Ubisoft niedawno zapowiedział, że zamierza skupić się na grach osadzonych w otwartych światach. Nie inaczej będzie z nową odsłoną serii Ghost Recon, zatytułowaną Breakpoint.
Co prawda, nie powinno to być żadnym zaskoczeniem, bo już ostatnia część - Ghost Recon Wildlands - była w dużym stopniu sandboksem, ale Ghost Recon Breakpoint chyba jeszcze mocniej idzie w tym kierunku. Przekonałem się o tym, grając z zamkniętą betę. Pozwoliła mi ona zapoznać się z odświeżoną mechaniką i zupełnie nowym środowiskiem gry.
Ghost Recon Breakpoint przeniesie nas na Auroę, fikcyjną wyspę, na którą udajemy się wraz z naszym oddziałem Duchów (jesteśmy jego dowódcami). Niestety, nasz śmigłowiec zostaje zestrzelony i musimy odnaleźć się w tej trudnej sytuacji. A także odnaleźć kompanów, o ile jeszcze żyją. Nie będzie to łatwe, bo wyspę opanowały wrogie wojska, dowodzone przez niejakiego Walkera.
Auroa to zalesiona wyspa, która wymaga od nas skradania w większym stopniu niż Boliwia z Ghost Recon Wildlands. Jeśli nie opanujemy tej sztuki, prawdopodobnie będziemy co chwilę tracić życie. Autorzy nie zrezygnowali całkiem z otwartych strzelanin (do takich zapewne też będzie dochodzić), ale jednak dużo więcej uwagi musimy poświęcić cichemu przemykaniu między drzewami, kamuflowaniu się czy strzelaniu z dużych odległości, z karabinu snajperskiego. Choć sztuczna inteligencja przeciwników zachowuje się raz lepiej, raz gorzej, gra stanowi wyzwanie, szczególnie na wyższych poziomach trudności (do wyboru mamy aż cztery).
W Ghost Recon Breakpoint możemy się swobodnie przemieszczać po mapie, wykorzystując do tego zarówno lądowe, jak i powietrzne środki transportu. Auroa będzie skrywać dziesiątki zadań do wykonania (nawet w becie było ich całkiem sporo), zapewniając nam zabawę na dziesiątki godzin (pod warunkiem, że nie będziemy biec ekspresowo przez wątek główny). Jednak nie w każde miejsce warto będzie udać się od razu. Niektóre obszary będą na tyle niebezpieczne, że będziemy musieli wcześniej ulepszyć broń i zdobyć lepszy ekwipunek dla naszego żołnierza naszego żołnierza (lub pani żołnierz). Gra informuje gracza, czy nasz ogólny poziom uzbrojenia jest wystarczający, by zapuścić się w dane miejsce.
Ważny będzie także rozwój postaci, polegający na odblokowywaniu kolejnych umiejętności. Te są związane z czterema klasami: szturmowcem, strzelcem wyborowym, panterą oraz sanitariuszem. Każdy poziom doświadczenia to kolejne punkty zdolności do zainwestowania. W starciach z wrogami przydają się także nowoczesne technologie, takie jak drony, które możemy wysłać nie tylko na rekonesans (ważny element rozgrywki), ale i do przypuszczenia ataku.
Ghost Recon Breakpoint miał mieć o wiele bardziej survivalowy charakter niż Ghost Recon Wildlands, ale nie zdołałem tego poczuć podczas gry w betę. Autorzy wprowadzili do zabawy konieczność szukania roślin czy zwierząt do uzupełnienia zapasów, ale nie było to dla mnie żadnym wyzwaniem. Może w ostatecznej wersji gry będzie to wyglądać inaczej.
Ghost Recon Breakpoint ma ładną grafikę, ale na pewno nie tak ładną, jak ta, którą mogliśmy oglądać na przedpremierowych gameplayach. Z pewnością modele postaci są brzydsze, a otoczenie dość wybrakowane (na przykład fauna mogłaby być gęstsza), ale być może coś się jeszcze w tym aspekcie zmieni (w końcu to tylko beta i przed twórcami jeszcze trochę pracy m.in. nad optymalizacją).
Poza singlem Ghost Recon Breakpoint zaoferuje rozgrywkę sieciową - zarówno w trybie PvP, jak i w kooperacji (w ramach której będziemy mogli połączyć się w parę albo nawet drużynę czteroosobową). Podejrzewam, że - podobnie jak w Ghost Recon Wildlands - będzie to mocna strona gry. Szczególnie coop, w którym będziemy mogli wspólnie wykonywać misje fabularne i zadania poboczne albo po prostu eksplorować wyspę.
Ghost Recon Breakpoint zapowiada się na naprawdę niezłą kontynuację serii, w szczególności dla tych, którzy wolą załatwiać sprawy po cichu niż w stylu Rambo. A także dla tych, którzy lubią survival, choć akurat ten element w becie był raczej zakamuflowany (sic!). O tym, jaka gra będzie ostatecznie, przekonamy się 4 października. Osobiście jestem dobrej myśli!