Test gamingowego komputera Chillblast Fusion Gulliver 2080 Super
Decydując się na zakup gotowego komputera, w ofercie niemal wszystkich producentów znajdziecie zarówno zestawy bardziej budżetowe, skierowane do mniej wymagających użytkowników lub graczy, jak i te z wyższej półki, oparte o topowe podzespoły i zapewniające bardzo wysoką wydajność. Do tego drugiego grona należy testowany przez nas Chillblast Fusion Gulliver 2080 Super, bazujący na procesorze Intel Core i7-10700K, a więc jednej z najszybszych jednostek centralnych do zastosowań gamingowych, a także karcie graficznej NVIDIA GeForce RTX 2080 SUPER, czyli obecnie drugim najpotężniejszym GPU w ofercie zielonych oraz na rynku w ogóle. Przekonajmy się, czego można oczekiwać wybierając tak potężny i (nie oszukujmy się) drogi pecet.
Przechodząc do reszty komponentów, mamy tu wysokiej klasy płytę główną ASUS TUF GAMING Z490-PLUS (WI-FI), dobrze wyposażoną, m.in. w bezprzewodową kartę sieciową Wi-Fi 6, a także mogącą się pochwalić mocno sekcją zasilania, dzięki czemu nie musimy się obawiać przegrzewania VRM. Na pokładzie wylądowało również 16 GB pamięci RAM o taktowaniu 3600 MHz, w dwóch modułach G.SKILL Trident Z RGB, jak sama nazwa wskazuje, z wielobarwnym podświetleniem diodami LED, zaś podsystem dyskowy realizowany jest przez dwa nośniki, Seagate BarraCuda 510 o pojemności 500 GB i w standardzie M.2 NVMe, oddelegowany na potrzeby systemu i najważniejszych aplikacji, oraz 2 TB "twardziela" Seagate BarraCuda, przeznaczonego na magazyn. Fabrycznie na pierwszym z nich zainstalowany jest Windows 10 Home w pełnej wersji.
Budowa recenzowanego komputera
Komponenty zostały zamontowane w obudowie GameMax Black Hole, wyróżniającej się dwoma szklanymi panelami, na froncie oraz z boku, a także parą dużych wentylatorów o średnicy 200 mm, zamontowanych z przodu (poza tym mamy jeszcze 120 mm z tyłu, wyrzucający gorące powietrze na zewnątrz). Wszystkie wentylatory mają podświetlaną diodami LED ARGB obręcz, dzięki czemu na pewno przypadną do gustu miłośnikom tego rodzaju ekstrawagancji. Na panelu frontowym mamy diody sygnalizujące pracę komputera i dysków, wejście mikrofonu, wyjście słuchawkowe, port USB 2.0 oraz dwa USB 3.2 Gen 1, przyciski Power oraz Reset, plus na dokładkę guziki do sterowania iluminacją (jasność i wzór). Za chłodzenie procesora odpowiada cichy i wydajny cooler Noctua NH-U12S, z kolei zasilacz to CORSAIR TX650M z certyfikatem 80 PLUS Gold oraz japońskimi kondensatorami, które powinny zapewnić długi okres bezawaryjnej pracy. Do organizacji okablowania nie można mieć żadnych uwag, jest wzorowe.
Wydajność w grach
Na pierwszy ogień idzie najnowsza część popularnej serii wojennych gier akcji autorstwa EA DICE, czyli Battlefield V. Tytuł ten wykorzystuje autorski silnik Frostbite 3.0, który od momentu swojego debiutu został rozbudowany o wsparcie niskonarzutowych API, najpierw Mantle, a następnie DirectX 12, zaś ostatnio również o śledzenie promieni (ang. ray-tracing) oraz implementację DLSS. Co ciekawe, starsze DirectX 11 notuje w owej produkcji wyjątkowo niskie wyniki bez aktywnego prerenderowania klatek, tak więc pomiary odbywają się przy wybranej nowszej wersji.
Kolejna gra to Metro Exodus, tak więc następny taśmowiec, chociaż oczywiście wydawany z mniejszą częstotliwością, tym razem od ukraińskiego 4A Games. Jak na topową produkcję spod skrzydeł NVIDII przystało, tytuł ten wspiera zarówno śledzenie promieni, jak i wygładzanie krawędzi DLSS. Aczkolwiek techniki te pozostają nieaktywne w ramach testów, które odbywają się mapie Tajga, będącej jedną z najbardziej wymagających lokalizacji w całej grze. Oznacza to, że przez większość czasu liczba klatek powinna być wyższa od zanotowanych wartości.
Na deser mamy zaś bardzo popularne sieciowe zmagania czołgistów, czyli esportową World of Tanks od Wargaming.net. Opisywana gra rzecz jasna nie należy do grona zabójców najnowszych procesorów czy kart graficznych, głównie ze względu na swój masowy charakter, który sprawia, że ma po prostu działać na możliwie szerokiej palecie komponentów, w tym tych starszych. Niemniej jednak, mając odpowiednio mocny sprzęt, możemy pokusić się o rozgrywkę w rozdzielczości 4K.
Wyniki wydajności w większej liczbie testów znajdziecie w pełnym wydaniu materiału, do którego link odnajdziecie na końcu niniejszego artykułu. Serdecznie zapraszamy zainteresowanych do lektury oraz przejrzenia rezultatów.
Czas bootowania, temperatury, kultura pracy i zużycie energii
Chillblast Fusion Gulliver 2080 Super startuje naprawdę szybko, co jednak nie powinno być zaskoczeniem, gdyż platformy Intela raczej nie mają z tym problemów. Tak jak pisaliśmy wcześniej, zamontowane chłodzenie procesora jest wysokiej klasy, dzięki czemu szesnastowątkowy wariant Comet Lake ma zapewnione dobre warunki termiczne, przy zachowaniu wysokiej kultury pracy. Również w przypadku karty graficznej sytuacja wygląda jak najbardziej w porządku, przy czym tutaj szum powietrza jest już bez trudu słyszalny, ale nadal nieprzeszkadzający w rozgrywce w ulubione gry. Za to pobór prądu jest relatywnie wysoki, ustępując tylko pecetowi Fusion Pocket Rocket, wykorzystującemu jeszcze mocniejsze podzespoły. Wydajność oczywiście uzasadnia odczyty watomierza, ale nie można przemilczeć tej kwestii.
Podsumowanie
Jak pokazały przeprowadzone testy, Chillblast Fusion Gulliver 2080 Super to bardzo wydajny pecet do zastosowań gamingowych. Wykorzystany procesor Core i7-10700K pozwala w pełni rozwinąć skrzydła karcie graficznej GeForce RTX 2080 SUPER, także w niższych rozdzielczościach i przy ustawieniach graficznych sprzyjających bardziej wysokiej liczbie klatek na sekundę niż nieskazitelnym wrażeniom wizualnym, co szczególnie przyda się w dynamicznych sieciowych strzelankach. Mając tak potężne GPU, można spokojnie myśleć nawet o rozgrywce w 4K, naturalnie po lekkim obniżeniu detali, jako że przy tej liczbie pikseli nawet najszybszy obecnie GeForce RTX 2080 Ti nie jest w stanie zapewnić stałych 60 FPS we wszystkich tytułach przy maksymalnej jakości grafiki. Innymi słowy, nawet bardzo wymagający gracze będą usatysfakcjonowani.
Jeżeli chodzi o dobór komponentów, na plus zapisać należy solidną płytę główną ze zintegrowanym Wi-Fi 6, porządny zasilacz, który posłuży przez długi czas, potencjalnie także po wymianie choćby procesora czy karty graficznej na nowsze i lepsze modele, oraz szybki dysk systemowy M.2 NVMe i pojemnego talerzowca przeznaczonego na magazyn danych. Z drugiej zaś strony, dobór obudowy z pewnością ucieszy miłośników hartowanego szkła oraz efektownego podświetlenia diodami LED, ale jednocześnie nieco limituje skuteczność wentylacji, z uwagi na mocno zabudowany front właśnie ze szklanym panelem (a szkło, jak wiemy, powietrza za bardzo nie przepuszcza). Wreszcie przechodząc do ceny, niewątpliwie jest wysoka, bo mowa o kwocie 9600 zł, ale to jednocześnie wartość zbliżona do kosztu zakupu poszczególnych części bazowych i systemu operacyjnego, a tu od razu mamy profesjonalne złożenie i testy zestawu. Czy warto? To zależy głównie od Waszych preferencji, bo nie każdy potrzebuje tak szybkiego peceta, ale jeśli akurat potrzebujecie, to jak najbardziej warto przemyśleć tę kandydaturę spod znaku Chillblast.
Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.