Kingdom Come: Deliverance - zapowiedź

Kingdom Come: Deliverance /materiały prasowe

​Gry RPG kojarzą się większości z nas ze światami fantasy (ewentualnie science fiction). Już niedługo może się to zmienić.

Niedługo, bo pod koniec lutego, przekonamy się, czy równie dobrym miejscem do osadzenia akcji RPG-a może być... średniowieczna Europa Środkowa. To właśnie w tym miejscu i okresie będzie się toczyć akcja Kingdom Come: Deliverance, czyli debiutanckiej gry czeskiego studia Warhorse (w którego skład wchodzą współtwrócy m.in. kultowej Mafii czy wydawanego w latach 2003-2007 cyklu UFO).

Prace nad Kingdom Come: Deliverance trwają już dobrych kilka lat. Projekt oficjalnie zapowiedziano pod koniec 2013 roku. Nie ma się co dziwić, to bardzo duże przedsięwzięcie, które początkowo planowano rozbić na trze części, a ostatecznie zdecydowano się wydać w całości. Wygląda na to, że czeka nas ogromna przygoda.

Reklama

Akcja Kingdom Come: Deliverance będzie się toczyć w Europie Środkowej, na początku XV wieku (rozpocznie się w 1403 roku). Autorzy osadzili historię pośród prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w tamtym okresie. Głównym bohaterem będzie syn kowala imieniem Henry. Jego rodzinna wioska zostaje najechana przez armie wroga. Protagonista poprzysięga, że dokona zemsty na sprawcach tego niecnego czynu.

To jednak dopiero początek. Już niedługo Henry, chcąc pomścić swoich bliskich, będzie musiał wplątać się w świat polityki, zawiązywać sojusze i awansować w społecznej hierarchii. Czeka nas bardzo długa i bardzo trudna droga do celu, tym bardziej, że startujemy z pozycji nic nieznaczącego wieśniaka. Kingdom Come: Deliverance będzie jednym z niewielu RPG-ów, w którym nie wcielimy się w żadnego wielkiego bohatera ani wybrańca. Jak zapowiadają twórcy, niezależnie od naszych działań, będziemy się musieli pogodzić z tym, że będziemy tylko trybikiem w maszynie.

W Kingdom Come: Deliverance czeka na nas olbrzymia mapa do przemierzenia. Podczas gry odwiedzimy różne zakątki Europy Środkowej. Podczas naszej przygody będziemy wykonywać czynności typowe dla RPG-ów - jak prowadzenie dialogów, wykonywanie zadań, rozwijanie umiejętności, zdobywanie coraz lepszego ekwipunku (co ciekawe, bohater będzie nosił jednocześnie nawet szesnaście elementów ubioru/pancerza) - ale nie zetkniemy się z żadnymi odrealnionymi elementami. Zapomnijcie o smokach, orkach i trollach, a także magicznych mieczach i zwojach z czarami. Kingdome Come: Deliverance będzie tak wierny realiom, jak tylko można.

Świadczyć o tym będzie także walka, w której na próżno będzie szukać zręcznościowych naleciałości. Autorzy odtworzyli reguły, jakimi rządziła się średniowieczna szermierka, tworząc oryginalną i wymagającą mechanikę, której opanowanie powinno nam zająć sporo czasu. Ważne będzie to, w które części ciała będziemy celować, a także umiejętności blokowania, parowania i zbijania wrogich uderzeń. Warto wspomnieć, że w Kingdome Come: Deliverance będziemy nie tylko toczyć pojedynki z pojedynczymi przeciwnikami czy ich grupkami, ale także brać udział w dużych bitwach z udziałem setek postaci.

Kingdome Come: Deliverance powstaje na bazie silnika CryEngine 3, z którego - pomimo stosunkowo niedużego budżetu - udało się wycisnąć ostatnie soki. Krajobrazy, które można podziwiać na screenach i gameplayach, wyglądają, jakby były prawdziwe. Także modele postaci robią wrażenie - zarówno, jeśli mowa o ich ubiorze, jak i o ich twarzach. Jeśli tylko twórcom uda się utrzymać ten poziom w ostatecznej wersji gry, to czapki z głów.

Już dawno nie czekaliśmy na żadną grę tak, jak czekamy na Kingdome Come: Deliverance. Po wielu udanych RPG-ach osadzonych w fantastycznych krainach otrzymamy wreszcie coś naprawdę świeżego. Jeżeli tylko autorzy podołają zadaniu i dotrzymają wszystkich obietnic, składanych podczas procesu produkcji, otrzymamy prawdziwy przebój.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kingdom Come: Deliverance
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy