Wszyscy chcą w streaming, czyli przesyłanie obrazu gier bezpośrednio na urządzenia użytkowników. Google testuje swój Project Stream za pośrednictwem Assassin’s Creed Odyssey w przeglądarce Chrome, a Microsoft ogłosił właśnie platformę xCloud, przeznaczoną raczej dla urządzeń mobilnych.
Oczywiście, nie tylko dla urządzeń mobilnych. Nowość powinna poradzić sobie sprawnie także z transmisją rozgrywki na konsole oraz komputery osobiste. Mamy do czynienia z inicjatywą, o której amerykańska firma wspomniała po raz pierwszy już na targach E3 w tym roku.
Microsoft zapewnia, że obecnie trwają testy. Ciekawie jest zwłaszcza w przypadku urządzeń mobilnych, a najciekawiej - w kwestii sterowania na smartfonach. Okazuje się bowiem, że możliwe będzie sparowanie telefonu ze standardowym kontrolerem bezprzewodowym z konsoli Xbox, przez protokół Bluetooth. Jeśli nie mamy pada, na ekranie pojawi się specjalny kontroler.
Wszystko to otwiera drogę do produkcji, które nigdy nie zadziałałby na urządzeniach mobilnych, ze względu na słabsze podzespoły. Grafika i rozgrywka generowane są jednak na zewnętrznych serwerach, więc takie ograniczenia znikają: Sea of Thieves, Gears of War, a nawet Halo na komórce? Dlaczego nie.
Producent będzie miał jednak nadzieję rozszerzyć ofertę poza swoje własne produkcje i zaprosić do współpracy zewnętrznych deweloperów, jak zrobiło Google, testując Project Stream za pośrednictwem Assassin’s Creed Odyssey dzięki pomocy Ubisoftu. Całość sprawdza się podobno całkiem sprawnie.
Kluczową przewagą po stronie Microsoftu może być fakt, że gigant z Redmond dysponuje siecią serwerów na całym świecie - architekturą Azure. "Z centrami danych w 54 regionach i usługami w 140 krajach, Azure dysponuje skalą, potrzebną do dostarczenia świetnych wrażeń graczom na całym świecie, bez względu na to, gdzie się znajdują" - czytamy na oficjalnym blogu.
To samo można oczywiście powiedzieć o serwerach Google, ale już na przykład Sony - streamujące gry już od dłuższego czasu, za pośrednictwem PlayStation Now - musiało radzić sobie inaczej, przejmując jednego z pionierów na rynku transmisji rozgrywki, a więc firmę OnLive.
Wygląda więc na to, że przyszłość wirtualnej rozgrywki może faktycznie leżeć w streamingu. Najpoważniejszym problemem pozostaje dostęp do szybkiego, szerokopasmowego internetu, co jest koniecznością do zapewnienia płynnych wrażeń.