Resident Evil 4 - pierwsze wrażenia. Jak słynny horror wygląda w praktyce?

​Hordy zombie czają się za rogiem. Premiera remake'u Resident Evil 4 już 24 marca.

Nie mieliśmy jeszcze wprawdzie okazji w niego zagrać, ale Capcom udostępnił nam przedpremierowo ekskluzywny, kilkunastominutowy gameplay. W zupełności wystarczył do rozbudzenia naszych apetytów. Nie mogę się doczekać, kiedy znów odwiedzimy hiszpańską wioskę opanowaną przez kultystów zombie. A czego ciekawego dowiedziałem się, oglądając fragmenty gry?

W przeciwieństwie do remake'ów drugiej i trzeciej części, Resident Evil 4 nie wprowadza radykalnych zmian do gameplayu. O ile tam mieliśmy do czynienia z rewolucjami, o tyle tutaj po prostu to i owo odświeżono. I słusznie, wszakże czwórka do tej pory znowu aż tak bardzo się nie zestarzała.

Reklama

Atmosfera, którą stworzyli twórcy, wypada znakomicie. Nie powinniśmy narzekać na brak miejsc i zdarzeń, które przyprawią nas o ciarki. Gameplay, który nam dostarczono, przedstawia wizytę m.in. w wiosce, lesie, jaskiniach, nad jeziorem i na zamku. Każdą z tych lokacji przedstawiono znakomicie. Gra świateł i cieni w połączeniu z klimatycznym udźwiękowieniem robią świetną robotę.

Resident Evil 4 to wciąż survival horror z dużym naciskiem na akcję. W grze co i rusz napotykamy na zarażonych mieszkańców wioski, którzy rzucają się na nas, gdy tylko pojawimy się na horyzoncie. Leon (główny bohater) częściej niż w innych odsłonach serii rozprawia się z nimi przy użyciu noża.

Ale oczywiście w jego ekwipunku znalazło się także miejsce dla broni palnej, w tym dla pistoletu czy strzelby. Przeciwnicy dzielą się na różne rodzaje, a każdy z nich wymaga od nas nieco innego podejścia. Wspomnę na przykład o kultystach, którzy rzucają w nas bombami domowej roboty. Łatwo się z nimi rozprawimy, jeśli tylko odpowiednio szybko trafimy z broni w materiały wybuchowe.

Co jakiś czas natrafimy na handlarza, u którego nie tylko uzupełnimy zapasy, ale również ulepszymy posiadaną broń oraz  kupimy przedmioty do walizki dyplomaty, dające rozmaite ulepszenia, takie jak zwiększona efektywność przedmiotów leczniczych. Walizkę można jednak modyfikować wyłącznie w tzw. safe roomach, przy maszynie do pisania. To tutaj - klasycznie dla tej serii - odsapniemy chwilę i zapiszemy stan gry.

Podczas przeprawy przez hiszpańskie odludzie do Leona dołącza także Ashley, córka prezydenta Stanów Zjednoczonych, którą przyjdzie nam uratować. Gracz musi ją chronić przed przeciwnikami. Może także w pewnym stopniu wpływać na zachowanie dziewczyny, nakazując jej trzymać się bliżej nas lub pozwalając poruszać się swobodniej.

Resident Evil 4 to po prostu świetna gra z rozbudowanym gameplayem, paroma unowocześnieniami oraz upiększoną grafiką (za sprawą autorskiej technologii RE Engine). To praktycznie pewny przepis na sukces. Obejrzany gameplay w mojej opinii jedynie to potwierdza. To, że gra będzie co najmniej bardzo dobra, jest dla mnie niemal pewne. Ciekawi mnie raczej, czy odnowiona czwórka zrobi aż taką furorę, jak remake dwójki? Przekonamy się już za trzy tygodnie!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Resident Evil 4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama