Outriders - wrażenia z dema

​Wersje demonstracyjne gier to w dzisiejszych czasach rzadkość. A szczególnie tak głośnych produkcji, jak Outriders.

Polskie studio People Can Fly w końcu zaprezentowało graczom swoje najnowsze dzieło. Jednak zamiast pokazywać zwiastuny czy gameplaye, przygotowało grywalną wersję demonstracyjną. Od pewnego czasu można ją pobrać w wersjach na wszystkie platformy docelowe: PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xboksy One oraz Xboksy Series S/X. Spędziłem z nią trochę czasu i... dalej trudno mi powiedzieć, jak dobrą grą będzie Outriders.

W Outriders przenosimy się na planetę Enoch. To nowy adres zamieszkania rasy ludzkiej, zmuszonej do ucieczki z wyniszczonej do cna Ziemi. Okazało się ono jednak o wiele mniej przyjazne niż wydawało się z początku. Kolonizatorzy pewnego dnia odebrali tajemniczy sygnał. Próbując zbadać źródło jego pochodzenia, uwolnili potężną Anomalię, która doprowadziła do śmierci i kalectwa wielu ludzi oraz do zniszczenia ziemskiej technologii, przeniesionej z dawnego domu.

Reklama

Ocalało niewielu. Jednym ze szczęśliwców jest bohater, w którego się wcielamy. Protagonista zostaje poddany trzydziestoletniej hibernacji. Po wybudzeniu orientuje się, że Enoch zamieniło się w jałowe pustkowie, na którym każdego dnia trzeba walczyć o przetrwanie. Jednak pozostali przy życiu ludzie - w tym nasz śmiałek - zyskali nadnaturalne umiejętności, dzięki którym mogą stawić czoła zagrożeniom.

To tyle, jeśli idzie o fabułę. Przejdźmy do rozgrywki. Demo oferuje ponad trzy godziny zabawy, z czego pierwsze pół godziny to dłużyzny, które chce się jak najszybciej pokonać, by wreszcie zacząć właściwą zabawę. Wiem, że samouczek jest ważny, ale People Can Fly mogło go zbudować w znacznie ciekawszy sposób.

Na szczęście dalej jest tylko lepiej. Outriders jako trzecioosobowa, kooperacyjna strzelanka najbardziej przypomina Gears of War, choć pewnymi elementami nawiązuje też do Destiny 2. Podobnie jak w "Gearsach", większość czasu spędzamy tutaj na bieganiu od lokacji do lokacji oraz strzelaniu do hord wrogów zza osłon (w otwartej walce jesteśmy raczej skazani na pożarcie). Z czasem zdobywamy coraz lepsze wyposażenie, jak również rozwijamy naszą postać, czyniąc ją np. bardziej wytrzymałą czy groźniejszą dla wrogów.

Po trzech godzinach z padem w dłoniach muszę stwierdzić, że bawiłem się co najwyżej nieźle. Na pewno nie lepiej niż przy Gears of War, w których większość elementów rozgrywki została wykonana lepiej. Outriders nie ma żadnego asa w rękawie i w gruncie rzeczy niczym się nie wyróżnia. Świat gry jest ciekawy, a mechanika przyzwoita, jednak nic nie sprawiło, że wyczekiwałbym pełnej wersji jak nadejścia wiosny.

Szkoda, że twórcy opublikowali demo tak późno, bo na niewiele miesiąc przed premierą gry (ta odbędzie się już 1 kwietnia). Przydałoby im się więcej czasu, by wsłuchać się w opinie graczy, a następnie - na ich podstawie - swoją produkcję wzbogacić i dopracować. Niektóre elementy wręcz się o to proszą. O wzbogacenie m.in. system rozwoju, zdominowany przez pasywne umiejętności (przydałoby się więcej aktywnych). O dopracowanie - choćby sztuczna inteligencja czy system odpowiedzialny za łączenie graczy w drużyny.

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Outriders
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy