Trine 3: The Artifact of Power - zapowiedź

Po zagraniu w pierwszą część Trine marzyła nam się jej kontynuacja. Otrzymaliśmy ją. A teraz otrzymamy kolejną!

Trine było niskobudżetową produkcją fińskiego studia Frozenbyte (wcześniej stworzyło ono tylko dwie odsłony Shadowgrounds), której sukces zaskoczył chyba samych twórców. Owszem, panowie (i panie, jeśli były w zespole) pewnie spodziewali się, że gra może zdobyć serca pewnej grupy graczy (przede wszystkim miłośników starej jak świat The Lost Vikings), ale chyba nie liczyli na aż tak dobre recenzje i duże zainteresowanie. W efekcie nie mieli innego wyjścia, jak wydać kontynuację. Ta trafiła do sprzedaży w 2011 roku. I też odniosła sukces, w związku z czym Frozenbyte niedługo później zabrało się za prace nad częścią trzecią. Zapowiada się kolejna wciągająca i kolorowa przygoda!

Reklama

Jeśli idzie o najważniejsze założenia rozgrywki, Trine 3: The Artifact of Power będzie wierne poprzedniczkom. W grze ponownie pokierujemy drużyną składającą się z rycerza Pontiusa, czarodzieja Amadeusza oraz złodziejki Zoi. Naszym zadaniem będzie pokonywanie kolejnych lokacji, naszpikowanych różnego rodzaju - prostszymi i bardziej skomplikowanymi - zagadkami, przeszkodami oraz przeciwnikami. Kluczem do sukcesu będzie po raz kolejny umiejętne korzystanie ze specjalnych zdolności poszczególnych postaci, takich jak taranowanie czy pojedynkowanie się Pontiusa, wyczarowywanie bądź magiczne przenoszenie przedmiotów przez Amadeusza, a także zwinność czy wprawę w strzelaniu z łuku Zoi.

Jeśli idzie o nowości, to bodaj największą w Trine 3: The Artifact of Power będzie wprowadzenie dodatkowych osi, po których będziemy się poruszać. Od teraz będziemy mogli chodzić nie tylko w lewo i w prawo, ale także w głąb czy w kierunku ekranu. Czasem kamera będzie się także przenosić za plecy kierowanego przez nas bohatera. To z pewnością wniesie powiew świeżości do znanej i lubianej formuły rozgrywki, ale raczej nie zmieni jej w sposób, który wymagałby uczenia się jej na nowo przez graczy, którzy z tą serią mieli już do czynienia.

Oczywiście w Trine 3: The Artifact of Power nie zabraknie kolorowej, wręcz cukierkowej grafiki, która stała się już znakiem rozpoznawczym cyklu opracowanego przez Frozenbyte. Z pewnością gra nie zachwyci nas nowoczesną technologią, ale już bajkową stylistyką czy projektami lokacji już jak najbardziej tak. A należy dodać do tego jeszcze równie bajkowe, dodające klimatu udźwiękowienie.

W Trine 3: The Artifact of Power nie zobaczymy żadnych rewolucyjnych zmian. To będzie po prostu kolejna (prawdopodobnie) bardzo dobra, wciągająca, zmuszająca do myślenia i prześliczna platformówka w stylu wspomnianych, kultowych The Lost Vikings. Nie znamy jeszcze jej daty premiery, ale prawdopodobnie zagramy w nią jeszcze w tym roku. Póki co w planach jest wyłącznie wersja pecetowa.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama