Test procesora Intel Core i7-1165G7 z rodziny Tiger Lake

​Nie da się ukryć, że druga generacja architektury Zen solidnie namieszała nie tylko w desktopach, ale na rynku mobilnym również, za sprawą świetnie przyjętych procesorów z linii Renoir, mogących się pochwalić wysoką wydajnością, a także świetną efektywnością energetyczną.

Nagle Intel, którego pozycja w laptopach przez długie lata była niezachwiana, został mocno zepchnięty do defensywy i zmuszony do szybkiej odpowiedzi. Ta, przynajmniej w kontekście modeli niskonapięciowych o obniżonym współczynniku TDP, nadeszła w dniu dzisiejszym, a to za sprawą jednostek z serii Tiger Lake, opartych o nowe rdzenie Willow Cove oraz architekturę zintegrowanej karty graficznej o nazwie Xe. Zobaczmy, co niebieski obóz ma do zaoferowania.

Porównując nowości do Ice Lake, po raz pierwszy w segmencie mobilnym dostaliśmy wsparcie PCIe 4.0 (gwoli przypomnienia, Renoir został przycięty do 3.0), a także innych nowych standardów: Thunderbolt 4, USB4 i LPDDR5. Niemniej kontroler obsługuje także pamięci DDR4 oraz LPDDR4 i na chwilę obecną właśnie z nich będą korzystały laptopy, zaś DDR5 pozostaje jako opcja na przyszłość. Z kolei rdzenie Willow Cove to poważne zmiany w organizacji pamięci podręcznej, gdyż Intel podbił pojemność cache L2 do 1,25 MB na rdzeń (2,5/5x więcej niż dla Sunny Cove/Skylake) oraz L3 do 12 MB (wzrost o 50%). Co ciekawe, proces technologiczny to ulepszona wersja słynnego 10 nm, który gnębi niebieskich od lat, będąc obiektem niezliczonych żartów, i doczekał się dwóch plusów, tj. dokładne określenie to 10 nm++. Niemniej widać pewne postępy, gdyż zegary potrafią rozpędzić się nawet niemal do 5 GHz (maksymalnie 4,8 GHz dla topowego modelu).

Reklama

Przechodząc do głównego bohatera, Intel Core i7-1165G7 to procesor czterordzeniowy i ośmiowątkowy, zatem ze wsparciem techniki Hyper-Threading. Zegar bazowy wynosi 2,8 GHz, natomiast maksymalnie w trybie Turbo do 4,7 GHz, co oczywiście dotyczy wyłącznie zadań jednowątkowych (dla pełnego obciążenia możemy liczyć na nie więcej niż 4,1 GHz). Bazowe TDP to 15 W, przy czym producent pozostawił furtkę w postaci cTDP, za sprawą którego limit może zostać skonfigurowany w zakresie 12-28 W i wykorzystany laptop (Acer Swift 5) w pełni wykorzystuje tę możliwość, mając PL1 ustawione właśnie na 28 W. Zintegrowana grafika ma do dyspozycji 96 bloków EU, co przekłada się na 768 procesorów strumieniowych, zatem w teorii można się spodziewać solidnych osiągów iGPU, a jak będzie w praktyce, przekonacie się już wkrótce.

Wydajność w aplikacjach

Zgodnie z oczekiwaniami, w testach jedno-, tudzież dwuwątkowych Intel Core i7-1165G7 nie pozostawia złudzeń rywalom, bardzo pewnie pokonując wysokonapięciowe warianty Renoir oraz 10. generacji serii Core, jeszcze w 14 nm, ze współczynnikami TDP w zakresie 45-54 W. Generalnie nie ma się co dziwić, gdyż rdzenie Willow Cove to zauważalny zastrzyk IPC względem wysłużonych Skylake, a i zegary niskie nie są, za sprawą ulepszeń procesu 10 nm. Odnośnie testów wielowątkowych, tutaj również jest dobrze, wszak nie ma problemów z zauważalnym pokonaniem Core i5-9300H, mającego tyle samo rdzeni i wątków, ale dużo wyższe TDP (45 W kontra 28 W), co dobrze świadczy o wzroście efektywności energetycznej.

Wyniki wydajności w większej liczbie testów znajdziecie w pełnej wersji testu, do której link znajdziecie na końcu niniejszego artykułu. Serdecznie zapraszamy zainteresowanych do lektury i przejrzenia rezultatów.

Wydajność w grach

I w tym właśnie momencie przechodzimy do chyba najciekawszej części pomiarów. Doniesienia o kartach graficznych Intela na architekturze Xe docierają do nas od dość dawna, a teraz wreszcie jest okazja zestawić oczekiwania z rzeczywistością. Jak się okazuje, przynajmniej wtedy, gdy wciąż niedopracowane sterowniki nie stanowią przeszkody, wydajność potrafi być naprawdę wysoka, nawet na poziomie powyżej desktopowego Ryzen 5 3400G, którego integra jest mocniejsza od niskonapięciowych wersji Renoir. Z tym, że sterowniki oczywiście są bardzo ważne, przynajmniej tak bardzo jak sam sprzęt, a może i bardziej, stąd należy bacznie obserwować poczynania niebieskich na tym polu, bo jeżeli bolączki oprogramowania nie zostaną naprawione, to z ataku na AMD oraz NVIDIĘ w dziedzinie GPU nie wyjdzie po prostu nic.

Wyniki wydajności w większej liczbie gier znajdziecie w pełnej wersji testu, do której link znajdziecie na końcu niniejszego artykułu. Serdecznie zapraszamy zainteresowanych do lektury i przejrzenia rezultatów.

Podsumowanie

Reasumując, Tiger Lake to procesory, które przynajmniej na chwilę obecną trudno jednoznacznie ocenić. Teoretycznie sprzętowo wszystko jest w porządku i zarówno od strony CPU, jak i zintegrowanego GPU mocy jest pod dostatkiem, ale nie da się przejść obojętnie obok problemów natury programowej, które trapią Xe. Przede wszystkim rzadko kiedy iGPU jest w pełni obciążone i w skrajnych przypadkach kompatybilność sterowników z grami jest tak słaba, że nie da się grać w ogóle (np. Just Cause 4), a ponadto zdarzają się błędy w generowanym obrazie (artefakty), niedziałające tytuły (np. Battlefield V przy API DirectX 12) czy problemy z płynnością animacji. Innymi słowy, Intel to kolejny producent, który przekonał się, że napisanie dobrego oprogramowania dla karty graficznej nie jest niczym łatwym i zostaje tylko czekać i obserwować, jak niebieskim będzie szło łatanie problemów. I z tym nie do końca optymistycznym wnioskiem zostawiamy Was, drodzy Czytelnicy.

Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.

Po więcej informacji:

ITHardware.pl
Dowiedz się więcej na temat: Intel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy