Lichdom: Battlemage - recenzja

Lichdom: Battlemage wyrósł nie wiadomo kiedy, jak spod ziemi. Gra, która nie mogła liczyć na budżety reklamowe, okazuje się jednak bardzo przyjemną przygodą w świecie czarów.

Za Lichdom: Battlemage odpowiada amerykańskie studio Xaviant, dla którego jest to całkowity debiut. Amerykanie nie znaleźli (być może nawet nie szukali) wydawcy dla swojej gry, która trafiła - przynajmniej póki co - wyłącznie na Steama. Nie mogli w związku z tym liczyć na budżet reklamowy, który pozwoliłby im ją wypromować. Nie było ich też prawdopodobnie stać na dobrego PR-owca, który nagłośniłby ich produkcję w mediach.

Nie wiemy, jak wy, ale my o Lichdom: Battlemage dowiedzieliśmy się dopiero kilka dni temu, w okolicach premiery. Podeszliśmy do niej trochę jak pies do jeża (podobnie jak podchodzi się do wszystkiego, co kompletnie nieznane), ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Xaviant zdało swój pierwszy egzamin na piątkę.

Reklama

Początek, czyli sam fabularny wstęp, nie nastraja zbyt optymistycznie. W Lichdom: Battlemage mamy do czynienia ze sztampowym scenariuszem. Opowiada on o kowalu, u którego progów pewnego dnia pojawia się czarnoksiężnik, domagając się sprzedaży ważnych dla niego mieczy. Główny bohater odmawia, za co niechciany kupiec rozszarpuje jego życie na strzępy.

Na szczęście na drodze biednego kowala pojawia się potężny mag, który uczy go czarodziejskiej sztuki, dzięki której będzie mógł - koniec końców - dokonać aktu zemsty. Jak widzicie, przygoda w Lichdom: Battlemage zaczyna się jak w dziesiątkach innych gier w klimatach fantasy, ale później fabuła nieco się rozkręca i ostatecznie pozostawia po sobie lepsze wrażenie niż sam wstęp.

Lichdom: Battlemage oferuje wyłącznie kampanię dla pojedynczego gracza. Niedługą, około pięciogodzinną, ale wartką i odmienną od większości gier akcji, z którymi mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia. To w głównej mierze dzięki dużemu naciskowi, jaki Xaviant położyło na magię. W Lichdom: Battlemage łączymy ze sobą czary (zwane tutaj sigilami), tworzymy nowe zaklęcia, a także ulepszamy te już wyuczone.

Jest to system dość skomplikowany, który w pierwszych chwilach spędzonych z grą może sprawić pewne trudności, ale który z czasem coraz bardziej doceniamy. Zdecydowanie zwiększa on wartość rozgrywki zaproponowanej przez twórców. Niedzielni gracze mogą postawić na podstawowe, sprawdzone zaklęcia, za to miłośnicy craftingu i eksperymentów mogą się wykazać pomysłowością.

Walka w Lichdom: Battlemage - również za sprawą czarów - wygląda inaczej niż w większości gier akcji z perspektywy pierwszoosobowej. To trzeba po prostu poczuć. Zabawa w rzucanie zaklęć - czy to ofensywnych, czy defensywnych - daje dużo radości i stanowi bardzo miłą odskocznię od strzelania z karabinów. Autorów należy także pochwalić za różnorodność lokacji oraz przeciwników, za to zganić za jakość bossów, którzy są po prostu... zwyczajni. Pojedynki z nimi nie wymagają żadnych wyjątkowych umiejętności i każdy powinien sobie z tym typem wrogów poradzić bez większych problemów.

Lichdom: Battlemage powstał na bazie technologii CryEngine 3, co widać już na pierwszy rzut oka. Xaviant opracowało prześliczną oprawę, którą można by oglądać godzinami. Przepiękne otoczenie, świetnie wykonane modele postaci, a w szczególności zróżnicowane i bardzo widowiskowe efekty czarów - to wszystko zobaczycie, szukając zemsty w skórze Rotha.

Gra jest po prostu piękna, ale nie ma róży bez kolców. Lichdom: Battlemage ma dwie wady. Pierwsza, oczywista - wymaga nie lada sprzętu. Druga, już nie oczywista - Xaviant nie do końca poradziło sobie z optymalizacją, więc musicie liczyć się z niespodziewanymi i dość drastycznymi spadkami płynności.

Jednak można na to z pewnością przymknąć oko, bo w Lichdom: Battlemage gra się doprawdy bardzo przyjemnie. Absolutnie nie spodziewaliśmy się takiej niespodzianki na koniec okresu wakacyjnego. Gdy nasze myśli skupiały się już wokół jesiennych superpremier, Xaviant bardzo pozytywnie nas zaskoczyło i udowodniło, że nie trzeba wcale mieć za swoimi plecami wielkiego wydawcy, aby stworzyć grę na światowym poziomie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy