Northgard - beta-test

​Czyżby nadchodziły lepsze czasy dla RTS-ów? Czyżby gracze znów zapałali sympatią do tego gatunku?

Niedawno recenzowaliśmy dla was Halo Wars 2, czyli naprawdę udaną strategię czasu rzeczywistego na pecety i Xboksy One. Podczas testowania jej przypomnieliśmy sobie, ile radości daje budowanie baz, zbieranie surowców, szkolenie wojska i wreszcie walka z wrogiem w widoku z lotu ptaka. Z tym większą przyjemnością przysiedliśmy do rozgrywki we wczesną wersję Northgard - RTS-a z akcją osadzoną w świecie nordyckich mitów i legend.

Niestety, o samej fabule na tę chwilę nie możemy za wiele napisać, wszak w ramach "early access" twórcy nie udostępnili kampanii dla pojedynczego gracza. Jednak będziemy bardzo zaskoczeni, jeśli scenarzyści się nie popiszą. Mitologia nordycka jest niczym wielka skrzynia, z której można całymi garściami wyciągać barwne postacie, ciekawe historie, klimatyczne miejsca... No, ale skupmy się na tym, o czym możemy napisać trochę więcej, czyli na samej rozgrywce.

Reklama

W Northgard prowadzimy plemię wikingów, a jednym z naszych celów jest pokazanie innym wikingom, kto tu rządzi. Jednak walka z nimi jest tylko jednym z elementów gameplayu. Autorzy poświęcili dużo miejsca eksploracji, zasiedlaniu ziem, budowie oraz rozbudowie naszej wioski. Musimy zbierać surowce (jest ich sporo: złoto, drewno, stal, kamień, pożywienie, nauka), dbać o naszych poddanych (szczęśliwy lud to wydajny lud) czy wysyłać zwiadowców w teren (może on nie tylko odkrywać nowe tereny, ale też np. zdobywać poukrywane skarby), a następnie prowadzić ekspansję terytorialną naszego klanu.

Oczywiście dość szybko trafiamy na przedstawicieli innych plemion. Jednak - podobnie jak chociażby w serii Civilization - nie musimy z nimi walczyć, ale możemy nawiązać przyjazne stosunki, które pozwolą nam na swobodniejszą eksplorację czy prowadzenie handlu. A gdy dochodzi do walki... okazuje się, że Northgard została pod tym względem uproszczona wręcz do bólu. W potyczkach uczestniczy po kilka jednostek, które prowadzą błyskawiczną wymianę ciosów. Nie ma mowy o żadnej spektakularności, taktyce ani zaawansowanej sztucznej inteligencji. Być może walka zostanie jeszcze rozwinięta, m.in. za sprawą większej liczby jednostek.

Czas na kolejne nawiązanie do serii Civilization. Podobnie jak tam, w Northgard możemy odnieść zwycięstwo na kilka sposobów. A dokładnie na cztery - krocząc ścieżką wiedzy, handlu, sławy lub dominacji. Możemy zatem postawić na rozwój kolejnych technologii, skupić się na wymianie towarów czy też po prostu stłamsić pozostałe plemiona. To dobre posunięcie ze strony twórców, dzięki któremu Northgard jest grą bardziej wszechstronną. Przydałoby się jej natomiast nieco więcej dynamiki. Podczas zabawy zdarzają się okresy, podczas których niewiele się dzieje i nie mamy zbytnio co robić. Być może sytuację poprawiłaby bardziej zaawansowana dyplomacja, dłuższa lista decyzji, które moglibyśmy podejmować, albo wprowadzenie różnorodnych zdarzeń losowych?

A może pomoże po prostu ciekawa warstwa fabularna, która pojawi się w kampanii dla pojedynczego gracza? Mocno liczymy na to, że dzięki ciekawej opowieści Northgard zyska rumieńców niczym zaśnieżone, nordyckie ziemie podczas wschodu słońca. Czy autorzy spełnią nasze nadzieje, przekonamy się w ciągu kilku miesięcy. Northgard w fazie "early access" powinien być jeszcze przez maksymalnie pół roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Northgard
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy