Flappybalt: Połączenie Flappy Birda i... Canabalta!

Klonów Flappy Birda znaleźć już można ponad półtorej tysiąca i choć o większości nie warto wspominać, trend ten nareszcie przyczynił się do czegoś dobrego. Zza światów przybył i dołączył do grona klonujących Adam Saltsman - człowiek uznawany za twórcę gatunku endless runnerów.

O niekończących się platformówkach z odgórnie narzuconym tempem powiedzieć można wiele złego - głównie dlatego, że kojarzą się z rynkiem przepełnionym koślawymi produkcjami freemium. Początki gatunku były jednak zupełnie inne. Dzięki postapokaliptycznemu, niesamowicie dynamicznemu Canabaltowi Adam Saltsman spopularyzował biegane platformówki pod koniec zeszłej dekady.

Reklama

Canabalt do dziś pozostał porządnym runnerem, którego warto sprawdzić - w wersji przeglądarkowej jest całkowicie bezpłatny. W ten sam sposób, w myśl otwartości i bezpłatności oprogramowania, powstał opensourcowy Flappybalt, czyli jeszcze jedna, autorska interpretacja Flappy Birda.

Pewnych pomysłów nie ma sensu komplikować, więc gra niewiele odstaje od oryginału. Na każdym kroku nawiązuje za to do Canabalta - przede wszystkim kolorystyką i oprawą graficzną, ale też historią, która toczy się w tle. Świat jest bowiem na kresie zagłady, a ostatni, tragicznie bezcelowy odruch wszystkich, ziemskich stworzeń to natychmiastowa ucieczka. Życie zarówno bohatera Canabalta, jak i zwierzęcego protagonisty Flappybalta spisane jest na straty - walczymy jedynie o to, by przedłużyć ich egzystencję o kilka, może kilkanaście sekund.

Mikropłatności brak, ale gra dostępna jest jedynie na platformie iOS. Jeżeli jakimś cudem wybije się i osiągnie zadowalający pułap popularności, twórca prawdopodobnie przeportuje ją na Androida - napisana została w technologii HTML5 i podobno nie sprawiłoby mu to większych problemów.

Flappybalt - pobierz grę z App Store

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy