Czy gry wywołują agresję?

Coraz częściej słyszy się o przypadkach agresji ludzi młodych, która bezkrytycznie łączona jest z grami wideo.

Jak wiele sensu ma obwinianie gier za niewłaściwe zachowania u młodzieży?

Zabił bo grał

Według najnowszych badań - niewiele. Do niedawna obrońcy gier mogli się w dyskusjach na ten temat bronić jedynie doświadczeniem lub zdrowym rozsądkiem - teraz do argumentów dołączyły prawdziwe, niemożliwe do zignorowania dane. Badania wymagały czasu - problematyczność mierzenia wpływu czegokolwiek na zachowanie ludzi polega na tym, że taki wpływ nigdy nie jest widoczny po roku czy dwóch.

Dlatego wyniki rozpoczętych w 2000 roku badań dopiero od niedawna można traktować jako dowód, że gry nie wpływają na zachowanie dzieci. Badania o nazwie Millennium Cohort Study prowadzone są cały czas, na 13 tysiącach osób. Dane zbierane są co trzy lata. Według najnowszych, styczność z grami nie ma wpływu na problemy z zachowaniem, koncentracją czy emocjami. To prawdziwy przełom w trwającym od lat dyskursie.

Przełom, który może zwiastować początek końca reportaży i artykułów tworzonych pod z góry narzuconą tezę. Ile razy słyszeliśmy już o śledztwie w sprawie morderstwa, gdzie jako poszlakę (czyli, jak sugerują reportaże i artykuły, głównego winowajcę) podaje się grę znalezioną w pokoju sprawcy? Grał w Call of Duty, a tam się zabija, więc na pewno stanowiło to inspirację.

W przeciwieństwie do wszechobecnej w mediach nienawiści, zabójstw czy wojny, nie zważając na akceptowaną w filmach przemoc, pomijając aspekty rodzinne czy społeczne. Zrzucenie winy na gry jest bardzo wygodne i przejrzyste, a poza tym doskonale się sprzedaje. Zdecydowanie lepiej niż problemy finansowe albo psychiczne.

Tworzyć, grać, zalegalizować

A to dlatego, że odbiorcy tego typu informacji są na nie podatni. Przyczynia się do tego strach przed nieznanym - a dokładnie tym są dla większości społeczeństwa (zwłaszcza polskiego, które statystycznie nadal jest "w tyle" jeśli chodzi o technologię czy właśnie wirtualną rozrywkę). Czymś egzotycznym, czego przeciętny Jan Kowalski nie rozumie, bo nigdy nie miał z tym styczności. Nie chcę tu wchodzić na kwestie społeczno-polityczne, ale - czy tego chcemy czy nie - prawdopodobnie w przyszłości nawet w naszym kraju zalegalizowana zostanie marihuana.

I działa to na podobnej zasadzie: badania wykazują, że jest to używka znacznie mniej szkodliwa niż legalne papierosy czy alkohol, ale zdecydowanie mniej od nich znana społeczeństwu i nie zakorzeniona w jego tradycji. Filmy wojenne, często bardzo makabryczne, w telewizji nadawane są regularnie w porach obiadowych. Słyszeliście, żeby ktoś przeciwko temu protestował?

Dlatego dobrze się stało, że wreszcie na temat wpływu (czy raczej braku wpływu) gier na psychikę młodzieży wypowiedzieli się naukowcy - ludzie, których przytoczyć można jako autorytet. Dostaliśmy mocny argument w walce z mylnymi wyobrażeniami, przesądami i uprzedzeniami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gry
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy