Worms 3D

Producent: Team 17

Wydawca: Sega

Dystrybutor PL: CD Projekt

Rodzaj gry: logiczna

Data wydania PL: 31 październik 2003

Wymagania sprzętowe: PIII 800 MHz, 256 MB RAM, karta grafiki 32 MB z akceleratorem 3D

Cena detaliczna: 99 PLN

Ocena: 8/10



Co tu dużo pisać? "Worms" to gra tak stara jak pecet, a wywodzi się od jeszcze starszego, pamiętającego czasy panowania Amig, Commodore'ów albo (o zgrozo!) Atari - "Scorch'a" ("Scorched Earth"). Kto nie wie o co w "Wormsach" biega ten jest lamerem, ale, że jestem wielkoduszny i wyrozumiały, to przypomnę tym co nie wiedzą. Gra polega na eliminowaniu przeciwników, rozmieszczonych na dwuwymiarowej (tak było dotychczas) planszy za pomocą najprzeróżniejszych broni, przy czym o ile w "Scorch'u" były to śmiercionośne atomówki czy jakieś chemiczne badziewia, przenoszone przez czołgi, to w "Wormsach" mamy do czynienia z pociesznymi robaczkami, wymachującymi beztrosko całym arsenałem śmiercionośnej broni. Jednym słowem więcej zręcznościówki, mniej strategii i mnóstwo humoru!

Reklama



Dobra - wiecie już co to "Worms" - teraz słów kilka o tym, co to takiego "Worms 3D". Ano, "Worms 3D" to są stare poczciwe "Wormsy", tyle że w trójwymiarze. To stwierdzenie mówi w zasadzie wszystko o różnicach (nie licząc drobnych kosmetycznych zmian) między klasycznymi "Wormsami", a edycją 3D. Walczą więc sobie robaki w pełnym 3D - można je oglądać i podziwiać z każdej strony, a co ważniejsze robale mogą siać spustoszenie nie tylko w przód i w tył, ale również na prawo i lewo (co za wypas! - chciałoby się rzec). Wypas to może by był, gdyby najnowsze robaki nie były obarczone tak zwanymi chorobami wieku dziecięcego (czytaj: są niedopracowane). I to niedoróbki (a w zasadzie jedna) tak rzucają się w oczy i są tak denerwujące, że nie mogą być winą niedopatrzenia programistów z Team17. Moim zdaniem są wynikiem prób nadążenia programistów z wydaniem gry w terminie. Już mówię o co się rozchodzi: o pracę kamery w grze! Jest tak kiepsko, że czasem nie da się spojrzeć robalem w żądanym kierunku (jak znajdziesz się w jakiejś dziurze albo jakiś obiekt jest za Tobą, to nie można ustawić kamery za robalem), utrudnione jest również poruszanie się po planszy - szczególnie, gdy wejdziesz robakiem do jakiegoś pomieszczenia. Do tego przedziwny system sterowania robalami - no bo jak sterować klawiszami (WSAD), myszka skręcać i jednocześnie skakać (ENTER)? Może nie uniemożliwia on gry (bez brawury!), ale na pewno wymaga chwili czasu, żeby się do niego przyzwyczaić. Nad czym ja się rozwodzę - najlepiej gra działa na gamepedzie - co podkreślają autorzy wymieniając to urządzenie w zaleceniach sprzętowych.



Dość już tego biadolenia! Do rzeczy: grafa prezentuje się dobrze, bez jakichś specjalnych fajerwerków czy wydumanych efektów - po prostu standard. Plansze są ładne i kolorowe, czyli takie jakie powinny być, czasem robi się pochmurno i pada deszcz (co jest raczej słabym bajerem). Gdyby wyeliminować opisane wcześniej problemy z kamerą to byłbym naprawdę pod wrażeniem jej pracy w grze: porusza się dynamicznie, śledzi wystrzelone pociski, podąża na miejsce śmierci każdego robaka, abyś mógł ją oglądać "na żywo" (jak w telewizji!). Generalnie poziom oprawy graficznej gry nie jest wyśrubowany na maxa, co daje korzyści w postaci obniżenia wymagań sprzętowych (gra powinna hulać płynnie przy PIII 800 MHz i grafice zgodnej z open GL z 64 MB na pokładzie).

Oprawie dźwiękowej też nie można nic zarzucić. Muzyka jest różnorodna (na każdej prawie planszy inna) raz to wesoła i skoczna, znowu innym razem poważna i patetyczna, a czasem smutna i nastrojowa. No, może jedynie odgłosy wydawane przez robaki są nieco drętwe - ni to po polsku, ni po czesku, ni po angielsku - takie seplenienie małego dziecka, które zdecydowanie nie przypadło mi do gustu.



No, a jak się w "Worms 3D" gra? Nie będę ściemniał, owijał w bawełnę i mataczył - powiem bez ogródek - w "Worms 3D" gra się po prostu super! Do wyboru jest kilka trybów rozgrywki: pojedyncze starcia przeciwko komputerowi, kampania, gra przeciwko drugiemu człowiekowi, zarówno na jednym kompie (a nawet we trzech na raz na jednym komputerze - super, aczkolwiek nieco kłopotliwe), jak i po sieci w wormnecie. Najbardziej miodne są rozgrywki, w których Twoja robacza drużyna staje naprzeciwko drużyny Twojego kumpla, a Ty miażdżysz ją w proch za pomocą fikuśnych wynalazków w wielkim stylu (oczywiście robalom możesz nadawać wymyślone przez siebie samego ksywy, co dodaje grze smaczku). Oczywiście z kompem gra się zawsze gorzej, bo albo jest głupim cieniasem, albo to my nie dostajemy od niego cienia szansy na wygraną. Nie będziesz się jednak nudził podnosząc swoje umiejętności w trybie kampanii lub rozgrywając pojedyncze starcia z komputerowym przeciwnikiem, tym bardziej, że na początku gry nie mamy dostępu do wszystkich typów broni oraz map - musimy je wcześniej odkryć grając właśnie kampanię lub w trybie prób. Ze zdwojonym wysiłkiem zasiądziesz więc do misji w trybie kampanii i będziesz się dobrze przy tym bawił, gdyż są one ciekawe, zróżnicowane i (jak już wcześniej powiedziałem) nie nudzą ani trochę.



Do anihilacji swoich przeciwników będziesz używał całego arsenału broni oraz umiejętności (sztuki walki) swoich robaków. Zaczynamy więc od kuksańców (ognista pięśc, adziaaaaaaaa), szturchańców, poprzez "swojskie" baseballe i topory (może lepsze byłyby siekierki - od razu poczułbym się jak na stadionie podczas derbów), śmierdzące, wściekłe babcie wyciągnięte wprost z zatłoczonych autobusów MPK, owce kamikaze, samonaprowadzające gołębie, pociski samosterujące, 'oldschoolowe' bazooki, uzi, strzelby, granaty (tu do wyboru zwykły granat oraz święty granat ręczny - oba równo śmiercionośne - to chyba ukłon ze strony Team17 w stronę wierzącej części graczy), miny oraz "zawsze pod ręką" koktajle mołotowa. Jak więc widzicie sposobów na uśmiercenie robaka jest naprawdę bez liku (a to dopiero dwie trzecie z całego arsenału) i jeszcze o jeden więcej, gdyż można zawsze wormsa wrzucić do wody (rosówki nie znoszą wilgoci, dlatego zawsze tak ich pełno na deszczu :D), a on pójdzie na dno jak kamień.



Powoli zbliżam się do końca tej recenzji, która jak każda potyczka w "Worms 3D" musi mieć jakieś zakończenie. Czy "Wormsy" obronią się przed nawałnicą mojej krytyki i wyjdą z tej recenzji z tarczą, czy może krytyka je zmiażdży i z potyczki zostaną wyniesione na tarczy? Wspomniane przeze mnie wady i niedopracowania nie zatrą na pewno pozytywnego wrażenia, jakie wywarła na mnie niesamowita grywalność, poparta szczyptą tradycyjnego dla serii "Worms" humoru. Podsumowując: gra broni się przed jakąś większą krytyką i wychodzi cało - z tarczą, aczkolwie nieznośne robaki pewnie zwijają się ze śmiechu z tego tekstu.



P.S. Na zakończenie każdej rundy możemy obejrzeć sobie krótki, humorystyczny filmik (oczywiście z prześmiesznymi robalami w roli głównej). Szkoda tylko, że animacja z porażki jest tylko jedna i powtarza się za każdym razem, kiedy przegrasz rundę.



Siwy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: robaki | dystrybutor | wydawca | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy