Cyberpunk 2077 już od jakiegoś czasu nie jest enigmą, ale dopiero podczas czerwcowych targów E3 doszło do prawdziwego wysypu informacji na jego temat. Co już wiemy o tej nowej, olbrzymiej grze CD Projekt RED (poza tym, że będzie olbrzymia)?
Gwoli przypomnienia, Cyberpunk 2077 to pierwszoosobowe RPG z akcją osadzoną w uniwersum znanym z papierowego "erpega" autorstwa Marka Pondsmitha (który, swoją drogą, bierze aktywny udział w pracach) o nazwie "Cyberpunk 2020". Nie - jak niektórzy sugerowali - FPS-em z elementami RPG, tylko pełnokrwistą grą fabularną, w której na pierwszym planie znajdują się: świat, fabuła i postacie.
Głównym bohaterem Cyberpunka 2077 będzie niejaki V. Albo niejaka. Gracz na samym początku będzie mógł zdecydować, czy chce grać mężczyzną, czy kobietą. Postać nie będzie tak wyraźnie nakreślona, jak Geralt w Wiedźminie - to my sami w dużym stopniu zdecydujemy o tym, kim będzie. Już na starcie zdecydujemy nie tylko o tym, jak nasz bohater (lub bohaterka) będzie wyglądał, ale także jaka jest jego przeszłość czy co zmotywowało go do odwiedzenia Night City.
Właśnie, Night City. Jeszcze niedawno wydawało się, że cała akcja Cyberpunka 2077 będzie osadzona w tej olbrzymiej i barwnej metropolii, opanowanej przez megakorporacje oraz różnorodne gangi. Ale i tutaj CD Projekt RED miał dla nas niespodziankę. Już wiemy, że w grze będzie nam dane odwiedzić także inne lokacje, w tym te znajdujące się... w głowie naszej postaci. Cyberpodróże zapowiadają się wyjątkowo interesująco, choć równie interesująco rysują się wycieczki na tzw. Badlands, czyli opustoszałe, wyniszczone tereny, opanowane przez Nomadów (jeśli pomyślałeś teraz o Mad Maksie, to wcale się nie dziwię). Pomiędzy lokacjami będziemy się przemieszczać na nogach, ale również za pomocą naszego samochodu. Co ciekawe, będziemy go mogli przywoływać podobnie jak Płotkę w Wiedźminie, a nasz garaż będziemy mogli z czasem rozbudowywać o kolejne pojazdy.
CD Projekt RED nie chce póki co zdradzać zbyt wiele na temat fabuły Cyberpunka 2077, ale deklaruje jasno, że będzie to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy element gry. Niech świadczy o tym chociażby to, że całą przygodę będzie się dało ukończyć, nie zabijając ANI JEDNEJ osoby. W wykonywaniu questów pomogą nam nie tylko zdolności dyplomatyczne (nawiasem, wszystkie dialogi zostaną przedstawione w widoku z oczu, a w ich trakcie będziemy się mogli swobodnie rozglądać), ale również różnego rodzaju cyberwszczepy, dające nam ponadludzkie umiejętności. Jakie? Ot, chociażby bieganie po ścianach, spowalnianie czasu czy hakowanie systemów komputerowych.
Nasza postać, zdobywając doświadczenie, będzie także poprawiać podstawowe cechy, takie jak siła, wytrzymałość, refleks, inteligencja czy wiedza techniczna. Ważna będzie również jej reputacja, przekładająca się na dostęp do poszczególnych lokacji oraz podejście poszczególnych członków społeczeństwa. Oczywiście nie obejdzie się także bez pieniędzy. Główną walutą w świecie gry będą eurodolary, nazywane w skrócie eddie.
Jeśli nie przemawia do ciebie wizja przechodzenia całego Cyberpunka 2077 z bronią schowaną za pasem, spokojnie, będziesz miał tutaj tyle okazji do strzelania, ile tylko ci się zamarzy. Gdy już dojdzie do bezpośredniego starcia, akcja momentalnie nabierze tempa, zmieniając rozgrywkę wręcz w pierwszoosobową strzelankę. Zastosowana mechanika przypomina mi trochę rodzimego Bulletstorma, ale to chyba głównie przez te cyferki unoszące się nad przeciwnikami, reprezentujące liczbę zadanych obrażeń.
Cyberpunk 2077 ma zostać wzbogacony o tryb multiplayer (ciekawe, czy autorzy skoncentrują się w nim na kooperacji, czy na strzelaniu do siebie nawzajem), ale CD Projekt RED poinformował już, że nie będzie on gotowy na premierę gry. Jak długo przyjdzie nam na niego poczekać, nie wiadomo. Wiemy natomiast, że w pracach nad nim bierze udział studio Digital Scrapes, które tworzą byli pracownicy takich zespołów, jak BioWare, Radical Entertainment czy Relic Entertainment. W przeszłości stworzyło ono m.in. tryb Be the Zombie dla Dying Light.
Cyberpunk 2077 powstaje w oparciu o najnowszą odsłonę autorskiej technologii REDengine (jej poprzednie wersje wykorzystywano podczas tworzenia Wiedźmina). Na zaprezentowanych materiałach gra wygląda wprost znakomicie (Night City jest tak kolorowe i tętniące życiem, że sprawia wrażenie miejsca, które mogłoby istnieć naprawdę), ale można się było trochę przestraszyć, słysząc, że gameplaye były pokazywane na komputerze o wartości około... 16-17 tysięcy złotych. A zatem w wersji na PlayStation 4 i Xboksy One - a także na średniej klasy pecetach - należy się spodziewać downgrade'u. Co innego, gdy gra trafi w końcu na kolejną generację konsol. Jednak na tę chwilę CD Projekt RED, zapytany o next-geny, nabiera wody w usta.
W stworzeniu niepowtarzalnego klimatu świata przyszłości pomaga Bryan "Brain" Mantii, były członek zespołu Guns'n'Roses. CD Projekt RED postawił przed nim zadanie stworzenia muzyki, jakiej do tej pory jeszcze nie było. Co mu z tego wychodzi, można już trochę usłyszeć, śledząc materiały z gry. Wiemy już, że Cyberpunk 2077 zostanie wydany w pełnej polskiej wersji językowej. Trwają już rozmowy z aktorami, którzy wcielą się w poszczególne postacie, ale na tę chwilę nie wiadomo, kto to będzie.
Na koniec wątek, który poruszył cały świat. Tak, Keanu Reeves wystąpi w Cyberpunku 2077. Tak, zagra w nim jedną z najważniejszych ról (prawdopodobnie drugą najważniejszą po V) - Johnny'ego Silverhanda. To postać doskonale znana wszystkim tym, którzy grali kiedykolwiek w papierowy pierwowzór. Silverhand to były żołnierz, a później wokalista i gitarzysta zespołu Samurai, który podjął walkę z systemem. Jego wrogowie zabili jego rodzinę i przyjaciół, a także pozbawili go ręki. Wygląda na to, że wspólnie z V (który również stracił bliskich) będzie kontynuował swoją wojnę. Pytanie tylko, czy bohater grany przez Keanu Reevesa będzie w ogóle żywy, czy też - jak twierdzą niektórzy - będzie tylko projekcją?
Prawdopodobnie przed premierą Cyberpunka 2077 (która została zaplanowana 16 kwietnia przyszłego roku) dowiemy się jeszcze wielu rzeczy o fabule czy rozgrywce. Jedak już teraz jedno jest pewne - nowa gra CD Projekt RED zapowiada się fantastycznie. I chyba składanie zamówień przedpremierowych to w tym przypadku żadne ryzyko. Do wyboru mamy dwie edycje: standardową i kolekcjonerską. Już zawartość tej pierwszej robi wrażenie. Poza grą będzie zawierać mapę Night City, pocztówki, naklejki, kompendium wiedzy o grze, ścieżkę dźwiękową i podręcznik do papierowego RPG-a "Cyberpunk 2020" w cyfrowej postaci. W skład tej drugiej wejdą dodatkowo: ilustrowany artbook, specjalne opakowanie, steelbook, 25-centymetrowa figurka V (ciekawe, czy będzie można wybrać płeć), metalowe spinki, metalowy breloczek do kluczy w kształcie samochodu V oraz zestaw naszywek. Ceny? 199,99 zł (PC) i 269,99 zł (konsole) za edycję standardową oraz 749,99 zł (niezależnie od platformy) za "kolekcjonerkę".