The Rhythm of Fighters - recenzja

SNK nie zawiodło i dostarczyło bardzo zgrabną grę rytmiczną dla fanów swoich serii.

The Rhythm of Fighters jest  – co trochę głupio tłumaczyć na stronie poświęconej grom – rytmiczną wersją klasycznej serii bijatyk od SNK, czyli King of Fighters. Niedawno gra przeszła w model free-to-play, warto więc przyjrzeć się temu, co ma do zaoferowania. A jest tego tyle samo, co przed obniżeniem ceny – dawniej kosztowała kilka złotych, które zamienione zostały na reklamy.

Sterowanie jest – jak zgodnie z prawdą zostajemy poinformowani już w samouczku – "super łatwe". Dotykać możemy gdziekolwiek na ekranie, nie liczy się więc celność. To dobrze, bo w wymagające celności gry rytmiczne na ekranach dotykowych najlepiej gra się stylusem, a powiedzmy sobie szczerze – kto nosi stylus do swojego telefonu? Na ekranie widnieją dwie postacie – jak w bijatyce – jednak my skupiamy się przede wszystkim na tym, co dzieje się dookoła. Pojawiają się kółka, do których zbliża się zielony pasek – my musimy dotknąć w jak najbardziej odpowiednim momencie.

Reklama

Oprócz tego zawarto też "flick notes", które oznaczają, iż musimy musnąć palcem w stronę na nich przedstawioną. Nie byłaby to dobra gra rytmiczna, gdyby na tym poprzestano – dostępne są też oczywiście długie nuty, przy których palec należy przytrzymać aż do momentu, gdy znacznik "dojedzie" do określonego miejsca. Niektóre z nich kończą się "flick note'em", więc gdy zbliża się moment, kiedy mielibyśmy oderwać palec od ekranu, należy musnąć.

Opłaca się być bardzo dokładnym – niektóre, specjalne znaczniki, wynagradzają za idealne stuknięcia zwiększonymi obrażeniami lub leczeniem tych zadanych nam. Wygrywamy każdy poziom, jeśli na jego końcu nadal mamy HP. Nie do końca rozumiem decyzję odnośnie rozwoju postaci. W miarę postępu, zwiększają się ich umiejętności, co sprawia, że łatwiej nam przejść trudne utwory.

Taki system działa na przykład w erpegach, ale w nich daje nam to więcej swobody – mamy bowiem wybór, czy chcemy dogrindować i przejść grę bez stresu, czy też podjąć wyzwanie. Tutaj siłą rzeczy postacie stają się lepsze, a utwory łatwiejsze... o co nie do końca chodzi w grach rytmicznych, w których wyzwanie jest najważniejsze. Cała reszta gry jest jednak... bez zarzutu. Nawet reklamy nie irytują, bo dotyczą produktów SNK, które przynajmniej mają szansę zainteresować grających w grę dedykowaną przecież fanom ich serii.

Co istotne, dostępne są utwory z różnych gier SNK. Nie ograniczono się do King of Fighters. To dość klasyczny przykład gry rytmicznej i jeżeli w jakąś kiedyś graliście, ta raczej was nie zaskoczy. Ale nie musi – rzetelnie spełnia swoje zadanie, nawet jako f2p.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy