Filmowy Splinter Cell całkiem świeży

Autorzy kinowej produkcji opartej na popularnej serii szpiegowskich gier akcji od Ubisoft ujawnili, że wbrew dotychczasowym doniesieniom wcale nie zamierzają się wzorować na poprzednich produkcjach.

Wytwórnia DreamWorks, która jest w posiadaniu praw do nakręcenia filmów na podstawie cyklu "Splinter Cell", zamierza stworzyć coś całkowicie nowego. Raymond Benson udzielił wywiadu na łamach przygotowywanego przez fanów serwisu Fairer Sects, w którym zdradził część planów związanych z nadchodzącą produkcją.

Autor dwóch książkowych powieści opartych na grach z agentem Samem Fisherem w roli głównej - "Tom Clancy's Splinter Cell" oraz "Tom Clancy's Splinter Cell: Operation Barracuda" - obecnie pracuje nad scenariuszem filmu kinowego.

Do tej pory mogło się wydawać, że gra "Splinter Cell: Double Agent" ,zapowiedziana na wiosnę tego roku, jest największym odchyleniem od podstaw cyklu. Okazuje się, że filmowa produkcja jeszcze bardziej oderwie się od zapoczątkowanej w 2002 roku tradycji. Choć całość będzie bazować na pomyśle inspirowanym pisarstwem Tom'a Clancy'ego o walce z międzynarodowym terroryzmem, to zmieni odrobinę swoją koncepcję.

Zdaniem Bensona scenariusz jest "całkowicie oryginalny i nie opiera się ani o istniejące gry, ani książki". Wskazówek, czego możemy spodziewać po Bensonie, należy szukać w poprzednim filmie, nad którymi pracował, czyli w produkcji pt. "Kandydat" ("Manchurian Candidate") skupiającej się na podobnej tematyce.

Reżyserią miał zająć się Peter Berg (m.in. "Witajcie w dżungli"), ale jego kandydatura została odrzucona. Nie wiadomo również kto wcieli się w postać Fishera, któremu głosu w grach użycza aktor Michael Ironside ("Żołnierze kosmosu").

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy