Z grami Hideo Kojimy nigdy do końca nie wiadomo. Podobnie jest z Death Stranding, o którym wiemy już nieco więcej, ale w dalszym ciągu nie za wiele.
Japoński producent uchylił rąbka tajemnicy podczas tegorocznych targów E3 w Los Angeles. Do tej pory Death Stranding było dla nas jedną wielką tajemnicą. Wciąż pozostaje wiele kwestii do wyjaśnienia, ale teraz przynajmniej możemy napisać kilka akapitów o najnowszej, nietuzinkowej produkcji Kojimy i spółki. Co już wiemy?
Akcja Death Stranding będzie się toczyć w niedalekiej przyszłości, na kuli ziemskiej, ale zupełnie innej od tej, jaką znamy. Świat opustoszał i stał się niezwykle niebezpiecznym miejscem w wyniku nieprawdopodobnych zdarzeń. Po pierwsze - zaczął padać deszcz (określany jako "timefall"), który wszystko, na co spadnie, szybko postarza. Tyczy się to zarówni ludzi, zwierząt czy roślin. Po drugie - dookoła zaczęły się pojawiać niewidoczne gołym okiem, śmiercionośne istoty, przypominające duchy.
W tej rzeczywistości funkcjonuje główny bohater, który pełni funkcję kogoś w rodzaju kuriera, który dostarcza najróżniejsze przedmioty (w tym także... zwłoki) w najróżniejsze miejsca. Jest do tego zadania wprostu stworzony, wszak jest odporny na konsekwencje związane z ekspozycją na opisany wcześniej deszcz. Jest wyposażony w dziwne urządzenie, które pozwala mu wykrywać wspomniane "duchy" (ale tylko te znajdujące się tam, gdzie maszyna akurat "patrzy"). Konfrontacji będziemy musieli za wszelką cenę unikać, gdyż będzie ona (najprawdopodobniej zawsze) oznaczała śmierć. Jednak nie będzie ona ostateczna. Gdy mroczne istoty go dopadną, przejdzie w stan pomiędzy życiem a śmiercią.
Przygoda będzie się toczyć w opustoszałym, ale otwartym świecie. Autorzy zapowiadają, że bawić się będziemy mogli wspólnie z innymi graczami. Ba, współpraca z nimi będzie wręcz wymuszona przez konstrukcję rozgrywki. Jednak póki co nie wiadomo, jak będzie ona wyglądać w praktyce. To jeden z wielu elementów póki co owianych przez twórców tajemnicą.
Nieco więcej wiemy o obsadzie Death Stranding. Ta zapowiada się po prostu wybornie. W roli głównej zobaczymy Normana Reedusa ("The Walking Dead", "Święci z Bostonu"), a poza nim w grze wystąpią Mads Mikkelsen ("Hannibal", "Polowanie") oraz... Guillermo del Toro (reżyser znany z "Labiryntu fauna", "Hellboy" czy "Hobbita"). Użyczą oni zarówno swoich wizerunków, jak i głosów. Ponadto Kojima Productions zatrudniło Troya Bakera, czyli prawdziwego weterana dubbingu w grach (do tej pory zaliczył kilkadziesiąt ról).
Death Stranding powstaje na bazie autorskiego silnika, stworzonego specjalnie na potrzeby tego projektu - Decima. Choć świat gry jest opustoszały, prezentuje się pięknie. Uwagę zwracają m.in. oświetlenie, znakomite tekstury czy roślinność. Mnóstwo pracy włożono w modele postaci oraz ich animacje. Pokazani w gameplayu bohaterowie wyglądają jak żywi.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne informacje na temat Death Stranding. Prawdopodobnie będą się one pojawiać coraz częściej, acz w skąpych dawkach (Kojima nie jest zwolennikiem nachalnego marketingu). Tym bardziej, że do premiery pozostało jeszcze mnóstwo czasu. Reedusa, Mikkelsena i del Toro zobaczymy na na ekranach naszych telewizorów/monitorów prawdopodobnie najwcześniej w 2020 roku. Aha, tylko na PlayStation 4.