USA w końcu rezygnuje z dyskietek do kontrolowania broni nuklearnej

​Od lat 70. ubiegłego wieku Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych kontrolują pokaźny arsenał nuklearny za pomocą... 8-calowych dyskietek. Jeśli więc prezydent zażyczy sobie zbombardować jakiegoś przeciwnika, nie pozostaje nic innego, niż nagły powrót do technologicznej przeszłości.

Sprzęt tego typu jest na pewno bezpieczny, ponieważ bardzo trudno hakować dyskietkę, która nie jest podpięta do sieci. Takie podejście jest jednak wyjątkowo mało efektywne i po wielu latach debaty oraz rozważań jednostka odpowiedzialna za ewentualny atak nuklearny wprowadza zmiany.

Już wkrótce SACCS (Strategic Automated Command and Control System) będzie bowiem bazować będzie na klasycznych dyskietkach, lecz na całkiem współczesnych nośnikach SSD. Wydaje się jednak, że komputery IBM Series/1 z 1976 roku tak szybko nie znikną, ponieważ proces nie odbędzie się szybko.

Reklama

Air Force ogłosiło bowiem, że przymierza się do zmiany systemu, lecz nie potwierdzono jeszcze, co dokładnie to oznacza, kto będzie wykonawcą i co zostanie zmodyfikowane. Jak pokazują przetargi choćby w Polsce, od pomysłu do realizacji droga jest niekiedy bardzo, bardzo długa.

8-calowe dyskietki zostały wprowadzone na rynek w 1972 roku i mogą pochwalić się pojemnością na poziomie 80 kilobajtów, co w przeliczeniu daje 0,000008 gigabajta. Takie nośniki były standardem do lat 90., gdy zostały szybko wyparte przez standard USB w wersji 1.0. Do tego siły powietrzne korzystały - i nadal korzystają - z komputerów IBM Series/1. Te także są coraz większym problemem, ponieważ nie są produkowane już od dekad i wymagają wyspecjalizowanego personelu oraz części zamiennych, które nie istnieją.

Dane nadal można jednak przejąć. W 1991 roku żona jednego z lotników została zamordowana, a dowodem zbrodni była pocięta nożyczkami dyskietka. Śledczy zdołali jednak skleić ją i odzyskać dane przy minimalnych błędach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama