Take-Two o rynku używanych gier

Sprzedaż używanych gier jest solą w oku wielu wydawców, próbujących na różne sposoby zahamować ten proceder.

Do wspólnej walki przeciwko handlowi produkcji z tzw. "drugiej ręki" nie chce przyłączyć się Take-Two, którego szef uważa, że krytyka "używek" jest nie na miejscu. Strauss Zelnick, przyszły prezes Take-Two, w rozmowie z serwisem GameSpot stwierdził, że branża powinna się skupić na robieniu wysokiej jakości gier, dzięki czemu ich nabywcy po prostu nie będą ich dalej sprzedawać.

"Krytykowanie rynku używanych gier jest niestosowne" - mówi Zelnick. "Nie chcę używać kija, by karać użytkowników za kupowanie używek - chcę dać im powód do zakupu nowego egzemplarza. Chcę stworzyć coś, co będzie wartościowe dla konsumentów" - dodaje.

Reklama

Według Zelnicka, najważniejsze dla rynku używanych gier jest pierwsze sześć tygodni od debiutu danej produkcji. Twierdzi też, że prócz tworzenia wysokiej jakości pozycji, istotne jest informowanie graczy o nadchodzącej dodatkowej zawartości. "Trzeba poinformować klientów o tym, że pojawi się więcej rzeczy do danej gry, to sensowny powód, aby zatrzymali swoje gry" - twierdzi.

Zelnick poruszył także kwestie MMO. Uważa, że jego firma nie będzie na razie inwestować w ten sektor rynku. A to dlatego, że koncern nie ma doświadczenia w zarządzaniu serwerami, a inwestowanie 100 milionów dolarów w sieciówkę jest zbyt ryzykowne.

"Jak wiele MMO działa na amerykańskim rynku? WoW i Everquest. A jak wiele się pojawiło? Nie lubimy takich sytuacji" - wyjaśnia. Szybko nie zobaczymy więc GTA MMO...

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy