Gdyby nowe Saints Row było kontynuacją Saints Row 3, musiałoby zanegować większość historii przedstawionej w czwórce. Gra miała roboczy tytuł "Saints Row Cinco" i przenosiła oryginalny gang Saints wraz z Bossem ze Steelport do Santo Ileso. Miał być to hołd w kierunku weteranów serii i odpowiadać na wiele próśb graczy. Planowano garściami czerpać z uwielbianego przez fanów Saints Row 2 i wzbogacić go o część rozwiązań z Saints Row 2. Podobno aż 80% całej gry miał być inspirowane słynną dwójką.
Plany pozmieniały się, kiedy Deep Silver oraz Volition przejęło THQ Nordic. Nowy właściciel odrzucił pomysł kontynuacji serii i nakazał stworzenie zupełnie innej historii, niezależnej od dotychczasowych serii. THQ Nordic miało również narzucić część zaskakujących ograniczeń, jak chociażby brak przekleństw. Wśród alternatywnych pomysłów na reboot miały znajdować się propozycje z udziałem oryginalnego gangu Saints, ale te również odrzucono i ostatecznie skończyliśmy z tym, co zadebiutowało w 2022 roku.
Jeżeli najnowsze doniesienia są prawdziwe i faktycznie tak potoczyła się historia rebootu Saints Row, decyzja THQ Nordic i tak drastyczna zmiana w zupełnie innym kierunku ostatecznie doprowadziła do zamknięcia studia. Reboot sprzedał bowiem zaledwie 1,7 miliona kopii i na długo przed tym faktem wiedzieliśmy, że nie mamy do czynienia z dobrą grą. Po krytyce pojawiły się obawy o przyszłość serii, aż w końcu dowiedzieliśmy się, że Volition zostaje zamknięte.
Czy sequel Saints Row 3 poradziłby sobie lepiej od rebootu? Tego oczywiście nigdy się nie dowiemy, ale trudno uwierzyć, żeby mogło być dużo gorzej. Przede wszystkim, deweloperzy robili by to, co sami początkowo zaplanowali. Mieliby na pewno więcej pewności w projekcie i mogliby mocno inspirować się ulubionymi rozwiązaniami fanów. Ponadto gracze dostaliby to, czego oczekiwali od tej serii od długiego czasu. Hype początkowo byłby na pewno zdecydowanie większy i gdyby udało się trafić w ten balans między Saints Row 2 a 3, Volition mogłoby myśleć teraz nad nowym projektem.
