Początki Overwatch League sięgają roku 2017. Nowy shooter Blizzarda narobił wtedy sporo zamieszania, cieszył się ogromną popularnością i wyglądało na to, że ponownie udało im się stworzyć hit. Kwestią czasu było więc stworzenie esportowej sceny i zapewnienie najlepszym graczom rywalizacji na wysokim poziomie.
Pierwsze lata wyglądały obiecująco, Overwatch League, mimo kilku kontrowersyjnych decyzji, miał mnóstwo fanów i był solidnie zintegrowany z grą. Potem przyszedł jednak Covid, rozpoczęły się poważne problemy w balansie postaci oraz mecie Overwatcha i nie trzeba było długo czekać, zanim oglądalność zaczęła spadać.
Tym sposobem doszliśmy do sytuacji, w której Overwatch League powoli dobiega końca. Według ostatniego raportu Jacoba Wolfa (nawet Overwatch 2 nie był w stanie zmienić sytuacji ligi i najdroższe rozgrywki esportowe w historii zostaną zamknięte. Kolejny rok rywalizacji ma trafić podobno w ręce ESL FACEIT Group, które zajmuje się również organizacją eventów w Counter-Strike i League of Legends.
Zobacz również:
Zanim liga zostanie zamknięta, wszyscy jej uczestnicy mają wziąć udział w głosowaniu o przyszłości rozgrywek. Jeżeli podjęta zostanie decyzja o rezygnacji z dalszej gry w Overwatch League, rozgrywki dobiegną końca, a każda z drużyn dostanie rekompensatę w wysokości sześciu milion dolarów. Activision Blizzard musiałoby więc zapłacić aż 120 milionów za zamknięcie całej ligi.
W oczach wielu fanów Overwatcha esportowa scena może sporo zyskać na takim rozwoju wydarzeń. Organizatorzy mogliby wrócić do bardziej otwartego formatu rywalizacji, na wysokim poziomie mogłoby pokazać się znacznie więcej osób, a z czasem doczekalibyśmy się narracji rodem z Call of Duty World League, czasów świetności COD-a.