Apple triumfuje w sądzie nad Epic Games. To już koniec medialnego procesu
Głośne potyczki sądowe pomiędzy Apple a Epic Games finalnie znalazły swój koniec. Wymiar prawa jednoznacznie stanął po stronie tego pierwszego podmiotu. Gigant z jabłuszkiem może więc teraz świętować.
O co chodzi? Już od ponad dwóch lat na linii Apple - Epic Games jest bardzo gorąco. W 2020 roku Fortnite zniknął ze sklepu App Store. Powodem był fakt związany z tym, że twórcy wspomnianej popularnej gry posiadali wewnątrz tej produkcji swój własny autorski sklep. Takie praktyki nie były zgodne z regulaminem Apple - producenci iPhone’ów chcieli mieć z tych transakcji pewien procent prowizji.
I tak więc do sądu trafił pozew ze strony Epic Games przeciwko Apple. W 60-stronnicowym dokumencie padło naprawdę wiele zarzutów w tym m.in. te związane z kreowaniem monopolu przez Apple. Potyczki sądowe dosyć regularnie trwały aż do dzisiaj, kiedy to sąd apelacyjny orzekł, że w 9 na 10 postulatów, to właśnie "gigant z jabłuszkiem" ma rację.
Co wynika z tego werdyktu? Sąd uznał, że Apple nie jest faktycznym monopolistą na rynku i nie narusza prawa federalnego. "Naszym zadaniem jako federalnego sądu apelacyjnego nie jest jednak rozstrzyganie tej debaty (...). Zamiast tego w tej decyzji wiernie zastosowaliśmy istniejący precedens" - czytamy w uzasadnieniu.
Według Apple jest to ogromne zwycięstwo w medialnym procesie, towarzyszącym firmie od wielu miesięcy. "App Store nadal promuje konkurencję, napędza innowacje i poszerza możliwości, a my jesteśmy dumni z jego głębokiego wkładu zarówno w użytkowników, jak i programistów na całym świecie" - wybrzmiało oświadczenie giganta.
Co ciekawe, powód do świętowania, przynajmniej teoretycznie, ma także Epic Games. Prezes firmy Tim Sweeney napisał na Twitterze: "Na szczęście pozytywna decyzja sądu odrzucająca przepisy Apple dotyczące przeciwdziałania sterowaniu pozwala programistom iOS na wysyłanie konsumentów do sieci, aby bezpośrednio tam robić interesy. Pracujemy nad kolejnymi krokami".
Nie wiadomo jednak na ile jest to hiperbolizowanie jednego wygranego punktu i pewna forma kurtuazji, a na ile faktyczna radość popularnego studia i wydawcy.