Dinosaur Fossil Hunter - pierwsze wrażenia

​Dinosaur Fossil Hunter wygląda tak budżetowo, że aż zniechęcająco, ale pomimo tego dałem mu szansę. W końcu niecodziennie mam okazję poszukać pozostałości po dinozaurach.

Grałem już w wiele symulatorów, ale przyznaję, że jeszcze nigdy nie przeszło mi przez myśl, że kiedyś zostanę wirtualnym paleontologiem. A właśnie taką możliwość daje Dinosaur Fossil Hunter, którego wczesna wersja zawędrowała niedawno na moje konto na Steamie.

Podejrzewam, że jego ostateczne wydanie będzie w różnych aspektach lepsze (bardziej dopracowane) od tego, co zaoferowano w ramach wczesnego dostępu. Jednak nie sądzę, aby edycja, w którą grałem, odbiegała jakoś znacząco od końcowego produktu. Na przykład główne schematy, na których opiera się rozgrywka, na pewno nie ulegną zmianie. Pomimo tego nie zdecydowałem się na napisanie recenzji, a jedynie beta-testu. Czy też nawet alfa-testu, bo Dinosaur Fossil Hunter na tym etapie rozwoju się znajduje.

Reklama

Wspomniałem o schematach. Te wykorzystane w Dinosaur Fossil Hunter są dość proste. Otóż trafiamy na wykopaliska, przekopujemy się przez teren, szukamy śladów dinozaurów, a następnie to, co znajdziemy, zabieramy do muzeum, czyścimy i umieszczamy na wystawie. I tak będzie wyglądała prawdopodobnie cała zabawa. Wczesna wersja wprowadza też element fabularny, ale trudno powiedzieć, czy będzie on odgrywał istotną rolę w końcowym produkcie. Jeśli miałbym obstawiać - nie sądzę.

Prawdę pisząc, nie liczę jakoś szczególnie na to, że twórcy zachwycą nas opowiedzianą historią. Nastawiam się przede wszystkim na to, że w ostatecznej wersji gry będziemy mogli rozbudowywać nasze muzeum i pozyskiwać coraz większe zainteresowanie ze strony miłośników dinozaurów. Czy tak będzie, nie wiem, ale już teraz mogę pochwalić autorów za drobiazgowe podejście do odwzorowania wszystkich fragmentów dinozaurów, które trafiają w nasze (wirtualne) ręce. Myślę, że każdy, kto interesuje się tą dziedziną, będzie zachwycony tym, jak dokładnie przedstawiono poszczególne kości - zarówno kształty, jak i tekstury prezentują się wzorowo.

Gorzej z wyglądem otoczenia. To prezentuje się już tak budżetowo, że lepiej nie skupiać się na nim przez dłuższy czas. Jednak to absolutnie nie jest największy problem Dinosaur Fossil Hunter. O wiele większy występuje w samej rozgrywce, a mianowicie dotyczy tego, że... jest ona strasznie nudna. O ile w pierwszych chwilach cieszyłem się na myśl o wykopywaniu szczątków dinozaurów, o tyle po godzinie marzyłem już tylko o tym, aby porwał mnie pterozaur. Wszystko, abym tylko nie musiał szukać, kopać, a następnie oczyszczać po przewiezieniu do muzeum.

Dinosaur Fossil Hunter cierpi też na szereg bolączek typowych dla gier znajdujących się w tej fazie produkcji. Nie zamierzam się znęcać i wymieniać ich wszystkich (takich jak to, że sterowanie jest takie sobie czy że czasem coś nie wyświetli się tak jak powinno), ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że to dopiero alfa i że większość z nich być może zostanie zlikwidowana do premiery. Tym bardziej, że czasu pozostało naprawdę sporo. Autorzy zapowiadają, że końcowy produkt trafi do sprzedaży w przyszłym roku. Jeśli trafi też wówczas w moje ręce, obiecuję, że przygotuję bardziej wnikliwy materiał, zakończony oceną.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy