Esport po pandemii - czy branża znajdzie nowy kierunek rozwoju?

Analitycy rynkowi informują, że branża esportowa wciąż rośnie i do 2029 roku jej wartość osiągnie 5,17 miliarda dolarów. Jednak z perspektywy obserwatora sceny Counter-Strike 2, League of Legends, Starcrafta 2 czy nawet Overwatcha można odnieść wrażenie, że wszystko to zaczyna zmierzać w dość dziwnym kierunku, nie do końca zgodnym z tym, czego spodziewaliśmy się jeszcze kilka lat temu. Na ostatniej prostej przed play-offami IEM Katowice w Spodku przyjrzyjmy się najciekawszym moim zdaniem zmianom.

Pamiętacie, jak wyobrażaliśmy sobie rozwój esportu przed pandemią? Mieliśmy nadzieję, że będzie on wypełniał coraz większe hale, w końcu wkroczy na stadiony, a w kontekście relacjonowania będzie ulegał coraz większej profesjonalizacji i coraz bardziej zbliżał się do transmisji sportowych znanych z ekranów telewizorów. Turnieje będą biły kolejne rekordy oglądalności, z liczbami widzów idącymi w miliony i w końcu, za kilka lat, zaczną stanowić pod tym względem realną konkurencję dla tradycyjnych dyscyplin - może nie dla takich rynkowych hegemonów jak piłka nożna czy Formuła 1, których widownie można liczyć w miliardach, ale przynajmniej dla nieco bardziej niszowych rozgrywek.

Reklama

Tymczasem jednak, obserwując to, co się dzieje, odkąd esport powrócił do rozgrywek offline, trudno nie odnieść wrażenia, że zmierzamy we wprost przeciwnym kierunku, a do tego niedawne decyzje największych organizatorów rozgrywek esportowych na świecie zdają się być co najmniej zaskakujące.

League of Legends i zmiany w transmisjach

Zacznijmy od League of Legends i Riot Games. Firma odpowiedzialna za rozgrywki słynące z jednego z najbardziej profesjonalnych podejść ogłosiły jakieś dwa miesiące temu, że "organizatorzy nie będą już musieli zapewniać oficjalnych transmisji każdego meczu", a przynajmniej część obowiązków komentatorów przejmą... streamerzy i to nie zawsze na co dzień związani ze sceną League of Legends

Jeśli Riot Games daje w takiej sytuacji wolną rękę organizatorom, to istnieje spore ryzyko, że doprowadzi to do tego, iż wielu organizatorów takiego profesjonalnego "studia" nie zrobi, przez co stracimy wiele ciekawych segmentów poświęconych zawodnikom, analizie, itp. Zresztą przykłady znamy także z polskiego podwórka i sceny CS-a, gdzie - w momencie gdy na oficjalnym, angielskojęzycznym streamie było studio i analiza - na polskich transmisjach leciały najczęściej reklamy. Trochę zmieniło się to w momencie, kiedy "oficjalnym" kanałem transmitującym najważniejsze rozgrywki stał się kanał Izaka, ale nadal trochę brakuje mi osobiście w tym wszystkim otoczki znanej z transmisji telewizyjnych - identyfikacji wizualnej, poczucia, że naprawdę komentatorzy są w "studiu" itp.

Czy Katowice tracą na znaczeniu?

A skoro przy Counter-Strike’u jesteśmy. Czy zauważyliście, jak późno w zeszłym roku pojawiły się jakiekolwiek informacje na temat IEM Katowice? Edycja 2024 była ogłaszana już we wrześniu 2023, a oficjalne informacje o tej tegorocznej pojawiły się, jeśli dobrze kojarzę, w listopadzie. Na tym nie koniec - kojarzycie te niesamowite filmy, najczęściej w technice animacji 3D, które zapowiadały każdą edycję i budowały "hype"? Czasem były to wspomniane animacje, czasem połączenie najlepszych momentów w Spodku z frag-movie i dograną narracją Machine’a czy innych komentatorów ESL. Zwiastun IEM Katowice 2024, wyprodukowany w tym drugim stylu trwa aż 9 minut, a teraz... niczego takiego nie dostaliśmy - jedyne na co mogą liczyć kibice to 30-sekundowy materiał, zatytułowany "IEM Katowice 2025 - Tickets".

Kolejny niepokojący przykład zmiany kierunku to inne niż jeszcze niedawno plany ESL jeśli chodzi o wykorzystanie "studia" i "bazy" w Katowicach. Jeszcze kilka lat temu chwalono się jak wiele turniejów będzie organizowanych wprost w nowym studiu lub przynajmniej same transmisje będą koordynowane z jego wykorzystaniem. Po pandemicznej przerwie stanęło na tym, że transmisje są najczęściej realizowane z wykorzystaniem "mobilnego" studia, budowanego na miejscu danego wydarzenia, a rozgrywek stricte z Katowic jest stosunkowo niewiele (szczególnie po rezygnacji z ESL Mistrzostw Polski, o czym za moment). Oczywiście studio nadal działa, co widzimy chociażby w trakcie pierwszych dwóch faz IEM Katowice 2025, w październiku były tam również organizowane finały ESL Challenger, ale przy szumnych zapowiedziach sprzed kilku lat można było liczyć na nieco więcej.

Esport krajowy

Pamiętacie galę wręczenia nagród dla najlepszego esportowca, która miała miejsce w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach? Wszyscy związani ze sceną esportu cieszyli się wtedy, że mamy swoje wydarzenie na miarę Gali Mistrzów Sportu Przeglądu Sportowego... Szkoda, że na jednej edycji tego wydarzenia się skończyło. W dodatku, jakby tego było mało, całkowicie zrezygnowano z organizowania regionalnych lig Counter-Strike’a, w tym polskiej. Coś, co zapowiadało się na budowę struktury ligowej, znanej z boisk piłkarskich, i która mogła być najbardziej naturalnym kierunkiem rozwoju sceny Counter-Strike’a, zostało tym samym, kolokwialnie mówiąc, "zaorane". Nadal mamy oczywiście ligi, takie jak ESL Challenger, która zastąpiła DreamHack Open, ale nie do końca można je porównać ze strukturą krajową.

Brak tej ostatniej bezpośrednio powiązany jest zapewne z tym, że próby podejścia do esportu w wielu krajach - w tym w Polsce - po prostu nie wypaliły. To trudny biznes, wymagający zainwestowania ogromnych środków, bez gwarancji, że kiedykolwiek się one zwrócą. Budowa zespołu w esporcie wymaga cierpliwości, której wielu sponsorom, ale też po prostu włodarzom takich organizacji brakuje. Tylko czy w piłce nożnej ktoś myśli o tym, żeby zamykać działalność całego zespołu tylko dlatego, że nie udaje mu się zdobyć mistrzostwa kraju?

StarCraft 2 i Quake

Co tu dużo mówić, wbrew temu co zapewne powie wielu fanów, którzy bronią się przed dopuszczeniem do siebie tej myśli za wszelką cenę, scena StarCrafta 2 niknie w oczach. Najlepszy przykład? To, że podczas IEM Katowice 2025 po raz pierwszy od 12 lat, czyli odkąd Katowice organizują to wydarzenie, nie będzie w nim turnieju StarCrafta. Przez moment wydawało się, że kultowego RTS-a czekają lepsze czasy, gdy Blizzard powierzył organizację światowych finałów WCS ESL i Katowicom właśnie, ale chyba właśnie jesteśmy świadkami powolnej śmierci tego kultowego, esportowego tytułu.

Inny tytuł, który już właściwie został pogrzebany to Quake Champions. Przez kilka sezonów mogliśmy się cieszyć rywalizacją w tego klasycznego arena shootera i kibicować tam naszemu rodakowi, Av3k’owi, ale w końcu w 2023 roku Bethesda, która obecnie posiada prawa do marki ogłosiła rezygnację z organizowania turniejów esportowych.

Pozytywne zmiany? Niewiele, ale też są

Żeby nie było tak mrocznie, wspomnijmy o pozytywach - a jakieś na szczęście są. Oczywiście to nie jest też tak, że wszystkie zmiany w esporcie są wyłącznie negatywne. Światełkiem w tunelu są plany budowy huba gamingowo-technologicznego, który ma powstać w Katowicach. Z najnowszych informacji wynika, że inwestycja jest na etapie analizy i wyboru wykonawców do pierwszego jej etapu. Miejmy nadzieję, że nigdzie ona nie "utknie", a sam HUB jeszcze bardziej przyczyni się do podniesienia rozpoznawalności Katowic jako miasta gier, nowoczesnych technologii i - przede wszystkim - esportu.

Optymizmem napawa też informacja o tym, że ESL ogłosiło już kalendarz wydarzeń na rok 2026, w którym "zarezerwowany" jest termin 27 stycznia - 8 lutego. Choć nie powiedziano wprost o jakie wydarzenie chodzi, można się domyślać, że w tych dniach odbędzie się kolejne Intel Extreme Masters Katowice. Oby tylko potwierdzenie tej daty pojawiło się wcześniej niż edycji 2025. Jako pozytywną informację można odbierać też porzucenie kilku bardziej "egzotycznych" lokalizacji turniejowych na rzecz bardziej rozpoznawalnych wśród fanów - jak Sztokholm, choć w tym przypadku będzie to turniej bez udziału publiczności. Cieszy też, że swoją pozycję umacnia Dallas, które jest jedną z kolebek esportu i profesjonalnej rywalizacji LAN-owej.

Jeśli chodzi o przykłady pozytywnych zmian wśród samych lig i turniejów, spójrzmy na przykład na Overwatch League, które przerodziło się w Overwatch Champions Series. Cały precyzyjnie szykowany system franczyzowy i jedna, główna liga z hukiem się zawaliły i obecnie mamy rozsiane w kilku regionach mniejsze rozgrywki, z dużo bardziej sprawiedliwym systemem obsadzania drużynami. Przypomnijmy natomiast, że samo Overwatch League było najdroższym projektem w dziejach esportu, jednak najprawdopodobniej Blizzard i Microsoft nie wytrzymali takiego finansowego obciążenia.

Jeśli chodzi o negatywne ruchy, to wszystkie je można oczywiście wytłumaczyć zmianą podejścia, jaką wymusiła pandemia, różnego rodzaju kryzysy gospodarcze, wzrosty cen towarów i usług, ale mimo wszystko... trudno nie zadać sobie pytania - esporcie, dokąd ty teraz właściwie zmierzasz? Jaki masz pomysł na siebie? Bo tych stadionów wypełnionych kibicami to się chyba raczej nie doczekamy - no, może na Worldsach, gdzieś w Azji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy