znalazło się... zawrotne 580 mln dolarów. Tak. Nie pomyliliśmy się w zaprezentowaniu sumy. 580 mln dolarów czyni ten kosmiczny tytuł najdroższym w całym sektorze gamingowym. Szybka kalkulacja wskazuje, że gdyby koszty powstania Cyberpunka, Red Dead Redemption 2 oraz Grand Theft Auto V zsumować, to nadal Star Citizen byłby droższy niż wspomniane trzy głośne i hitowe tytuły pod każdym względem.

Star Citizen to nie tylko najdroższa gra w historii, ale także jedna z najbardziej kontrowersyjnych pozycji na rynku. Oczywiście gdyby gra kosztowała 10% wartości dotychczasowo zebranych funduszy, to nikt nie robiłby z tego tytułu problemów. Więcej tajemnicy budzi fakt, że produkcja nadal znajduje się we wczesnym etapie (Early Access) i nie zaliczyła nawet swojej rynkowej premiery.

Dodatkowo Star Citizen nie jest owiane dobrą sławą. Twórca Chris Roberts już wiele razy spotykał się z krytyką ze strony branży. Zarzucano mu brak umiejętności gospodarowania środkami, które przeznaczone były na powstanie tej gry. Ci bardziej złośliwi wskazywali nawet, że deweloper woli wystawne i drogie życie niż... zmaterializowanie swojego gamingowego projektu i pełnoprawnego wydania go na rynek.

Ambitne cele, ale czy osiągalne?

Star Citizen to bez wątpienia intrygujący i bardzo ambitny w zamyśle i koncepcjach projekt. Sama fabuła wygląda rewelacyjnie, a gameplay potrafi momentami powalić na kolana. Dzieło nie posiada wysokich wymagań sprzętowych, więc potencjał na dostatni poziom grywalności również tutaj uświadczymy.

Istotnym jednak problemem jest fakt, że deweloperzy co rusz skupiają się na coraz ambitniejszych celach i planach rozwojowych. W ten sposób Star Citizen staje się wręcz skarbonką bez dna i projektem, w które pompowane są kolejne finansowe środki... oczywiście przez fanów tego dzieła.

Tymczasem Star Citizen nawet przez najbardziej gorliwych entuzjastów kosmicznych podbojów uznawany jest za grywalną, lecz nadal zawierającą sporo niedociągnięć i błędów produkcję. Niestety entuzjazm stygnie, bowiem na horyzoncie nie jawi się zbyt wiele pozytywnych bodźców rozwoju tej gry. A kontrowersje tylko się piętrzą... wraz z każdym kolejnym wpłaconym przez fanów dolarem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Star Citizen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy