Premiera jednej z najbardziej wyczekiwanych tytułów ostatnich lat zbliża się wielkimi krokami. Mieliśmy okazję ostatnio zajrzeć do CD Projekt RED i ograć wersję demonstracyjną Cyberpunka 2077. Oto jak następne RPG polskiego studia prezentuje się na kilka miesięcy przed swoim debiutem.
Zanim przejdziemy do szczegółów, powinniście wiedzieć o kilku aspektach playthrough, na które zostaliśmy zaproszeni przez CD Projekt RED. Całość trwała dokładnie cztery godziny, z zegarkiem w ręku. Zyskaliśmy dostęp do początkowej części gry oraz zawartości przeznaczonej do ok. 8 poziomu postaci. Graliśmy na komputerach przy pomocy kontrolerów.
Przez cztery godziny nawet na chwilę nie wstałem od monitora i kiedy jeden z pracowników CD Projekt RED przyszedł, żeby poinformować, że kończy się mój czas na rozgrywkę, właśnie kończyłem ostatnią dostępną misję fabularną. Zrobiłem po drodze również kilka zadań pobocznych, osiągnięte poziomy pozwoliły zainwestować kilka punktów w rozwój postaci, a znajdowane na podłodze przedmioty dały mi solidne spojrzenie na różnorodność broni oraz ich modyfikacji.
Od pierwszych minut stało się dla mnie jasne, że element fabularny Cyberpunka 2077 będzie tym, co dostarczy mi najwięcej satysfakcji przez kolejne godziny. Jak w przypadku wielu tzw. "story-driven" gier, nie wynika to z mało angażującej rozgrywki czy marginalnego rozwoju postaci. Dialogi, bohaterowie, świat przedstawiony i przykucie uwagi do detali twórców stoi po prostu na tak wysokim poziomie.
Demo zaczyna się od stworzenia postaci. Najważniejszą decyzją podczas tego procesu, oprócz dostosowania długości penisa, o czym głośno było ostatnio w gamingowych mediach, jest wybór jednej z trzech ścieżek, tła dla swojej postaci. Każda z opcji dostaje swój krótki epilog, gdzie poznajemy przeszłość naszego bohatera, zanim zostaniemy wrzuceni w główny wątek fabularny.
Już na tym etapie widać to przykucie uwagi do szczegółów. Wybór ścieżki ma bowiem pod kątem fabularnym dosyć spore znaczenie. Podczas licznych dialogów z różnymi postaciami jesteśmy w stanie użyć wiedzy zdobytej podczas konkretnej ścieżki i zyskać informacje, których nie zdobędzie cała reszta.
W połączeniu z ogólnym podejściem do dialogów, które podobnie jak w Wiedźminie, gwarantują bardzo szeroki wachlarz możliwości, CD Projekt błyskawicznie buduje w graczu poczucie, że nawet te pozornie krótkie i nieistotne rozmowy mają wpływ na ogólny przebieg fabuły. Subtelne zagrywki dewelopera podczas rozmów pomiędzy bohaterami tylko potęgują to uczucie. Podczas jednego z dialogów mój bohater rozsiadł się na kanapie, zadał jakieś pytanie i jego rozmówczyni zaczęła odpowiadać. Kiedy skończyła, na ekranie pojawiły się różne reakcje do wyboru, a ja w tym czasie wciąż rozglądałem się po pokoju, chłonąc kolorowe wnętrza klubu nocnego. Nie minęło kilka sekund, a kobieta spojrzała w moim kierunku z pytaniem, czy w ogóle jej słucham. Momentalnie odwróciłem wzrok i zacząłem myśleć, co powinienem jej odpowiedzieć.
W przeciągu tych kilku misji fabularnych, zdążyłem nie tylko zaangażować się w historię głównego bohatera, ale również poznać otaczających go ludzi i zacząć budować z nimi jakieś relacje. Nawet postacie, które pojawiły się na 10 czy 15 minut, wzbudziły we mnie konkretne emocje i zapadły w pamięć. Angażujący system dialogów i świetny scenariusz czynią cuda.
Doskonale idzie to w parze z pozostałymi sposobami na przedstawienie Night City. Cyberpunk 2077 wygląda i brzmi doskonale. Już pierwsze fragmenty rozgrywki pozwalają graczowi zdać sobie sprawę z ogromu stworzonego przez CD Projekt uniwersum. Co najważniejsze, kiedy zejdziecie na ziemię i zaczniecie przykuwać większą uwagę do detali, plakatom w łazience klubu nocnego czy dyskusjom pomiędzy przechodniami, Night City zyskuje coraz więcej charakteru.
Bardzo ciekawym elementem, który w demie mieliśmy okazję zobaczyć tylko dosyć pobieżnie, jest samo podejście do otwartego świata. Kiedy pierwszy raz postawiłem stopę poza początkowymi, liniowymi fragmentami głównego wątku, na ekranie pojawił się krótki komunikat informujący, że świat Cyberpunka żyje własnym życiem. Czas płynie, policja patroluje całe miasto, a w drodze do zadań pobocznych czy znajdziek, możemy naciąć się na losowe wydarzenia pokroju przestępstw czy blokad na drodze.
Fanów pokładających większe nadzieje w elemencie walki i strzelania, mogę z czystym sumieniem uspokoić. Bronie są dosyć różnorodne i chociaż przez pierwsze cztery godziny nie zapewniały może możliwości rodem z Borderlands, gwarantowały sporo satysfakcji. Granie na kontrolerze zostało wzbogacone o solidną dawkę asysty celowania, co w przypadku gry single player nie powinno wzbudzić większych kontrowersji. Na całe szczęście, pomimo sporego wspomagania, rozgrywka w niczym nie przypomina bezmyślnego przechodzenia przez misje rodem z Red Dead Redemption 2. Szybkie pokonywanie rywali wciąż wymaga kilku headshotów i utrzymywania celownika na przeciwniku.
Zaskakująco szczegółowy jest również element walki wręcz. Razem z tutorialem do strzelania i poruszania się po mapie, zostajemy również nauczeni podstaw w kwestii posługiwania się swoimi pięściami oraz bronią białą. Do gry został zaimplementowany prosty i intuicyjny system różnych ataków, parowania i uników. Sądząc po jednym z początkowych zadań pobocznych, walka wręcz będzie nie tylko alternatywnym sposobem na przejście gry, ale również nieodłączonym elementem fabuły.
Jak przystało na każde, solidne RPG, nasz styl gry mocno zależy od tego, w jakim kierunku zdecydujemy się rozwijać naszą postać. Wybierać będziemy pomiędzy pięcioma różnymi atrybutami. Każdy z nich okazjonalnie zapewni alternatywny sposób na poradzenie sobie z konfliktami podczas misji, ale przede wszystkim zadecyduje o tym, które elementy naszego ekwipunku będą najbardziej skuteczne.
Możemy nastawić się na korzystanie wyłącznie z broni palnej, zwiększyć zadawane obrażenia, przyspieszyć ADS i z przysłowiowego buta wchodzić do każdego pokoju. Równie atrakcyjne dla wielu osób okaże się również skradanie i hakowanie, które zdaje się dobrze iść w parze z cichym stylem gry. Co ciekawe, hakowanie może posłużyć zarówno jako sposób na odwracanie uwagi rywali, jak i ofensywa. Jeszcze na etapie tutorialu bierzemy udział w sytuacji, gdzie zmuszamy niczego nieświadomych przeciwników do zgrupowania się i rzucamy pod ich nogi granat. Wszystko za pomocą jednej kamery w rogu pokoju.
Pomiędzy atrybutami i pasywnymi umiejętnościami znajduje się jednak jeszcze mnóstwo elementów, na które przez cztery godziny dema nie starczyło zwyczajnie czasu. Bronie mają swoje modyfikacje, statystyki i szanse na zadania krytycznych obrażeń czy podpalenia przeciwnika. Obok wyboru atrybutów znajduje się również Cyberware, gdzie ulepszamy możliwości naszego bohatera, potęgując tylko możliwości stylu gry, jaki obraliśmy w swoim playthrough. Mając wciąż na uwadze system walki wręcz, w Cyberpunku odnajdzie się prawdopodobnie każdy. Niezależnie od tego, jakie gry sprawiają Wam największą przyjemność na co dzień, znajdziecie satysfakcjonujący sposób na rozwój swojej postaci.
Cyberpunk 2077 to jednak nie tylko strzelanie, skradanie się i hakowanie. Wbrew pozorom, podczas tych czterech godzin, jakie miałem przyjemność spędzić ostatnio z grą, większość czasu spędziłem na dialogach, bieganiu po mapie i rozmowach z przypadkowymi NPC. Częściowo wynika to oczywiście z mojej ciekawości nowego świata i chęci nacieszenia się tym, na co przyjdzie i czekać przez kolejne cztery miesiące. Jedna z pierwszych misji fabularnych pokazała jednak, że czasami pojawiają się momenty, kiedy siła nie zdaje egzaminu i trzeba posłużyć się rozumem. Za przykład w przypadku wersji demonstracyjnej posłużył Braindance.
Najwięksi fani Cyberpunka są już z tą mechaniką dobrze zaznajomieni. CD Projekt przedstawił ją wyczekującej gry społeczności w zeszłym tygodniu, podczas pierwszego odcinka Night City Wire. W demie mieliśmy okazję doświadczyć nie tylko prezentowanego podczas tego livestreama fragmentu, ale również dodatkowego, bardziej szczegółowego gameplayu.
Braindance jest czymś w rodzaju nagrania z większą możliwością interakcji. W tym przypadku zostaliśmy wrzuceni w środek nagrania z mieszkania, do którego mieliśmy się niedługo włamać. W ramach przygotowań za zadanie wyznaczono nam szczegółową analizę braindance’a i przygotowanie solidnego planu. Możemy dowolnie przewijać nagranie, zmieniać jego perspektywę i skupiać się na różnych jego aspektach, audio, wideo czy nawet źródle ciepła.
Jest to dobry przykład tego, jak angażująca i satysfakcjonująca może być rozgrywka pozbawiona widowiskowych scen akcji, skradania czy pakowania całych magazynków w twardych bossów. Chociaż egzekwowanie większości planów oraz część zadań pobocznych zapewne będzie skupiać się przede wszystkim na strzelaniu i bezpośrednim eliminowaniu wroga, rzeczy typu Braindance funkcjonują jako przyjemny powiew świeżości. Na swój sposób przypominało to przygotowania do napadów w GTA, gdzie czasami mogliśmy nie wystrzelić nawet jednego pocisku z magazynka, ale wciąż obserwowaliśmy interakcje pomiędzy bohaterami.
Cyberpunk 2077 zapowiada się na pozytywne zwieńczenie bardzo dziwnego roku, który z miesiąca na miesiąc zaskakuje nas ostatnio coraz bardziej. Pierwsze cztery godziny zwiastują RPG nie tylko na miarę Wiedźmina, ale nawet na miarę najlepszych reprezentantów tego gatunku. Jeżeli do tej pory byliście podekscytowani nadchodzącą premierą, właśnie zyskaliście kilka kolejnych powodów do radości. Jeżeli nie jesteście jeszcze przekonani na tyle, żeby wskoczyć do hype trainu, szykujcie się na przyjemną niespodziankę.