Dungeons & Dragons. Najdłużej prowadzona kampania trwa... ponad 40 lat

Robert Wardhaugh poprowadził swoją pierwszą kampanię w świecie Dungeons & Dragons będąc nastolatkiem, było to w 1982 roku. Kampania ta nadal trwa.

O Robercie Wardhaugh możecie usłyszeć dzięki youtubowej serii Obsessed. Robert jest Mistrzem Gry kampanii Dungeons & Dragons, która trwa nieprzerwanie od 1982 roku. W czasie, gdy większość gier trwa maksymalnie kilka miesięcy - i to przy sporej dawce szczęścia - jego trwa już ponad 40 lat, co jak widzicie, jest nie lada osiągnięciem.

Materiał dokumentalny o Robercie skupia się głównie na jego setupie, który zajmuje całą piwnicę domu, który Robert kupił właśnie z powodu przestrzeni, jaką można wykorzystać do gry. W domu znajdziemy kolekcję ponad 30 tysięcy figurek, które Robert własnoręcznie malował - dlatego graczom nie wolno dotykać ich w trakcie gry. Oczywiście mamy też mapę terenu, bazującą na alternatywnej fantasy-wersji Ziemi z czasów minionych. Robert jest zresztą z wykształcenia wykładowcą historii na jednym z kanadyjskich uniwersytetów.

Reklama

Nie tylko setup Roberta jest “własnoręczny" - takie są też zasady, według których gra, a które wyewoluowały od 1. edycji Advanced Dungeons & Dragons. Jak pisze na swojej stronie, zmieniał zasady przez lata, jak również dodawał nowe, inspirowane kolejnymi edycjami AD&D, głównie na życzenie graczy.

Czas trwania kampanii sprawił, że zawarta w niej historia obejmuje już nie jedno pokolenie postaci, a całe dynastie. Obecnie w rozgrywkę zaangażowanych jest 50 graczy. Wśród zasad znajdziemy m.in. permanentną śmierć, więc jeśli ktoś nie wciela się w więcej niż jedną postać - wypada z gry.

W ciągu 40 lat rozgrywki przez kampanię przewinęło się ponad 500 postaci. Podobnie jak gracze, którzy również przychodzą i odchodzą. W rozgrywce bierze udział nawet córka Roberta, która po raz pierwszy pojawiła, się mając 6 lub 7 lat. Poprosiła wtedy o rolę wróżki i gra do dziś, mając już ponad 20 lat. Są też gracze, którzy zrezygnowali lub ich postać została uśmiercona, ale czasem wpadają na okazjonalne sesje.

Dzięki temu niezwykłemu projektowi, Robertowi udało się utrzymać regularną grupę znajomych i przyjaciół i to chyba jest główny powód, dla którego dalej prowadzi grę w takiej formie.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dungeons & Dragons
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy