ASUS TUF Gaming Dash F15 - test laptopa
Wielu graczy czekało na premierę pierwszych mobilnych kart graficznych NVIDIA Ampere oraz nowych procesorów Intela i AMD i... w końcu są, a do naszej redakcji trafił jeden z laptopów w nie wyposażonych.
Obaj producenci chwalili się dużym skokiem wydajności, więc TUF Gaming Dash F15 od ASUSa nie ma łatwego zadania, bo mamy względem niego duże wymagania. Laptop wyposażony jest w 15,6-calowy ekranem IPS o rozdzielczości Full HD i odświeżaniu 240 Hz, 10 nm procesor Intel 11. generacji z gamingowym pazurem, czyli z TDP podwyższonym do 35 W, grafikę GeForce RTX 3070 w mobilnym wydaniu, 16 GB pamięci RAM DDR4 i szybki 1 TB dysk SSD. To tak na początek, bo jeśli mówimy o komputerze mobilnym wycenionym na 8499 PLN, to producent z pewnością musiał zapewnić tu jakąś "wartość dodaną".
Pod maską ASUS TUF Gaming Dash F15 znajdziemy procesor Core i7-11370H produkowany w litografii 100 SuperFin, czyli 4-rdzeniowe i 8-wątkowe CPU o bazowej częstotliwości taktowania 3,3 GHz, które rozpędza się maksymalnie do 4,8 GHz (1-2 rdzenie), a jego prędkość boost dla wszystkich 4 rdzeni to 4,3 GHz.
Procesor posiada zintegrowaną grafikę Intel Iris Xe Graphics, przez co dzięki aktywnej funkcji przełączania się grafiki (NVIDIA Optimus) w zależności od potrzeb, znacząco wydłuża się czas pracy na baterii. W bardziej wymagających zadaniach przełącza się jednak na kartę GeForce RTX 3070, czyli kartę graficzną z górnej półki, ale należy tu pamiętać, że od tej generacji modele mobilne Nvidii nie są już wiernymi odpowiednikami wersji desktopowych, a do tego mamy tu do czynienia z wariantem niskonapięciowym o TGP 80 W, więc nie jest to najlepszy reprezentant możliwości mobilnego RTX 3070.
Notebook otrzymał dwa moduły pamięci RAM typu DDR4-3200, po 8 GB pojemności w konfiguracji dual-channel, co daje łącznie 16 GB o opóźnieniach wynoszących CL22. Jeśli zaś chodzi o dyski, to laptop oferuje 1 TB SSD SK Hynix HFM001TD3JX013N, czyli nośnik w formacie M.2 bazujący na interfejsie PCIe 3.0 x4 z obsługą protokołu NVMe.
Już na pierwszy rzut oka widać, że nowy Asus to konstrukcja bardzo mobilna, co potwierdzają waga zaledwie 2 kg i wymiary 36 x 25,2 x 1,99 cm. Do tego design urządzenia wygląda bardzo nowocześnie, mamy bardzo cienkie ramki wokół ekranu (boczne i górną, bo dolna standardowo jest dużo grubsza) oraz agresywnie gamingową, ale jednocześnie elegancką stylistykę. Bo choć producent zdecydował się na kanciaste kształty i geometryczne wzory, to wszystko tonuje stalowo-czarna kolorystyka i minimalizm w zakresie ozdobników.
Za dużo złego nie można też powiedzieć o jakości wykonania i spasowaniu elementów, bo zalety te potwierdza certyfikat MIL-STD-810G klasy wojskowej. Jest jednak kilka drobiazgów, które mogą przeszkadzać, jak możliwość otwarcia klapy tylko w zakresie 140°, plastikowy panel roboczy czy błyskawiczne zbieranie odcisków palców przez ten ostatni oraz aluminiową pokrywę.
ASUS TUF Gaming Dash F15 oferuje wyspową wyspową konstrukcję bez sekcji numerycznej, co jest o tyle dziwne, że dostępne miejsce zdecydowanie pozwalało na jej zastosowanie (przez to brakuje również kilku przydatnych klawiszy, jak choćby Print Screen). Należy bowiem pamiętać, że model ten to 15,6-calowa konstrukcja, a nie 13-calowy ultrabook, gdzie takie posunięcie ma sens - podobnie jak zmniejszenie strzałek kierunkowych. Samej pracy klawiatury jednak nie można się przyczepić, bo jest ona cicha, oferuje wygodny układ, dobrze wyczuwalny moment aktywacji oraz dość wysoki skok 1,7 mm.
Poza tym, ma wiele przydatnych skrótów, wyróżnione klawisze WSAD (w końcu to gaming) oraz podświetlenie z 3-stopniową regulacją natężenia. W przypadku touchpada też są plusy i minusy, bo z jednej strony jest bardzo precyzyjny, a z drugiej posiada zintegrowane przyciski, a jego poślizg mógłby być lepszy, ale... jak to w konstrukcjach dla graczy bywa, i tak rzadko będzie w użyciu.
Po lewej stronie znajdziemy gniazdo zasilające, Ethernet RJ45 (2,5-gigabitowe), pełnowymiarowe HDMI 2.0b, USB 3.2 Gen.1, USB typu C zgodne z Thunderbolt 4 (ze wsparciem dla DisplayPort 1.4 oraz możliwością ładowania opcjonalnym zasilaczem USB-C o mocy 100 W) oraz pojedyncze gniazdo minijack 3,5 mm. Na prawym boku umieszczono tylko 2x USB 3.2 Gen.1 i zamek Kensingtona. Za łączność bezprzewodową odpowiada natomiast karta sieciowa Intel AX201, która zapewnia wsparcie zarówno dla Bluetooth 5.1, jak i Wi-Fi 6 (802.11 a/b/g/n/ac/ax) z prędkością transferów sięgającą 2,4 Gb/s.
Z możliwościami głośników tego modelu jest zaś jak z touchpadem, niby są i w razie potrzeby można z nich skorzystać, ale zdecydowanie lepiej podłączyć słuchawki i cieszyć się wsparciem technologii DTS:X Ultra, która zapewnia 7.1-kanałowy wirtualny dźwięk przestrzenny. Największe potknięcie Asusa to chyba jednak brak kamerki internetowej - tak, dobrze wiemy, że te laptopowe oferują bardzo przeciętną jakość i do streamingu raczej odpadają, ale pozwalają przynajmniej na prowadzenie wideorozmów, co w dzisiejszych czasach jest podstawą komunikacji zawodowej wielu osób.
Laptop otrzymał sporą 4-ogniwową baterię o pojemności 76 Wh, która w połączeniu ze wspomnianą funkcją Optimus, daje naprawdę dobre wyniki. Przy jasności ustawionej na 50% i trybie pracy Windows w teście Modern Office w ramach PCMark 10 daje to rekordowy wynik 11 godzin i 12 minut. To czasy typowe dla laptopowych notebooków, a nie konstrukcji dla graczy, które przy codziennym użytkowaniu przekładają się na jakieś 8-12 godzin pracy. Oczywiście nie podczas grania, bo tu możemy liczyć na jakieś 2 godziny, chociaż granie bez podpiętego zasilacza i tak nie jest najlepszym pomysłem. Pełne naładowanie akumulatora trwa ok. 1,5 godziny.
Temperatury obudowy są przyzwoite i podczas długiego obciążenia utrzymują się na poziomie 40°C. Podwozie bywa nieco cieplejsze, jakieś 44°C, ale korzystanie z ASUS TUF Gaming Dash F15 wciąż jest możliwe. Nieco gorzej konstrukcja wypada w zakresie generowanego hałasu, bo przy wymagających zadaniach mówimy o przeszło 50 dBA, a do tego szum jest nie tylko głośny, ale i irytujący, więc podczas słuchawki są niezbędne. Podczas spoczynku laptop jest jednak praktycznie bezgłośny, a przy mniej wymagających zadaniach z użyciem zintegrowanej karty graficznej głośność utrzymuje się na akceptowalnym poziomie.
Konstrukcja oferuje 15,6-calowy panel LQ156M1JW26 od firmy Sharp, a konkretniej IPS Full HD o częstotliwości odświeżania 240 Hz i czasie reakcji 3 ms. Takie połączenie bardzo dobrze wypada w grach, oferując płynny obraz w dynamicznych scenach bez nadmiernego smużenia. Do tego mamy wsparcie dla technologii Adaptive-Sync, dzięki której częstotliwość odświeżania ekranu jest zsynchronizowana z wartością FPS karty graficznej, co pomaga zredukować opóźnienia, zminimalizować zacinanie się klatek animacji oraz wyeliminować wrażenie rozrywania obrazu. Co więcej, matryca IPS to także bardzo szerokie kąty widzenia oraz nasycone kolory.
Narzekać nie można też na odwzorowanie kolorów, bo weryfikacja kolorymetryczna wskazuje praktycznie pełne pokrycie palety kolorów sRGB - 96,1% przy całkowitej objętości 100,7%, odpowiednio 68,2% i 69,4% dla Adobe RGB i 71,1% oraz 71,3% dla gamutu DCI-P3. Fenomenalnie wypada też średni błąd Delta E, który wynosi tylko 1,39, a maksymalny zaledwie 2,59. Takie wyniki spotykamy raczej w wyświetlaczach dla profesjonalistów. Małej korekty wymaga jednak temperatura barwowa, bo przy 7309K biel jest niecho zbyt chłodna i wpada w błękitne odcienie. Kontrast jest typowy dla IPS i wynosi 991:1, a maksymalna jasność to blisko 300 nitów.
Czas na najważniejszy aspekt gamingowego laptopa, czyli wydajność w grach. I tu niestety przychodzi delikatne rozczarowanie, bo spodziewaliśmy się, że 11. generacja CPU Intela w połączeniu z jedną z najmocniejszych mobilnych grafik Ampere od NVIDII zapewnią nieco lepsze rezultaty, tymczasem niski limit energetyczny daje się tu mocno we znaki w obu przypadkach. W efekcie otrzymujemy wyniki na poziomie modeli z RTX 2070 i procesorem Core i7-9750H, czyli zdecydowanie niższe niż oczekiwaliśmy. I choć ASUS TUF Gaming Dash F15 bez najmniejszych problemów pozwala uzyskać 60 kl./s na najwyższych ustawieniach graficznych w wymagających tytułach, ale nie bardzo ma szansę wykorzystać potencjał 240 Hz matrycy gdziekolwiek poza e-sportowymi tytułami. Płynna rozgrywka z włączonym śledzeniem promieni wymaga zaś aktywacji DLSS, co niesie ze sobą pewne konsekwencje. Mówiąc krótko, przy kwocie 8499 PLN nasze oczekiwania były ustawione zdecydowanie wyżej.
Podsumowując, chociaż ASUS TUF Gaming Dash F15 to całkiem udana konstrukcja, to niestety ma ona swoje problemy. Producent zadbał o atrakcyjny design i jakość wykonania, odpowiednią liczbę portów i łączność bezprzewodową (ze wsparciem dla Wi-Fi 6), bardzo długi czas pracy na baterii, a także jeden z najlepszych wyświetlaczy, jaki widzieliśmy w gamingowych modelach (sprawdzi się podczas grania i zastosowań profesjonalnych, bo jego odwzorowanie kolorów jest fenomenalne), ale... można mieć kilka poważnych uwag do klawiatury i przede wszystkim wydajności, bo mimo że momentami faktycznie pokazuje pazur, to w gruncie rzeczy jest niższa niż spodziewaliśmy się po kombinacji GeForce RTX 3070 i Core i7-11370H, szczególnie w kontekście dość wysokiej ceny.
Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.