Bedlam - zapowiedź

W najbliższym czasie światło dzienne ujrzą dwie gry pod tym tytułem. Jedna z nich wygląda wyjątkowo obiecująco...

To rzadka sytuacja, aby na przestrzeni miesiąca czy dwóch do sprzedaży trafiły dwie gry o takim samym tytule. No, może różni się on odrobinę, bo jedna nosi tytuł Bedlam, a druga Bedlam: The Game. W poniższym tekście skupimy się na tej pierwszej, która wydaje nam się znacznie bardziej interesująca od drugiej. Bedlam: The Game to brzydko wyglądający FPS (wiemy, wiemy, nie szata zdobi...), a po prostu Bedlam to bardzo ładnie rysowane, turowe RPG, opracowane przez młode studio Skyshine Games (to dla niego debiutancki projekt).

Jego akcja przeniesie nas do odległej przyszłości i będzie toczyć się na Ziemi, która to wiele lat wcześniej została w dużej mierze zniszczona w wyniku nieudanych eksperymentów. Większość ludzkiej cywilizacji przepadła, a ci, którzy przeżyli, starają się przetrwać w dużych skupiskach. Jednym z nich jest bardzo dobrze rozwinięte technologicznie miasto o nazwie Bizancjum.

Reklama

Jednak także ono - podobnie jak to Bizancjum, które znamy z kart historii - zdaje się zmierzać ku zagładzie. Liczba mieszkańców rośnie w zastraszającym tempie, na ulicach pojawia się coraz więcej przestępców, największe korporacje nie potrafią się ze sobą porozumieć... O wiele lepsze warunki do życia ma oferować inna metropolia - Aztec City - ale aby do niej dotrzeć, trzeba przemierzyć pustkowia opanowane przez mutanty czy grasujących bandytów (czy nie przypomina wam to trochę Fallouta?).

Na szczęście główny bohater, tajemniczy "Mechanik" (to jego pseudonim), dysponuje dużym i uzbrojonym pojazdem - Fortecą - dzięki któremu podróż z Bizancjum do Aztec City będzie miała w ogóle szanse powodzenia. Na jego pokładzie może w miarę bezpiecznie przemierzać świat, gromadzić na jego pokładzie surowce czy broń, a także z jego poziomu dowodzić podwładnymi podczas potyczek. Co się tyczy tych ostatnich, to Skyshine Games przygotowało na ich potrzeby model turowy.

W walkach będziemy się musieli wykazać pomyślunkiem i zmysłem taktycznym. Naprzeciwko nas będą stawać wspomniane mutanty oraz bandyci, ale także roboty czy cyborgi. Oczywiście każdy typ przeciwników będzie dysponował odmiennym ubrojeniem oraz podejściem do walki. Podczas potyczek będziem oczywiście zbierać doświadczenie, które posłuży nam do rozwijania umiejętności członków naszej grupy. Z czasem będziemy mogli także ulepszać Dozera.

Co ciekawe, Bedlam jest tworzone z myślą o pojedynczych sesjach. Podczas zabawy nie będziemy mogli zapisywać stanu gry. Jeśli któryś z naszych podwładnych zginie, to na dobre. Jeżeli dokonamy złej decyzji, to trudno, będziemy musieli z tym żyć (o ile nam się uda nie zginąć). Jednak nasza wyprawa do Aztec City za każdym razem będzie wyglądała inaczej (rozgrywka będzie w dużej mierze generowana), co sprawi, że będziemy ją mogli zaczynać wielokrotnie i czerpać za każdym razem tyle samo przyjemności z przemierzania pustkowi.

Bedlam wygląda niezwykle urokliwie. Skyshine Games opracowało go na bazie tego samego silnika, w oparciu o który powstało bardzo dobre The Banner Saga. A zatem spodziewajcie się ręcznie rysowanych lokacji oraz postaci, płynnych animacji oraz dość barwnej (jak na postapokaliptyczne klimaty) palety kolorów.

"Bedlam to Fallout na kołach" - tak o grze Skyshine Games wypowiedział się Feargus Urquhart, prezes Obsidian Entertainment. I to już wystarczający (ale na pewno nie jedyny!) powód do tego, aby się nią zainteresować. To może być naprawdę dobre połączenie takich gier, jak Fallout, The Banner Saga i XCOM. Premiera już we wrześniu, tylko na PC.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama