Baldur's Gate: Enhanced Edition

Chyba każdy miłośnik "erpegów" liczy na to, że kiedyś będzie mu dane zagrać w Baldur's Gate 3. A póki co - na pocieszenie - może przypomnieć sobie część pierwszą, kupując jej odświeżoną i rozszerzoną wersję.

Wiadomość o pracach nad Baldur's Gate: Enhanced Edition nie wywołała na pewno takiej euforii, jak potencjalna wieść o tym, że powstaje część trzecia kultowej serii, ale przyjęliśmy ją w całej redakcji z dużym entuzjazmem. W końcu chodziło o powrót króla komputerowych RPG-ów, który teraz miał zawitać nie tylko na pecetach, ale i na tabletach, z poprawioną grafiką i nową zawartością. No i w końcu zawitał. A nasz entuzjazm stopniał niczym w smoczym ogniu...

Baldur's Gate: Enhanced Edition to w zasadzie ta sama gra, w którą zagrywaliśmy się lata temu, tyle że w wyższej rozdzielczości oraz z paroma nowinkami. Poprawiona grafika jest zauważalna na pierwszy rzut oka. W odświeżonej wersji "Baldur" nie razi tak jak oryginał, odpalony teraz, na superwypasionym pececie, po latach od premiery. Studio Overhaul Games, odpowiedzialne za Baldur's Gate: Enhanced Edition, wprowadziło także nowe przerywniki filmowej, naturalnie w lepszej jakości, acz nieco odbiegające od stylistyki, do której przywykliśmy.

Reklama

Zmiany w warstwie wizualnej to nie wszystko. Overhaul Games wzbogaciło także stronę audio, dodając kilka nowych, wpadających w ucho kompozycji. Na szczęście twórcy wykupili prawa do wszystkich wersji językowych "Baldura", w tym do polskiej, więc w grze w roli narratora występuje ponownie Piotr Fronczewski, a bohaterem głosów użyczają nie mniej znani aktorzy, tacy jak Wiktor Zborowski czy Jan Kobuszewski.

Na odświeżonej oprawie audiowizualnej oczywiście zmiany się nie kończą. Zaszły one także w mechanice gry. Autorzy wykorzystali w niej ulepszenia wprowadzone przez BioWare w Baldur's Gate 2: Cienie Amn. Mamy w związku z tym do wyboru nowe klasy postaci. Najbardziej interesujące wydaje się wprowadzenie trzech zupełnie nowych bohaterów, których da się przyłączyć do drużyny. Rzeczywiście, każda z tych postaci jest charakterystyczna i intrygująca, a do tego z każdą wiąże się dodatkowa przygoda. Przeżycie ich trzech zajmie nam dodatkowe kilka godzin. Nowe questy nie zaskoczyły mnie jednak niczym szczególnym. Uważam, że Overhaul Games powinno się zdecydowanie bardziej postarać, opracowując je, tym bardziej że nowych zawartości nie wprowadziło w Baldur's Gate: Enhanced Edition zbyt wiele.

Owszem, jest jeszcze nowy tryb zabawy, w którym zostajemy rzuceni na arenę, by toczyć walki z coraz to trudniejszymi przeciwnikami. W sumie piętnaście średnio rajcujących pojedynków, wokół których nie stworzono nawet ciekawej fabuły. Ot, zapychacz.

Overhaul Games podczas prac nad grą chwaliło się, że usunęło z niej kilkaset błędów. Może to i prawda, ale przy okazji... dodało kilka nowych. Niektóre z nich są bardziej irytujące, inne mniej, ale w sumie nie sposób się na ich obecność nie wkurzyć. W końcu mieliśmy otrzymać produkt stuprocentowo dopracowany, a nie taki, który raz na czas wyjdzie do pulpitu albo nie wyświetli tego, co ma w danej chwili wyświetlić.

Czy jest więc sens inwestować te kilkadziesiąt złotych w Baldur's Gate: Enhanced Edition? W końcu podstawową - pudełkową, a nie cyfrową - wersję "Baldura" można kupić na Allegro 10-15 złotych i za darmo wzbogacić ją i upiększyć, korzystając z dostępnych w sieci modów. Edycja rozszerzona powinna nas zachęcać lepszą grafiką i nową zawartością. Ale grafika jest w niej ta sama, co w oryginale, tylko że podciągnięta do wyższej rozdzielczości (biorę, ale nie za takie pieniądze), a kilka nowych questów (mimo że fajnych) to trochę za mało, nie sądzicie? I do tego te błędy.

Kogo w takim razie zainteresuje Baldur's Gate: Enhanced Edition? Chyba tylko posiadaczy tabletów, dla których to jedyna okazja, by pograć w "Baldura" na swoich dotykowych ekranach. Starzy wyjadacze, którzy preferują granie na pececie, pozostaną pewnie przy oryginale. A z zainteresowaniem nowych odbiorców Baldur's Gate: Enhanced Edition będzie miał niemały problem. Czasy się zmieniły. W dzisiejszym świetle - powiedzmy to sobie szczerze - "Baldur" wygląda już mocno przestarzale...

Plusy:

+ stary, dobry "Baldur" (może aż za bardzo)

+ trzech nowych bohaterów

+ nowe questy na dodatkowe kilka godzin zabawy

+ polska wersja językowa

Minusy:

- zdecydowanie za mało nowości

- usunięto błędy, ale dodano nowe

- kiepski tryb The Black Pits

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy