Pokémon Go - fałszywe plaże z gry trafiają do rzeczywistych map online

Gry wideo bez wątpienia mają wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Czasem w sposób zupełnie nieoczekiwany. Tym razem w wyniku działalności graczy w Pokémon Go na mapach online zaczęły się pojawiać fałszywe plaże.

Gracze Pokémon Go znaleźli nowy sposób na łapanie rzadkiego stworka Wiglett. W efekcie ich działalności doszło do nietypowego zjawiska pojawiania się fałszywych plaż na mapach online. Wiglett, wodny typ Pokémona przypominający robaka, został dodany do gry 22 kwietnia i pojawia się tylko na plażach oraz w strefach przybrzeżnych. To postawiło graczy mieszkających w miejscach oddalonych od naturalnych plaż przed trudnym wyborem: podróżować setki kilometrów do najbliższej plaży lub znaleźć alternatywny sposób na złapanie tej postaci. Wielu z nich wybrało to drugie rozwiązanie.

Reklama

Zgodnie z doniesieniami 404 Media, gracze zaczęli manipulować danymi mapy wykorzystywanymi przez grę, dodając fałszywe plaże w nadziei na pojawienie się Wigletta. Pokémon Go korzysta z OpenStreetMaps, darmowego narzędzia do mapowania opartego na modelu open-source, które funkcjonuje na zasadach podobnych do Wikipedii. Gracze wykorzystują swobodny dostęp do edycji map, aby wprowadzać zmiany - dodawać nowe "plaże" w miejscach tak nietypowych, jak pola golfowe czy przykościelne parkingi.

Wspólnota OpenStreetMap szybko zauważyła te nieautentyczne zmiany. Już 27 kwietnia, czyli krótko po premierze nowego pokémona, użytkownicy zaczęli łączyć wzrost liczby fałszywych plaż z próbami złapania Wigletta. Ponadto niektórzy gracze tworzyli nowe plaże w kształcie pokeballi - to była dość jasna wskazówka dotycząca tego, kto stoi za tymi działaniami.

Reakcje na subreddicie Pokémon Go wskazują, że niektórzy gracze korzystają z narzędzi online do śledzenia plaż i stref przybrzeżnych w OpenStreetMap, aby znaleźć lokacje, w których mogą pojawić się Wigletty. Część z nich zdaje się być zaskoczona, że takie miejsca, jak pola golfowe, są oznaczone jako plaże, inni zaś zdają się być świadomi manipulacji i mają nadzieję, że nikt nie zgłosi tych lokalizacji, zanim sami zdążą złapać swojego Wigletta.

Sytuacja ta przypomina wczesne dni po premierze Pokémon Go, gdy ludzie zaczęli masowo dodawać nowe szkoły i punkty orientacyjne. Prowadziło to do licznych problemów i banów. Wspólnota OpenStreetMap już wskazała, że prawdopodobnie i tym razem zakończy się to podobnie, czyli na masowym usuwaniu fałszywych lokacji i potencjalnymi restrykcjami w dostępie do edycji map. Gracze Pokémon Go, manipulując danymi geograficznymi w celu łatwiejszego łapania pokémonów, nie tylko wprowadzają chaos w narzędzia oferujące mapy, ale także ryzykują swoimi kontami w grze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pokemon go
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy