Podróbka PocketStation, czyli niezwykle droga karta pamięci do PlayStation 1
Pewien użytkownik Reddita pochwalił się swoim niedawnym znaleziskiem. Po 10 latach poszukiwania kupił niezwykle rzadką kartę pamięci - problem w tym, że chyba niezbyt uważnie szukał.
Użytkownik Reddita o nicku MatinMorning pochwalił się swoją zdobyczą - niezwykle rzadką kartą pamięci dla PlayStation 1. Co ciekawe, w tym konkretnym przypadku o rzadkości nie świadczy oryginalność karty - wręcz przeciwnie, to, co sprawia, że PocketStation kupione przez MatinMorning kosztowało w przeliczeniu ponad 700 złotych, to m.in. fakt, że karta jest... podróbką.
Swego czasu japońscy gracze mogli się cieszyć możliwością nabycia PocketStation - karty pamięci, która oprócz swojej podstawowej funkcji (przechowywania save’ów) dysponowała również ekranem LCD umożliwiającym granie w proste gry. Podróbka kupiona przez MatinMorning jest jeszcze bardziej uproszczona, a do tego ma półprzezroczystą, plastikową obudowę. Polowanie na kartę trwały ponad 10 lat i zakończyły się, gdy trafił on na ofertę w jednym z serwisów aukcyjnych, gdzie karta kosztowała 28 tysięcy jenów, czyli wspomniane wcześniej 700 złotych.
Z racji, że karta jest tak naprawdę podróbką, nie da się jej wyszukać poprzez nazwę PocketStation, więc gracz, który stał się jej nowym właścicielem używał fraz takich jak po prostu "Memory Card" i "PlayStation / PS1 LCD Memory Card". Jej prawidłowa nazwa to natomiast Game Memory, lub numer seryjny - FF8-4MT5. Jeszcze jeden element charakterystyczny karty to wyświetlanie postaci Tify z Final Fantasy, dlatego też aukcja, na której udało się znaleźć urządzenie nazywała się "Memory Card LCD Final Fantasy VIII for PlayStation".
Wszystko to, oraz fakt, że nabywca swoje poszukiwania prowadził w Japonii, sprawiło, że prawdopodobnie... mocno przepłacił. W odpowiedzi na jego wpis o sukcesie w polowaniu ktoś podesłał mu bowiem linka do włoskiego portalu aukcyjnego, na którym widniała oferta z tym samym modelem, ale w cenie zaledwie 9 euro. Problemem nie jest tutaj fakt, że urządzenie nie jest nic warte - po prostu sprzedawca z Włoch nie zdaje sobie sprawy z jego realnej ceny. A co do MatinMorning i jego zdobyczy... no cóż, jak to mawia stare porzekadło - "kto bogatemu zabroni"?