World of Warplanes - wrażenia z bety

Historia tej firmy pokazała, że nawet jeśli początki są trudne i nikt nie chce z tobą rozmawiać o tym, co robisz, możesz osiągnąć sukces, o którym wielu tylko marzy.

Wywodzące się z Białorusi studio Wargaming.net słynie przede wszystkim z MMO World of Tanks. MMO, które na początku zbierało negatywne opinie, nie mogło liczyć na wsparcie inwestorów i miało problem ze zdobyciem większego grona zwolenników. Jednak z czasem jego pozycja zmieniła się o 180 stopni. W ostatnich latach gra zebrała bazę 40 milionów zarejestrowanych użytkowników, a Wargaming.net przeniosło swoją siedzibę z Mińska (gdzie dalej mieści się biuro projektowe) do Londynu i zatrudniło kilkuset nowych pracowników. A w tym roku przedstawi światu swoje kolejne dziecko - World of Warplanes. My mamy już za sobą udział w zamkniętej becie i możemy napisać parę słów na temat tego "latanego" World of Tanks.

Reklama

W World of Warplanes unosimy się w przestworza, zasiadając za sterami jednego z kilkudziesięciu zróżnicowanych samolotów. Obecnie jest ich do wyboru kilkadziesiąt, ale po premierze liczba ta ma przekroczyć setkę. Podzielono je na cztery rodzaje: myśliwce, ciężkie myśliwce, samoloty szturmowe oraz myśliwce pokładowe. Oczywiście każdy z nich ma inne plusy oraz minusy. Myśliwiec jest szybki i zwrotny, ale ma słaby pancerz, a samolot szturmowy spisuje się najlepiej w likwidowaniu celów naziemnych. Te różnice ewidentnie czuć i zanim zdecydujecie, którymi maszynami lata wam się najlepiej, powinniście spędzić z każdą kategorią co najmniej kilkadziesiąt minut.

Jeśli graliście wcześniej w World of Tanks, nie powinniście mieć problemów ze sterowaniem w World of Warplanes, pomimo że sterujemy tu zupełnie innymi maszynami. Jeśli jesteście nowicjuszami, na pewno będziecie potrzebowali trochę czasu, by opanować interfejs w stu procentach. W wersji, którą miałem przyjemność testować, opcji treningu niestety nie było. Pozostaje mieć nadzieję, że w ostatecznym wydaniu już się pojawi.

W zamkniętej becie World of Warplanes mogłem zapoznać się tylko z jednym trybem zabawy. Wygrywa w nim ta strona, która jako pierwsza zlikwiduje większość celów naziemnych przeciwnika albo zestrzeli wszystkie wrogie samoloty. Proste, ale frajdy nie brakowało. Podniebne starcia w nowej grze Wargaming.net są zarówno realistyczne (zachowania samolotów nie pozostawiają nic do życzenia), jak i dynamiczne. Na mapach dużo się dzieje - praktycznie od razu po rozpoczęciu zabawy trafiamy w sam wir akcji i nie wydostajemy się z niego aż do końca potyczki. Myśliwce ostrzeliwują się wzajemnie w najróżniejszych pozycjach, sojusznicy wspomagają znajdujących się w tarapatach kolegów, z lądu wystrzeliwują salwy z dział przeciwlotniczych... A to wszystko w naprawdę atrakcyjnej oprawie, z realistycznym, złożonym modelem zniszczeń. Miłośnicy podniebnych symulatorów powinni być w pełni zadowoleni.

Wzorem World of Tanks, po każdej bitwie zostajemy wynagrodzeni punktami doświadczenia oraz kredytami. Tym bardziej sowicie, im celniej strzelaliśmy do wrogów, to oczywiste. Punkty doświadczenia służą do odblokowywania nowych maszyn oraz typów uzbrojenia, a kredyty wykorzystujemy do ich kupowania, naprawiania oraz modyfikowania.

W określaniu World of Warplanes mianem "World of Tanks z samolotami" nie ma niczego mylącego. Wargaming.net wzięło wszystko, co wypaliło w World of Tanks, i przeniosło w przestworza. Jeśli podobały wam się starcia z udziałem czołgów, to na pewno przypadną wam do gustu także potyczki za sterami samolotów. Niewykluczone, że jeszcze bardziej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: world of warplanes | Symulatory | Wargaming
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy