Mercedes ma kolejny abstrakcyjny pomysł na subskrypcję

​Kiedy jakiś czas temu pojawiła się informacja, że Mercedes będzie wymagał od klientów subskrypcji, by ci mogli skorzystać z dodatkowych opcji, wielu stwierdziło, że firma zwariowała. Ciekawe, jakie będą ich opinie o najnowszym pomyśle koncernu...

Kilka miesięcy temu Mercedes wpadł na pomysł, że w ramach subskrypcji będzie można sobie odblokować w samochodzie pewne funkcje dodatkowe, na przykład skrętną tylną oś. Nie była to zresztą pierwsza marka, która wpadła na ten pomysł - BMW w podobny sposób odblokowywało klientom dostęp do ogrzewania foteli. O ile sama funkcja nie jest jakoś wybitnie niezbędna do jazdy, o tyle pomysł łączenia funkcji dość drogiego przecież samochodu z subskrypcją wydawał się wielu dość szalony. Niestety, niemiecki koncern na tym nie poprzestał.

Reklama

Tym razem firma życzy sobie dodatkowe 1200 dolarów rocznie za... przyspieszenie. Tak, dobrze przeczytaliście. Mercedes ujawnił, że posiadacze modeli z linii EQ, czyli pojazdów elektrycznych, będą mogli zwiększyć osiągi swojego auta - w tym konkretnym przypadku moc, a co za tym idzie skrócić czas rozpędzania od 0 do 100 km/h - za dodatkową, cykliczną opłatą.

Za wspomniane 1200 dolarów rocznie Mercedes odblokuje subskrybentowi pełną moc silnika, dzięki czemu czas rozpędzania zmniejszy się o 0,2 sekundy. Nie wiem, czy bardziej pomysł ten kojarzy się z absurdalnymi mikrotransakcjami z większości dzisiejszych gier, czy może z ulepszaniem samochodu w grach takich jak Gran Turismo. Tylko, że w przypadku tych ostatnich płaci się raz i dostaje zupełnie nowe części, a nie odblokowaną, istniejącą opcję w silniku, za cykliczną opłatą. O ile w przypadku wspomnianego BMW oraz ogrzewanych siedzeń szybko znalazły się sposoby obejścia bez płacenia, o tyle w Mercedesie zapewne nie będzie to takie łatwe.

Popularność wszelkiego rodzaju subskrypcji, które są bardzo wygodne jeśli chodzi o dostęp do dóbr cyfrowych, takich jak gry, muzyka czy filmy, doprowadziła do coraz większego wypaczania innych rynków - między innymi motoryzacyjnego. Nic dziwnego, że firmy takie jak Mercedes czy BMW coraz częściej patrzą w jaki sposób zdobyć dodatkowe zyski. Co prawda nie wiadomo jak dobrze na tym polu poszło BMW, ale pomysł Mercedesa ze skrętną tylną osią za dopłatą musiał się sprawdzić, skoro firma rozwija to podejście. Teraz pozostaje zadać sobie pytanie - co będzie następne?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy