Czy dysk SSD na SATA III ma jeszcze sens? Sprawdzamy!

SATA III, pomimo tego, że w półprzewodnikowych nośnikach danych ma jeszcze sens, odchodzi powoli do lamusa. Dziś już nikogo nie dziwi, że za takie konstrukcje trzeba zapłacić nierzadko więcej pieniędzy niż za zdecydowanie szybsze dyski SSD na M.2 PCIe, ale my chcieliśmy się dowiedzieć, czy to wszystko ma jeszcze jakiś sens. A więc czy warto? Sprawdź!

SATA III to już właściwie antyczny interfejs, bo jego limity zdążyły się uwidocznić już dobrych kilka lat temu. To właśnie z tego względu dyski SSD nie potrafiły osiągać wyższych transferów i choć największa zaleta SSD, czyli niski czas dostępu, wraz z postępem technologicznym znacznie się poprawił, należało najzwyczajniej w świecie od tego rozwiązania odejść. Tak też się stało, bo do komputerów na stałe zawitał M.2 z protokołem NVMe.
Tak czy inaczej, rynek tylko stopniowo przechodzi z jednego rozwiązania na drugie, a wszystko to przez kompatybilność. Starszy sprzęt, czyli laptopy i komputery stacjonarne, nie zostały wyposażone w gniazda M.2, dlatego to przede wszystkim dla nich skierowane są SSD na SATA III. SSD potrafi wykrzesać ze starych komputerów drugie życie, co wielokrotnie udowadniano. Jeśli więc jesteś w takiej sytuacji, gdzie komputer nadal działa, choć nieco wolniej niż najszybsze na świecie maszyny, warto w takie rozwiązanie zainwestować.

Reklama

SATA III, czyli pieśń przy... przeszłości

Dziś dyski SSD na SATAIII można nabyć w śmiesznych wręcz cenach, a to za sprawą ciągle rosnącej produkcji kości pamięci i kontrolerów oraz... konkurencji. Osobiście pamiętam, kiedy zakupiłem swój pierwszy SSD. Kosztował wtedy 370 zł za 128 GB pojemności, a jego transfery dobijały do co najwyżej 300 MB/s (co jak na tamte czasy powodowało opad szczęki). Dziś za 370 zł można kupić nawet 1 TB, a 128-gigowe maleństwa za mniej niż Władka Jagiełło.
Czy w takim razie opłaca się jeszcze, oprócz wymienionej wcześniej sytuacji, inwestować w takie dyski, które mogą pochwalić się transferami dobijającymi do maksymalnie 550 MB/s? Tak, jeśli zajdzie taka potrzeba. SATA III jest aktualnie dopełnieniem całości, bo po wykorzystaniu slotów M.2, podczas rozszerzania naszego magazynu danych pozostaje nam tylko jedno - SATA III właśnie. Tylko jak wypadły takowe dyski w naszym teście? Przekonaj się!

Test dysków SSD SATA III... ale ograniczony

Ze względu na ilość dostępnych nośników danych na rynku, po prostu nie jesteśmy w stanie sprawdzić ich wszystkich, dlatego jeśli któryś z nich tutaj się nie pojawił, prosimy o wyrozumiałość. Wzięliśmy na tapet kilka z nich (kolejne znajdziecie w głównym teście na ITHardware.pl).

Wyniki nie są zaskakujące. Najlepszym testowanym przez nas dyskiem SSD SATA III, jest bezsprzecznie Samsung 870 Evo, w którym zastosowano wysokiej jakości komponenty oraz przede wszystkim pamięć DRAM. Jest on oczywiście nieco droższy od konkurencyjnych rozwiązań, ale dorzucenie do budżetu zaledwie kilku złotych do zdecydowanie wyższej wydajności powinno być w interesie każdego zainteresowanego. Warto też wspomnieć, że testowany przez nas 870 Evo był w wersji 1 TB, podczas gdy reszta wyposażona została w około 500 GB pojemności i choć w innej sytuacji na pewno byśmy brali to pod uwagę, tak w przypadku 870 Evo w wersji 500 GB, dysk poradziłby sobie podobnie.
Największą opłacalnością cechuje się jednak Patriot P210. Amerykański producent stworzył godnego następcę dla P200 i choć potajemne podmienianie komponentów w ostatnich SSD może wzbudzić wątpliwości, model P210 nie zawodzi i okazuje się być jednym z lepszych wyborów. To samo tyczy się dysku Lexar NS100, bo spisał się w testach bardzo dobrze. Niestety jest tym samym wyraźnie droższą alternatywą dla opisywanego wcześniej P210, dlatego nie otrzymał on korony króla opłacalności w tym segmencie.

