Tracer Gamezone Madman RGB - test słuchawek

​Madman RGB to słuchawki stworzone niemal wyłącznie z myślą o graczach. Jeśli spędzasz mnóstwo czasu przed komputerem i szukasz niedrogiego, ale naprawdę przyzwoitego headsetu, powinieneś zainteresować się tym modelem.

Tracer Gamezone Madman RGB - bo taką pełną nazwę nosi sprawdzony przez nas niedawno sprzęt - udowadniają, że nie trzeba wydawać setek złotych, aby cieszyć się dobrej jakości dźwiękiem, przyzwoitym mikrofonem i niepozostawiającym wiele do życzenia wykonaniem. Zacznijmy od tego, co rzuciło się nam w oczy tuż po wyjęciu słuchawek z opakowania...

Po pierwsze - gamingowy, ale bez przesady, design, wzbogacony o efektowne podświetlenie RGB na nausznikach (w akcji zobaczyliśmy je dopiero chwilę później). Po drugie - naprawdę niezłe materiały, z których została wykonana cała konstrukcja (ta jest nie tylko komfortowa w użytkowania, ale także także sprawia wrażenie solidnej). Po trzecie - niewielka waga, która dodatkowo wpływa pozytywnie na komfort. Po czwarte - aż dwa wejścia minijack oraz jedno USB do zasilania oświetlenia LED. No i oczywiście mikrofon (na pałąku). A do tego ponad dwumetrowy przewód w oplocie, który powinien znieść wiele.

Reklama

Już po uruchomieniu pierwszej gry z Tracer Gamezone Madman RGB na uszach (był to Wiedźmin 3) stwierdziłem, że dźwięk generowany przez te słuchawki jest... w zupełności wystarczający. Cechują go: niezła głębia, przestrzenność, czystość oraz rozsądne wyważenie wysokich i niskich tonów. Oczywiście headset nie ma startu do konkurentów za 300 czy 400 zł, ale w jego kategorii cenowej trudno będzie znaleźć coś lepszego. A myślę, że i kilka droższych modeli byłby w stanie zawstydzić.

Utwierdziłem się w tym przekonaniu, grając w Battlefielda V, gdzie słuchawki świetnie radziły sobie z dostarczaniem informacji o tym, gdzie znajduje się wróg (jedna z ważniejszych rzeczy w headsetach gamingowych). Jednocześnie Tracer Gamezone Madman RGB naprawdę dobrze radzi sobie z tłumieniem dźwięków z otoczenia. Podczas rozgrywki przy umiarkowanym poziomie głośności nie słyszałem praktycznie żadnych odgłosów dochodzących z redakcji/mieszkania. Nieźle sprawował się także mikrofon, choć zabrakło przycisku pozwalającego go włączać i wyłączać. Na szczęście producent pomyślał o regulacji dźwięku na nauszniku, bo brak tej funkcji już trudno byłoby wytłumaczyć i wybaczyć.

Tracer Gamezone Madman RGB powinien bez problemu znaleźć spore grono odbiorców. To przede wszystkim gracze, dla których słuchawki są jednym z ważniejszych elementów ich gamingowego zestawu (obok klawiatury, myszy i ewentualnie monitora), ale którzy nie mogą albo nie chcą wydawać kilkuset złotych, by cieszyć się niezłą jakością dźwięku, efektownym designem, podświetleniem oraz komfortem na bardzo przyzwoitym poziomie. Za Tracer Gamezone Madman RGB trzeba zapłacić niecałe... 80 złotych. Jeśli wskażacie mi model, który za podobne pieniądze oferuje lepszą jakość, będę naprawdę zaskoczony.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tracer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy