Test GIGABYTE AORUS Radeon RX 5700 XT 8G
Chociaż na rynku nie brakuje kart graficznych bazujących na układach Radeon RX 5700 oraz RX 5700 XT, tak naprawdę znalezienie odpowiedniego modelu wcale nie musi być łatwe. Dzieje się tak dlatego, że wiele konstrukcji to akceleratory kiepskiej jakości, osiągające wysokie temperatury podczas grania albo o kiepskiej kulturze pracy (zaś w najgorszym wypadku mamy jedno i drugie). Główną bohaterką dzisiejszego materiału będzie GIGABYTE AORUS Radeon RX 5700 XT 8G, a więc jedna ze świeższych propozycji. Sprawdźmy, czy to produkt, który zasługuje na dodanie do listy dobrych wariantów Navi.
W momencie pisania tekstu za GIGABYTE AORUS Radeon RX 5700 XT 8G trzeba było zapłacić w sklepach przynajmniej 1939 zł. Biorąc pod uwagę, że akceleratory niereferencyjne startują mniej więcej od pułapu 1699 zł, dopłata wydaje się być spora. Z drugiej strony, różnica jakości jak najbardziej może ją uzasadniać, a ponadto nie należy zapominać, że inne topowe modele Navi, takie jak MSI GAMING X, PowerColor Red Devil, czy też SAPPHIRE NITRO+, uszczuplą Wasz portfel jeszcze bardziej - o jakieś 60-130 zł. Zatem chociaż produkt GIGABYTE trudno nazwać ekonomicznym w swojej klasie, do górnego zakresu widełek cenowych jeszcze trochę brakuje.
Budowa recenzowanej karty graficznej
GIGABYTE AORUS Radeon RX 5700 XT 8G to sporych rozmiarów karta graficzna - długa na około 29 cm, a ponadto efektywnie trzyslotowa, z uwagi na chłodzenie o sporej wysokości. Cooler składa się z dwuczęściowego radiatora, mającego bezpośredni kontakt z rdzeniem, sekcją zasilania i pamięciami, a także trzech 82 mm wentylatorów. Ponadto na pokładzie jest sześć ciepłowodów, wspomagających transfer ciepła między segmentami oraz w ich obrębie. Za zasilanie odpowiadają dwie 8-pinowe wtyczki, zaś w temacie podświetlania mamy diody LED, współtworzące iluminowane logo AORUS na szczycie osłony chłodzenia i dwa paski - nad oraz pod wentylatorami . Na śledziu znajdziemy aż sześć wyjść obrazu: trzy sztuki DisplayPort 1.4 i trzy egzemplarze HDMI 2.0b.
Wydajność w grach
Na pierwszy ogień idzie najnowsza część popularnej serii wojennych gier akcji od EA DICE, czyli Battlefield V. Tytuł ten wykorzystuje autorski silnik Frostbite 3.0, który od czasu swojego debiutu został rozbudowany o wsparcie niskonarzutowych API, najpierw Mantle, a potem DirectX 12, zaś ostatnio również o śledzenie promieni (ang. ray-tracing) oraz implementację DLSS. Co ciekawe, starsze DirectX 11 notuje w rzeczonej produkcji wyjątkowo niskie wyniki bez aktywnego prerenderowania klatek, tak więc pomiary odbywają się przy wybranej nowszej wersji.
Kolejna gra to Metro Exodus, a więc następny taśmowiec, chociaż oczywiście wydawany z mniejszą częstotliwością, tym razem od ukraińskiego studia 4A Games. Jak na topową produkcję spod skrzydeł NVIDII przystało, tytuł ten wspiera zarówno śledzenie promieni, jak i wygładzanie krawędzi DLSS. Aczkolwiek techniki te pozostają nieaktywne w ramach testów, które odbywają się mapie Tajga, będącej jedną z najbardziej wymagających lokacji w całej grze. Oznacza to, że przez większość czasu liczba FPS powinna być wyższa od zanotowanych wartości.
Na deser mamy zaś bardzo popularne sieciowe zmagania czołgistów, czyli esportową World of Tanks od Wargaming.net. Opisywana gra rzecz jasna nie należy do grona zabójców najnowszych procesorów czy kart graficznych, głównie ze względu na swój masowy charakter, który sprawia, że ma po prostu działać na możliwie szerokiej palecie komponentów, także tych starszych. Niemniej jednak, mając odpowiednio mocny sprzęt, możemy pokusić się o rozgrywkę w rozdzielczości 4K.
Wyniki wydajności w większej liczbie tytułów znajdziecie w pełnej wersji testu, do której link znajdziecie na końcu niniejszego artykułu. Serdecznie zapraszamy zainteresowanych do lektury i przejrzenia rezultatów.
Temperatury, kultura pracy i zużycie energii
W temacie temperatur oraz kultury pracy testowana karta spisuje się bardzo dobrze. Co prawda nie jest to konstrukcji aż tak cicha jak wcześniej recenzowana MSI GAMING X, ale kultura pracy cały czas jest naprawdę w porządku, a za to osiągane temperatury są odrobinę niższe. Ponownie referent od AMD nie ma czego szukać - to zupełnie inny poziom jakościowy. Natomiast pobór prądu jest wysoki, co wynika z podniesionego limitu mocy (ang. power limit), tak więc warto się tutaj zastanowić nad obniżeniem go z powrotem do poziomu przewidzianego przez czerwonych, ponieważ krok ten nie zapewnia spektakularnego wzrostu osiągów. Gwoli ścisłości dodamy jeszcze, że odczyty dla reszty sensorów (Hot Spot/VRAM/VRM) nie przekraczały w stresie 92/78/70 °C.
Podsumowanie
Zaczynając od wydajności, testowana GIGABYTE AORUS Radeon RX 5700 XT 8G plasuje się mniej więcej między modelem MSI GAMING X a konstrukcją referencyjną, co wynika z mniej agresywnego zegara Boost niż w przypadku wcześniej recenzowanego niereferenta. O temperaturach oraz kulturze pracy pisaliśmy już wcześniej, ale jakby ktoś nie przeoczył ten fragment, to przypominamy, że cooler spisuje się bardzo dobrze prosto po wyjęciu z pudełka, a ponadto pole manewru do dalszych korekt krzywej obrotów jest spore. Z kolei będąc w temacie podkręcania, nasz egzemplarz był w stanie pracować z zegarami 2150/1800 MHz, co jest wyczynem godnym pochwały, aczkolwiek sensowność takich ustawień pozostaje dyskusyjna, gdyż towarzyszy im kolejny spory skok poboru prądu.
Ponadto konstrukcja jest wykonana z dobrej jakości materiałów (np. metalowy backplate) i w sumie dość stylowa, operując stonowaną kolorystyką bazującą na czerni i odcieniach szarości (jeśli komuś przeszkadzają diody LED, to je sobie wyłączy). Cechami zasługującymi na podkreślenie są rownież czteroletnia gwarancja producenta (po rejestracji zakupionego sprzętu) oraz obecność aż sześciu wyjść obrazu na śledziu I/O. W sumie można wręcz powiedzieć, że to powrót pełnego Eyefinity. Dokładając do tego wszystkiego fakt, że dzisiejszy bohater to najtańsze obecnie topowe Navi z wyższej półki, nie widzimy jakichkolwiek przeciwwskazań, aby Wam ten akcelerator polecić. Jeżeli szukacie karty tej klasy, to kto wie, być może właśnie ją znaleźliście.
Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.