Druga strona medalu jest również interesująca, bo po wyłonieniu zwycięzcy w poprzednim akapicie, czas zająć się wielkimi przegranymi. Do stawki zaliczają się GOODRAM CL100 Gen. 3, Silicon Power Ace A55, PNY CS900 i Lexar NQ100. Te modele wypadają słabo praktycznie we wszystkich testach, a niektóre z nich wręcz fatalnie, szczególnie w testach wielozadaniowości. Prędkość zapisu potrafi spaść nawet do 50 MB/s i to pomimo stosowania kości TLC.
GOODRAM CL100 w wersji 480 GB wypadł blado i choć nie jest to najgorszy dysk w zestawieniu, podmiana komponentów przez producenta powoduje, że kupujemy kota w worku. Na pokładzie można znaleźć sensowny kontroler Silicon Motion SM2258XT, ale GOODRAM nigdzie nie podaje, czy właśnie takowy otrzymamy po zakupie. Do słabych wyników wydajności dochodzi też zaledwie 3-letnia gwarancja.

Silicon Power Ace A55 512 GB nas zaskoczył. Spodziewaliśmy się po nim znacznie lepszych osiągów, bo wyposażony jest w naprawdę solidny kontroler i pamięci TLC. W testach kopiowania Ace A55 radzi sobie całkiem przyzwoicie ze względu na zastosowanie dużego bufora pSLC (160 GB), ale po jego zapełnieniu prędkości zapisu potrafią drastycznie spaść - nawet do 50 MB/s. Jest to oczywiście wynik wręcz fatalny. Dodatkowo cięcia w postaci braku funkcji czy pamięci DRAM i możliwości szyfrowania danych jeszcze bardziej podkreślają budżetowy charakter konstrukcji, ale sama cena nie jest na tle konkurencji tak atrakcyjna, jakby mogło się to wydawać.

To samo tyczy się dysku Lexar NQ100, w którym tak samo jak u poprzednika, prędkości zapisu potrafią spaść do 50 MB/s. Bardzo słabo, bo na pokładzie znajdują się pamięci TLC. Dysk nie błyszczy również podczas jednoczesnego kopiowania i rozpakowania archiwum. Tutaj notujemy horrendalnie wręcz niskie wyniki, które można porównać do dysków HDD, a nie SSD. Dysk odnotował też jedne z najgorszych wyników w testach instalacji programów i gier.

Podsumowanie

Kupno dysku SSD na SATA III jest niekiedy jedynym wyborem. Starsze laptopy czy komputery stacjonarne, które nie posiadają slotu M.2, podczas zmiany z HDD na SSD, potrafią często odżyć tak bardzo, że właściwie nie trzeba decydować się na zakup zupełnie nowego urządzenia. To samo dotyczy nowoczesnych komputerów, w których już wykorzystaliśmy dostępne wejścia M.2. Rozbudowanie naszego magazynu danych może oczywiście odbywać się przy pomocy zwykłych dysków HDD, bo niekiedy jest to rozwiązanie optymalne, ale jeśli koniecznie chcesz SSD, warto zapoznać się z poszczególnymi testami. Z dzisiejszego dowiedzieliśmy się, na które SSD warto spoglądać, a które omijać szerokim łukiem. Tym wnioskiem kończymy. A Wy macie zamiar kupić jakiś dysk na SATA III? Piszcie w komentarzach.

Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji Wielkiego Testu dysków SSD SATA III na portalu ITHardware.pl gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.

Po więcej informacji:

ITHardware.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy