L.A. Noire
Jeśli myślałeś, że L.A. Noire będzie grą podobną do Grand Theft Auto, byłeś w wielkim błędzie. To coś zupełnie nowego!
Skojarzenie z Grand Theft Auto wynikało przede wszystkim stąd, że za L.A. Noire odpowiada Rockstar (dokładnie rzecz biorąc, Team Bondi, ale Rockstar brało udział w pracach nad grą) i że wygląda ono miejscami dość podobnie do popularnej gangsterskiej serii. Jednak podobieństwa na tym się kończą, gdyż L.A. Noire to nie żadna zręcznościówka czy shooter, tylko gra detektywistyczna w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas zabawy bierzesz udział w pościgach i strzelaninach, jednak są to tylko dodatki do rdzenia, który stanowią śledztwa i przesłuchania. Tak jak wspomniałem - to coś zupełnie nowego. Gwarantuję ci, że z taką grą jeszcze nie miałeś do czynienia.
W L.A. Noire wcielasz się w Cole'a Phelpsa, byłego żołnierza piechoty morskiej, weterana walk na Pacyfiku z okresu drugiej wojny światowej, który obecnie pracuje jako policjant w Los Angeles. Kiedy go poznajesz, jest na samym dole drabinki, jednak po kilku udanych śledztwach zacznie awansować i przemieni się w detektywa z krwi i kości. Jeśli się postarasz, uczynisz z niego prawdziwą gwiazdę amerykańskiej policji. Ale będziesz potrzebował do tego cierpliwości, spostrzegawczości i umiejętności łączenia faktów. I - niestety - znajomości języka angielskiego, gdyż polski wydawca, firma Cenega, nie zadała sobie trudu, by grę opartą na dialogach przetłumaczyć na język polski. Chociaż napisy.
Team Bondi przygotowało dla ciebie 21 głównych śledztw plus około 40 pobocznych. Każde z nich rozpoczyna się od udania się na miejsce zbrodni. Tutaj musisz zbadać zwłoki ofiary, poszukać dowodów i poszlak, przesłuchać tych, którzy mogli cokolwiek widzieć. Jak w prawdziwym życiu policjanta-detektywa.
Chodząc po lokacji, możesz liczyć na podpowiedzi ze strony... pada. Ten będzie wibrował, kiedy zbliżysz się do rzeczy, która może ci się przydać w prowadzeniu śledztwa. Poszukiwania dowodów wyglądają nietypowo - podchodzisz do danej rzeczy, a następnie możesz ją sobie dokładnie obejrzeć, obracając gałką pada. Kiedy Cole'owi rzuci się w oczy ważny szczegół (na przykład numer broni, którą właśnie znalazłeś w koszu), kamera się przybliży, a bohater udzieli komentarza.
Kiedy już zbierzesz dowody i zbadasz poszlaki, będziesz się musiał zabrać za przesłuchania świadków. W tym momencie zobaczysz coś, czym L.A. Noire zdobywało serca graczy lubiących postęp technologiczny jeszcze przed premierą - niebywale realistyczną mimikę twarzy, która została opracowana z wykorzystaniem nowoczesnej technologii MotionScan. Postacie poruszają oczami i ustami, marszczą czoło tak, jakby były żywe. To między innymi właśnie z tego powodu L.A. Noire w wersji na Xboksa 360 zajmuje aż trzy płyty. Po prostu nagrano tak wiele danych dotyczących mimiki, iż w żadnym wypadku nie zmieściłyby się na jednym krążku. Na szczęście kwestię podziału plików rozwiązano zgrabnie i tak naprawdę w ciągu zabawy płytę musisz zmienić tylko dwukrotnie, w przerwach pomiędzy śledztwami.
Arcyrealistyczna mimika twarzy nie została wprowadzona do L.A. Noire tylko po to, żebyśmy o niej mówili. Pełni ona bardzo ważną rolę, wszak na jej podstawie możemy ocenić w trakcie przesłuchań, czy dana osoba mówi prawdę, czy też kłamie! Jeśli po zadaniu podejrzanemu pytania dostrzeżemy jego rozbiegany wzrok, będziemy mogli być pewni, że nie mówi nam prawdy. Po każdej odpowiedzi możemy wybrać, czy naszym zdaniem przesłuchiwany jest wobec nas szczery, czy poddajemy w wątpliwość to, co nam mówi, czy też może jesteśmy przekonani, że kłamie w żywe oczy. Wszystko nie jest jednak takie proste, jak może się wydawać po przeczytaniu powyższego opisu. Niektóre osoby rzeczywiście są łatwe do rozczytania, ale są wśród podejrzanych także pokerowe twarze, które mogą nam zadać sporo trudu.
Podczas przesłuchań musisz korzystać z całą wiedzy, jaką zebrałeś. Jeśli podejrzany, z którym właśnie rozmawiasz, twierdzi, że nie było go na miejscu zdarzenia, możesz zapytać, co w takim razie robiły tam jego ślady, które odkryłeś, badając lokację. Być może uda mu się jakoś z tego wytłumaczyć, a być może w ten sposób nabijesz go na widelec i znajdziesz się na prostej drodze do wsadzenia go za kratki. Satysfakcja z udanego przesłuchania zawsze wynagradza nasze starania.
Chociaż zdarza się i tak, że nie idzie nam zbyt dobrze - na przykład nieudolnie łączymy fakty i omyłkowo oceniamy przesłuchiwaną osobę - a wtedy gra nas za to zgani, wystawiając niską ocenę za przeprowadzone śledztwo. Na szczęście twórcy wprowadzili system podpowiedzi, z którego możemy skorzystać, posiadając odpowiednią liczbę punktów intuicji. Pozwalają nam one skorzystać z opcji rodem z "Milionerów". Jedna pozwala nam na wyeliminowanie jednego z trzech wariantów oceny odpowiedzi przesłuchiwanego (prawda, podejrzenie, kłamstwo), druga na odkrycie wszelkich śladów znajdujących się na miejscu zbrodni, a trzecia na zobaczenie, jakich podpowiedzi udzielają sobie nawzajem członkowie usługi Social Club. Jednak o punkty intuicji nie jest łatwo, toteż warto się zastanowić, zanim je wykorzystamy. Może za chwilę dojdzie do sytuacji, w której będą nam bardziej potrzebne?
L.A. Noire nie mogłoby się obyć bez akcji, której jednak jest tutaj niewiele. Czasem musisz udać się w pościg za podejrzanym (czy to na nogach, czy za kierownicą samochodu), czasem bierzesz udział w strzelaninie, a czasem wdajesz się w bójkę. Żaden z tych fragmentów jakoś specjalnie mnie nie porwał, zdecydowanie wolałem zabawę w prowadzenie śledztwa. No, ale to dobrze, bo to właśnie na prowadzeniu śledztw opiera się rozgrywka w L.A. Noire.
Wreszcie jakiś powiew świeżości. Grając w L.A. Noire, dziwiłem się, dlaczego jeszcze nikt do tej pory nie wykorzystał pomysłu na grę detektywistyczną w taki sposób, w jaki zrobiły to Team Bondi i Rockstar. Jednak może to lepiej, że zabrały się za niego zespoły, które potrafiły go zrealizować po mistrzowsku, a nie jakieś przypadkowe studio. Tym panom robota wyszła znakomicie. Gratuluję!