Mionix Nash 20: Świetne brzmienie i wzorowa ergonomia
Szwedzki analogowy stereofoniczny zestaw słuchawkowy opracowany z myślą o wymagających graczach.
Skandynawskie korzenie widać zresztą na pierwszy rzut oka, bo design w najlepszym wypadku można określić mianem "oszczędnego". Nashe nie mają żadnych ledów ani chromów, ba, pokryte są matową gumą, z logiem na muszlach włącznie.
Ale i tak zwracają uwagę, są bowiem olbrzymie. I sporo ważą, ale dzięki wykorzystaniu pianki z pamięcią kształtu, bardzo miękkiej ekoskóry i pełnej regulacji są bardzo wygodne. Takie rozmiary wraz z przetwornikami o średnicy 50 mm sugerują potężne basy, ale na szczęście to bardzo dobrze zbalansowane słuchawki.
Jak na model przeznaczony przede wszystkim dla graczy przystało, zapewniają świetną lokalizację dźwięku w (dużej) przestrzeni, nie boją się jednak muzyki. Ale uwaga - najlepiej sprawują się w połączeniu ze wzmacniaczem słuchawkowym (niekoniecznie od razu trzeba kupować osobną skrzyneczkę, wiele lepszych płyt głównych ma już takowy wbudowany). Bez tego są zbyt ciche i często nie radzą sobie z bardziej energetycznymi kawałkami.
Szczytem "ekstrawagancji" jest wbudowana w muszlę regulacja głośności oraz wyłączanie mikrofonu (bardzo dobrego) przez jego podniesienie - to wygodniejsze niż pilot na kablu.
Ogólnie płaci się więc za jakość, tak wykonania, jak i reprodukcji dźwięku. Sporo, ale warto.