James Earl Jones nie żyje, ale jego kariera będzie trwać! Dzięki ukraińskiej technologii
Świat kina stracił jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w historii. James Earl Jones, aktor o niezapomnianym głosie i wybitnych osiągnięciach, zmarł w wieku 93 lat. Choć najczęściej kojarzony z kultową rolą Darth Vadera, jego dorobek artystyczny wykraczał daleko poza "Gwiezdne Wojny". Gracze mogą kojarzyć go z występem w jednej z odsłon, popularnej w latach 90., serii strategii RTS. Śmierć Jonesa nie kończy jego kariery. Jak to możliwe?
Głos Jamesa Earla Jonesa - potężny, głęboki, przerażający - stał się symbolem siły i autorytetu. I chociaż dla wielu osób aktor był przede wszystkim kojarzony z Darthem Vaderem- postacią, która na stałe wpisała się w historię kina, to jego talent sięgał znacznie głębiej. Kariera Jonesa trwała ponad siedem dekad i obejmowała wiele różnorodnych ról - od dramatów po komedie.
Ostatnią dużą rolą Jonesa w filmie było wcielenie się w postać Króla Jaffego Joffera w powracającej po latach komedii "Książę w Nowym Jorku 2" z 2021 roku, gdzie po raz kolejny udowodnił, że potrafi bawić i wzruszać.
Talent Jonesa był wielokrotnie nagradzany, zarówno na deskach teatru, jak i na ekranie. Aktor był jednym z zaledwie 27 artystów, którzy zdobyli prestiżowe wyróżnienie EGOT - zestawienie czterech najważniejszych nagród w świecie rozrywki: Emmy, Grammy, Oscara i Tony.
Na scenach teatru dwukrotnie zdobył nagrodę Tony, a w telewizji wyróżniono go dwiema nagrodami Primetime Emmy. Choć Oscara nie zdobył w klasycznej, konkurencyjnej kategorii, otrzymał honorową statuetkę za całokształt twórczości w 2011 roku, co tylko potwierdziło jego wkład w sztukę filmową. Był również nominowany do nagród Grammy - z jednym zwycięstwem na koncie - co czyniło go prawdziwie wszechstronnym artystą.
James Earl Jones zmarł nad ranem 9 września w swoim domu, w Dutchess County, w stanie Nowy Jork. Informację o jego śmierci potwierdził jego agent, Barry McPherson. Choć przyczyna śmierci nie została podana do wiadomości publicznej, wiadomo, że aktor już kilka lat temu wycofał się z życia zawodowego.
Pocieszeniem dla fanów może być wiadomość, że odejście aktora nie oznacza końca jego kariery w świecie rozrywki. Dzięki nowoczesnej technologii AI, James Earl Jones pozostanie z widzami na długo. Dosłownie!
W 2022 roku aktor przekazał prawa do swojego głosu ukraińskiej firmie Respeecher, specjalizującej się w klonowaniu głosu. To właśnie dzięki tej technologii mogliśmy usłyszeć "prawdziwego" Darth Vadera w serialu "Obi-Wan Kenobi" - Jones nie użyczył wtedy swojego głosu osobiście.
James Earl Jones oficjalnie zakończył swoje występy jako Darth Vader w 2019 roku, po filmie "Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie". Decyzja o przekazaniu praw do swojego głosu firmie Respeecher była świadoma - aktor chciał, aby jego najważniejsza rola mogła trwać nawet po jego śmierci. Dzięki Respeecherowi możliwe jest odtworzenie głosu Jonesa z niesamowitą dokładnością, co oznacza, że Darth Vader - a wraz z nim potężny głos, który nadał postaci życie - pozostanie z nami w nowych produkcjach.
To pokazuje jego zrozumienie i akceptację dla nowoczesnych technologii, dzięki którym Jonesa będą mogły usłyszeć przyszłe pokolenia (nie tylko w klasykach sprzed lat). Niezależnie od rodzaju - czy to w grach wideo, filmach czy serialach, obecność Jonesa będzie wciąż odczuwalna, nawet pomimo tego, że fizycznie aktora niestety, nie będzie już wśród nas.
Śmierć Jamesa Earla Jonesa to ogromna strata, ale jego dorobek twórczy zdaje się nie mieć granic. Był więcej niż tylko aktorem - był artystą, który potrafił nadać głębię każdej roli, jakiej odegrania się podejmował, niezależnie od tego, czy była to postać pełna humoru, czy zimny, pozbawiony uczuć, mroczny charakter. Jego praca w teatrze, w telewizji, w kinie i w dubbingu uczyniła go jednym z najważniejszych głosów i twarzy współczesnej kultury.
Dzięki nowoczesnym technologiom i potężnemu artystycznemu portfolio James Earl Jones pozostanie z widzami na zawsze - jego głos nigdy nie zginie.