Obecnie, w dobie koronawirusa, cięcie stóp procentowych - niekiedy do ujemnych poziomów - jest jednym z popularniejszych sposobów na "rozruszanie" gospodarki. Jeśli bowiem banki nie mogą z zyskiem "przechowywać" pieniędzy w banku centralnym, będą bardziej skłonne do udzielania kredytów.
Podobnie jest w Animal Crossing. Gracze nie mogą już przechowywać pieniędzy w Bank of Nook na 0,5 procent, więc będą bardziej skłonni do spekulowania na sprzedaży najpopularniejszego surowca naturalnego w grze, czyli rzepy. Dużym zainteresowaniem cieszą się też tarantule.
Cena rzepy w grze okresowo się zmienia, a gracze nigdy nie mogą być pewni, na jaką kwotę się natkną. Część użytkowników wolała więc czekać na wyjątkowo wysokie stany, przechowując dzwonki w banku. Teraz takie podejście nie będzie już tak dochodowe, co powinno skłonić do ryzykowania.
W przypadku Animal Crossing - w odróżnieniu od prawdziwego świata - powody na cięcie stóp procentowych są jeszcze inne. Jeśli bowiem wpłaciliśmy dzwonki do banku i przestawiliśmy datę w ustawieniach konsoli, otrzymywaliśmy 0,5 procent za każdy pominięty dzień w wirtualnym świecie.
Jak można się domyślać, oszustwo było popularne i pozwalało błyskawicznie zbudować spore fortuny, rujnując przy tym ekonomię. Właśnie dlatego Nintendo za pośrednictwem łatki zmieniło stopy procentowe, starając się ukrócić proceder. Maksimum na koncie ograniczono też do 9999 dzwonków.
Teraz, gdy Bank of Nook ustalił stopy procentowe blisko zera, następnym logicznym krokiem jest skupowanie obligacji. Gracze powinni podłączyć konsole do drukarek, może te zaczną drukować pieniądze.