Graliśmy w Assassin’s Creed: Mirage! Pierwsze wrażenie z nadchodzącej gry Ubisoftu

Wielkimi krokami zbliża się debiut kolejnej odsłony serii Assassin’s Creed. Z okazji nadchodzącej premiery mieliśmy okazję zapoznać się z krótkim fragmentem AC: Mirage.

Kilka ostatnich części Assassin’s Creeda w oczach wielu weteranów serii pociągnęło ją w niewłaściwym kierunku, czego zwieńczeniem była Valhalla. Powstała ogromna gra z rozległą mapą wymagającą od gracza udziału w setkach powtarzalnych, generycznych aktywności, które stawały się nużące po kilkunastu godzinach. Przepis Ubisoftu na grę z otwartym światem oficjalnie przejadł się graczom.

Odpowiedzią na krytykę wokół Valhalli ma być Mirage. Francuzi od początku zapowiadali, że gra ta ma powrócić do korzeni serii i skupić się na tym, co kupiło serca graczy 15 lat temu. Z okazji zbliżającej się premiery nowej gry mieliśmy okazję zagrać w Assassin’s Creed: Mirage. Udostępniony nam build składał się z krótkiego wstępu do historii Basima oraz otwartego świata. Mieliśmy okazję zapoznać się z podstawami systemu walki oraz parkouru, a potem wziąć udział w paru misjach w Bagdadzie.

Reklama

Powrót do korzeni

Bezsprzecznie najlepszym elementem Assassin’s Creed: Mirage jest uproszczenie większości mechanik, które czyniły nowsze odsłony tak męczącymi. Zamiast zasypywać gracza toną przedmiotów i znaczników na mapie otwartego świata, gra wręcza nam podstawowe narzędzia, tłumaczy nam ich podstawy, a potem pozwala skupić się na gameplayu.

Nowa odsłona wciąż zawiera system rozwoju postaci, możliwość ulepszania broni oraz kilka narzędzi ułatwiających starcia z przeciwnikami pokroju bomb. Rozwój postaci odbywa się jednak poprzez proste i przejrzyste drzewka postaci, w które okazjonalnie inwestujemy wolny punkt. Możliwości nie ma jednak aż tak dużo, większość umiejętności nie odwraca na głowie całego gameplayu, a u podstaw pozostaje dokładnie to, czego większość graczy zawsze chciała w Assassin’s Creedach.

Powrót do korzeni następuje bowiem również poprzez większy nacisk do mechanik, które uczyniły całą serię popularną. Pierwszą z nich jest oczywiście parkour. Bagdad wydaje się lokacją stworzoną dla umiejętności Basima. Poruszanie się po dachach jest znacznie szybsze niż zwykły bieg. Mapa zasypana jest linami, po których możemy zjeżdżać, wystającymi kawałkami drewna idealnymi do przeskakiwania z dachu na dachu oraz stogami siana stworzonymi z myślą o słynnym Skoku Wiary.

Poruszanie się po mapie z powrotem zapewnia mnóstwo satysfakcji. Zwykłe trzymanie przycisku na padzie powoduje, że Basim zgrabnie przeskakuje z jednej przeszkody na drugą. Ponadto ściany pełne są różnych wypustek i szczelin, co znacząco ułatwia wspinaczkę. Większość pionowych powierzchni na naszej drodze można pokonać parkourem, zamiast szukać okrężnej drogi do wyznaczonego celu.

Assassin’s Creed: Mirage kładzie również znacznie większy nacisk na element skradania. Bardzo trudno jest teraz wejść pomiędzy sześciu przeciwników i nieustannie kontrując ataki, pokonać każdego z nich. Będziecie ukrywać się w krzakach, wysyłać na zwiady swojego Orła i obserwować patrolujące lokację jednostki, wyczekując idealnego momentu na cios w plecy.

Mirage jest długo wyczekiwaną odsłoną Assassin’s Creeda, która znów nagradza cierpliwość oraz strategię. Miłośnicy pozostawania w cieniu i spokojnego obserwowania każdego ruchu swojego rywala będą czuli się w tej grze, jak ryba w wodzie. Mirage wzbogacony o kilka prostych narzędzi oraz umiejętności w drzewku talentów szybko staje się wyjątkowo angażującą, gwarantującą mnóstwo satysfakcji grą.

Obiecujące nowości i znany system walki

Powrót do korzeni Assassin’s Creed: Mirage nie oznacza, że nowsze odsłony serii były zupełnie bezużyteczne i nie wniosły zupełnie nic nowego. Nadchodząca część od Origins i Valhalli zabiera bowiem to, co było w nich najlepsze - system walki. Chociaż znika większość elementów RPG, wciąż będziemy korzystać z prostego systemu rozwoju broni i kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli, będziemy musieli sprawdzić je w akcji.

System walki jest prosty, przyjemny i intuicyjny. Podobnie jak w wielu poprzednich odsłonach serii, nie odnajdą się tutaj oczywiście miłośnicy soulslike’ów. Walka opiera się głównie na lżejszych i mocniejszych atakach oraz kontrowaniu wyprowadzających ciosy rywali. Całość zdaje się spełniać swoją rolę w tej grze, ale nie ulega wątpliwości, że Mirage nagradzać będzie przede wszystkim strategów, którzy będą podchodzić do każdej nowej lokacji z solidną dozą cierpliwości.

Znane z poprzednich odsłon rozwiązania wzbogaca również kilka nowości. Swoją przygodę z otwartym światem zacząłem od zabicia kilku przypadkowych strażników, nad którymi akurat świeciły się paski zdrowia. Fakt ten zauważyło paru przechodniów, szybko informując o tym wszystkich dookoła. Stałem się tym samym poszukiwany, a z każdym kolejnym popełnionym przestępstwem rosło zainteresowanie mną organami ścigania.

Tutaj też Mirage kładzie bardzo duży nacisk na sprawne poruszanie się w cieniu, poza wścibskimi spojrzeniami przechodniów. Basim musi być uważny, cierpliwy i o unikanie wykrycia martwić zarówno podczas groźnych, pełnych silnych przeciwników misji, ale również zbierając poszlaki w samym Bagdadzie, gdzie nic nie umyka uwadze mieszkańców.

Pierwsze godziny Assassin’s Creed: Mirage zapowiadają bardzo obiecującą grę, której fani serii chcieli od wielu lat. Sporo wskazuje również na to, że tytuł ten może mieć duży wpływ na przyszłość Ubisoftu. Jeżeli dostaniemy kompletną, krótszą i pozbawioną niepotrzebnych elementów RPG produkcję, słynny model otwartego świata Francuzów może wreszcie ulec zmianie, a Assassin’s Creed i Far Cry wrócą do tego, za co gracze pokochali te produkcje lata temu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ubisoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy