Hard West 2 - pierwsze wrażenia
Pierwsze Hard West spotkało się z ciepłym przyjęciem, ale gra nie zapadła na dłużej w pamięć. Czy "dwójka" osiągnie większy sukces?
Hard West, które trafiło na rynek w 2015 roku, wypadło naprawdę przyzwoicie, ale ta strategia taktyczna z akcją osadzoną na Dzikim Zachodzie (co ciekawe, stworzona m.in. przez osoby, które wcześniej pracowały w Techlandzie nad Call of Juarez czy Dead Island) nie wyróżniała się w niemal żadnym aspekcie. Jednak tym razem, przy okazji Hard West 2, może być inaczej. I po spędzeniu kilku godzin z jego wczesną wersją jestem niemal pewien, że będzie.
W Hard West 2 ponownie przenosimy się na Dziki Zachód z domieszką fantastyki, ale tym razem poznajemy historię gangu Gina Cartera. Wspólnie z kompanami wyruszamy na poszukiwania diabła Mammona po to, by odzyskać duszę przegraną podczas partyjki w pokera. Scenariusz zapowiada się na jedną z mocniejszych stron gry. Autorzy przedstawiają go w erpegowym stylu, za pomocą dialogów oraz opisów lokacji (pod względem prezentacji przypominało mi to jako żywo Disco Elysium), a także posługując się przerywnikami filmowymi. Z dużym zainteresowaniem śledziłem dalsze losy piątki członków gangu (w pełnej wersji dołączy do niego przynajmniej jeszcze jedna postać) i nie mogę doczekać się ciągu dalszego.
Hard West 2 to wciąż strategia taktyczna, wypełniona po brzegi turowymi starciami. Oczywiście każda z dostępnych postaci (w danej chwili możemy mieć pod swoim władaniem cztery z nich) posiada odmienne umiejętności oraz statystyki, co musimy nauczyć się wykorzystywać na naszą korzyść. Autorzy opracowali ciekawą mechanikę rozwoju naszej drużyny. Wykorzystujemy do tego zdobywane z czasem karty do gry w pokera. Układając je w określony sposób w ekwipunku, otrzymujemy ciekawe bonusy. Nie musimy więc trzymać się kurczowo jednej ścieżki rozwoju danej postaci. Pomiędzy starciami wystarczy przełożyć karty, aby uzyskać inne efekty niż poprzednio. Naszą siłę rażenia poprawiamy ponadto w klasyczny sposób, kupując bądź znajdując coraz lepszą broń i inne elementy ekwipunku.
Ciekawie sprawdza się także system szczęścia. To możemy wykorzystać, by zwiększyć szanse na trafienie przeciwnika. Jednak aby je zdobyć, wróg musi spudłować albo... my musimy odnieść obrażenia. Jakby tego było mało, strzelać możemy tak, by spróbować trafić przeciwnika rykoszetem. Gdy ten znajduje się za przeszkodą, warto rozejrzeć się za obiektem, od którego pocisku mógłby się odbić, aby ostatecznie trafić w cel. Jest jeszcze Bravado, czyli coś w rodzaju trybu berserk, który odnawia nasze punkty akcji. Aktywuje się go po ustrzeleniu przeciwnika.
Od strony technicznej Hard West 2 prezentuje się jedynie poprawnie, ale można to twórcom wybaczyć. Akurat tej gry nie kupowałbym dla doznań wizualnych, tylko dla gęstego klimatu (jest), ciekawego scenariusza (jest) oraz dla dobrze wyważonego systemu starć (jest). Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na pełną wersję i na możliwość oceny całości. Jednak na tę chwilę jestem dobrej myśli. Nawet więcej niż dobrej.