Czy to był najlepszy "Obcy" ostatnich lat?

Grając w remake Silent Hill 2 (znakomity skądinąd), zastanowiłem się, przy jakich grach ostatnio się tak bałem. Poprzednio chyba przy Visage, a jeszcze wcześniej, zdaje się, przy Obcym: Izolacji. Oj tak, ta gra była dobra. Tak dobra, że zacząłem zastanawiać się, czy to przypadkiem nie najlepszy "Obcy" od czasu pierwszych filmów z serii?

Obcy: Izolacja (w oryginale Alien: Isolation) to gra, która przywróciła serii "Obcy" jej dawny blask (czy też może raczej - mrok i grozę?). Twórcy oddali hołd pierwszemu filmowi Ridleya Scotta, odtwarzając klimat osaczenia i wszechobecnego zagrożenia. Produkcja studia Creative Assembly, wydana w 2014 roku, stała się jednym z najlepszych interaktywnych horrorów ostatniej dekady. Jak wypada na tle najnowszych filmów z tego uniwersum, takich jak "Prometeusz" i "Obcy: Przymierze"? I czy faktycznie można stwierdzić, że to najlepszy "Obcy" ostatnich lat?

Reklama

Horror z krwi i kości. I śluzu Ksenomorfa

Izolacja w pełni oddaje atmosferę pierwszego filmu z 1979 roku. Gra przenosi nas na stację kosmiczną Sevastopol. To tam Amanda Ripley, córka Ellen Ripley, próbuje odnaleźć czarną skrzynkę statku Nostromo. Od pierwszych minut gra wciąga w duszną, retrofuturystyczną atmosferę. Każdy element stacji - czy to archaiczne komputery, czy to białe korytarze - nawiązuje do estetyki znanej z oryginału. Wrażenie potęguje dźwięk - twórcy wykorzystali oryginalne efekty z filmu, pozwalając nam jeszcze głębiej zanurzyć się w świecie stworzonym lata temu przez Ridleya Scotta.

Sewastopol jest jak żywy organizm - oddycha, trzeszczy, wywołuje niepokój. Każdy korytarz, każda sala zdaje się skrywać coś niebezpiecznego, w wyniku czego czujemy, że nigdy nie jesteśmy bezpieczni. To doświadczenie, które przywołuje wspomnienia z seansu oryginalnego "Obcego", gdzie klaustrofobiczne wnętrza statku Nostromo były miejscem polowania. Obcy: Izolacja sprawia, że każda minuta spędzona na stacji to walka o przetrwanie, w efekcie czego gra buduje niesamowitą atmosferę. A to, w połączeniu z nieprzewidywalnością potwora, czyni ją jedną z najlepszych adaptacji tego uniwersum.

Potwór, jakiego od zawsze się baliśmy

Obcy: Izolacja oddaje sprawiedliwość Ksenomorfowi. Potwór zyskał na nowo status doskonałego organizmu, który terroryzował załogę Nostromo. W grze nie ma szans na bezpośrednią konfrontację. Zamiast tego, musimy się ukrywać, przemykać w cieniu i unikać kontaktu. Sztuczna inteligencja Ksenomorfa sprawia, że każda interakcja z nim jest inna niż poprzednie. Nigdy nie wiadomo, jak zareaguje - jego zachowanie jest nieprzewidywalne, przez co buduje ciągłe napięcie.

Sztuczna inteligencja Xenomorpha jest jednym z kluczowych elementów, które wyróżniają Obcego: Izolację. Potwór nie podąża według z góry ustalonych ścieżek. Reaguje na hałas, nasze ślady, światło latarki. Słyszy kroki i strzały, zmuszając nas do przemyślanych posunięć. W efekcie nawet po wielu godzinach rozgrywki Ksenomorf wciąż straszy. Wręcz przeciwnie - świadomość, że każdy błąd może sprowadzić potwora na naszą głowę, wprowadza unikalne poczucie niepokoju

Gra lepsza od ostatnich filmów?

Nie sposób porównać Obcego: Izolacji z "Prometeuszem" czy "Przymierzem". Te filmy miały rozmach, ale często brakowało im duszy pierwszego "Obcego". Potwór stał się tam bardziej symbolem niż realnym zagrożeniem. W "Prometeuszu" Ridley Scott skupił się na eksploracji idei stworzenia i początku życia, wprowadzając nowe rasy i filozoficzne rozważania, które niekoniecznie przypadły do gustu fanom. Widzowie oczekiwali powrotu do prostszego, surowszego klimatu grozy. Obcy: Izolacja poszedł właśnie w tę stronę. Skupił się na przetrwaniu i walce o życie w zamkniętej przestrzeni, a nie na epickiej narracji. W rezultacie stała się bliska sercu tych, którzy tęsknili za horrorem w stylu oryginału.

Technologia w służbie adrenaliny

Gra wyróżnia się nie tylko doskonałym odwzorowaniem atmosfery, ale także technologicznymi rozwiązaniami, które wpływają na gameplay. System zapisu to jedno z tych rozwiązań, które wzbudziło kontrowersje. Obcy: Izolacja korzysta z fizycznych punktów zapisu - archaicznych terminali, które można znaleźć na stacji. Wymaga to od nas przemyślanej strategii. Nie można zapisać gry w dowolnym momencie, więc poczucie zagrożenia i napięcia jest jeszcze większe. Strach przed utratą postępów sprawia, że każda decyzja ma znaczenie. Dla jednych to frustrujące, a dla innych to esencja survival horroru. Osobiście zaliczam się do tej drugiej grupy.

Kluczową rolę w rozgrywce pełni dźwięk. Cały czas musimy nasłuchiwać, gdzie może czaić się Ksenomorf. Subtelne skrzypienie metalowych rur, trzaski w systemach stacji, ciche oddechy bohaterki - to wszystko buduje atmosferę. Słyszalne kroki potwora w oddali to momenty, które powodują ciarki na plecach. Dźwięk jest bronią, ale też pułapką - każdy głośniejszy hałas może przyciągnąć wroga, przez co każdy ruch staje się ryzykowny. Twórcy zadbali, abyśmy cały czas czuli się jak potencjalna ofiara.

Nie było idealnie...

Oczywiście Obcy: Izolacja nie jest grą idealną. Największym zarzutem pod jej adresem są problemy z tempem w ostatnich godzinach rozgrywki. Na początku gra trzyma w napięciu, ale w pewnym momencie zaczyna się dłużyć. Gracze narzekali na powtarzalność zadań, jak szukanie kluczy czy kolejne sekwencje ukrywania się. System zapisu oparty na archaicznych terminalach zmusza do powtarzania długich fragmentów gry. To rozwiązanie buduje napięcie, ale bywa frustrujące, przez co nie każdemu przypadło do gustu. Jak wspomniałem wcześniej - jedni ten pomysł pokochali, inni znienawidzili.

... ale nie tak daleko od ideału

Pomimo wad Obcy: Izolacja pozostaje jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat. To gra, która przypomina, że czasem mniej znaczy więcej. Jej sukces pokazuje, że fani "Obcego" wciąż chcą wracać do czasów, kiedy Ksenomorf był symbolem czystego, niepowstrzymanego zła. I choć filmy próbują iść w nowe kierunki, to Obcy: Izolacja udowodniła, że stare pomysły wciąż działają, może nawet lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Obcy: Izolacja nie tylko przypomniał, czym jest prawdziwy strach, ale także pokazał, jak powinny wyglądać współczesne adaptacje klasyków. Bez zbędnych rozbudowanych wątków, bez przesadnych efektów specjalnych, za to z duszą, sercem i nieustannym poczuciem zagrożenia. W mojej opinii to gra, która zasługuje na miano najlepszego "Obcego" ostatnich lat. Obecnie kino często zapomina, co uczyniło pierwowzory kultowymi, tymczasem Obcy: Izolacja doskonale przypomina, że strach przed nieznanym to fundament prawdziwego horroru.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alien: Isolation | Creative Assembly
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy