GeForce Now wprowadza limity. Złe wieści dla graczy korzystających z usługi
GeForce Now to usługa, z której korzysta coraz więcej osób w Polsce i na całym świecie. Niestety NVIDIA postanowiła wprowadzić limity czasowe dla swoich użytkowników. Zmienił się również nieco model subskrypcyjny popularnego grania w chmurze.
GeForce Now to swoista rewolucja i przełom w branży gier wideo. Dzięki technologii NVIDII możemy grać w chmurze w ponad 2000 różnorodnych produkcji, co najważniejsze: na wysokiej jakości sprzęcie i bez pobierania plików na nasz dysk. To właśnie te czynniki determinują dużą popularność tego narzędzia.
Niestety już niebawem w życie wejdą nowe, nie do końca korzystne warunki dla graczy. NVIDIA zdecydowała się wprowadzić limity, które dotyczyć będą konkretnych wariantów subskrypcyjnych. Zacząć warto jednak od tego, że zmieniono najtańszą opcję z pakietu. Wariant Priority to teraz tak naprawdę Performance, który pozwala na rozgrywkę w rozdzielczości 1440p, czyli w 2K i oferuje możliwość zabawy na szerokokątnych monitorach. Od początku przyszłego roku warianty Performance oraz Ultimate dotknięte zostaną bardzo dużymi zmianami. Co prawda cena pozostaje niezmienna, ale NVIDIA postanowiła wprowadzić limity czasowe. W obu modelach subskrypcyjnych limit miesięcznej rozgrywki wynosi 100 godzin. Istotne w tym wszystkim jest jednak to, że aktualni abonenci będą mogli funkcjonować na starych zasadach aż do końca 2025 roku. Jeśli więc staniecie się subskrybentami GeForce Now jeszcze w 2024 roku, to nowe mniej korzystne zasady Was ominą przez rok.
Na osłodę NVIDIA wdrożyła ciekawy plan kumulowania liczby godzin. Jeśli z poprzedniego miesiąca nie wykorzystamy wszystkich przysługujących 100 godzin, to maks. dodatkowe 15 godzin "przejdzie" na kolejny miesiąc. Wówczas NVIDIA obdaruje nas nie 100, a 115 godzinami grania.
NVIDIA patrzy bardzo przychylnie na wprowadzone zmiany i twierdzi, że istotnie dotkną one bardzo mały odsetek użytkowników GeForce Now. Większość abonentów (dokładnie 94%) mieści się w podyktowanym czasie 100 godzin - przynajmniej wg. analiz giganta.