Asus TUF Gaming A15 - test laptopa dla graczy z Ryzenem na pokładzie
Czy mobilne układy APU dla graczy mają szansę narobić na rynku takiego zamieszania jak Ryzeny w przypadku komputerów stacjonarnych? Początkowo trudno było w to uwierzyć, ale kolejne testy pokazują, że to całkiem możliwe.
Postanowiliśmy więc osobiście sprawdzić, co tak naprawdę potrafią, dlatego też do naszej redakcji trafił laptop Asus TUF Gaming A15. Ten może się pochwalić 15,6-calowym panelem Full HD o częstotliwości odświeżania 144 Hz, procesorem Ryzenem 7 4800H opartym o 7 nm architekturę Zen 2 i ze zintegrowanym układem graficznym Vega 7, kartą graficzną GeForce RTX 2060, 16 GB pamięci RAM, 1 TB dyskiem SSD M.2 i "podwójną" bateria o pojemności 90 Wh (2x45 Wh). Brzmi zachęcająco, prawda? Zdecydowanie, szczególnie jeśli dodamy, że taka konfiguracja to koszt ok. 5500 PLN (co prawda z baterią 48 Wh, ale ta nie wpływa znacząco na cenę).
Tak jak wspomnieliśmy, pod maską Asus TUF Gaming A15 siedzi drugi najwydajniejszy układ z pierwszej serii mobilnych APU AMD, czyli Ryzen 7 4800H. Ten za sprawą 7 nm architektury może się pochwalić usprawnioną efektywnością energetyczną, został wyposażony w osiem rdzeni oraz szesnaście wątków, a jego bazowe taktowanie wynosi 2,9 GHz (w trybie Turbo CPU sięga nawet 4,2 GHz). Do tego mamy też kartę graficzną GeForce RTX 2060, która zapewnia wsparcie dla dwóch flagowych technologii rodziny RTX, czyli śledzenia promieni w czasie rzeczywistym oraz DLSS. Jeśli zaś chodzi o pamięć, to w testowanym egzemplarzu znalazły się 2 moduły Samsung M471A1K43DB1-CWE po 8 GB pojemności, co daje łącznie 16 GB RAM typu DDR4-3200 (to zdecydowanie duża zaleta laptopa), a na dane dostajemy 1 TB dysk SSD Intela z serii 660p - nie jest to może demon wydajności, ale nadrabia pojemnością i zawsze mamy jeszcze drugi slot M.2 na kolejny dysk.
W zakresie oprogramowania obyło się bez niespodzianek, bo ASUS zaserwował nam swoją klasykę, tj. Armoury Crate do zarządzania całością, gdzie sprawdzimy pracę podzespołów, tryby wydajnościowe, zarządzamy profilami i inne ważne kwestie. Do tego dostajemy też GameVisual z wieloma presetami ustawień obrazu i regulacją temperatury kolorów, antywirus McAfee Live Safe oraz My ASUS, czyli narzędzia diagnostyczne, centrum aktualizacji sterowników i wsparcie techniczne.
Asus TUF Gaming A15 to relatywnie nieduży laptop o wymiarach 35,9 x 25,6 x 2,49 cm i wadze 2,3 kg, ale jak łatwo zauważyć nie jest to konstrukcja na miarę ultrabooka. W tej cenie i z tymi podzespołami można się było jednak tego spodziewać, dlatego w żadnym wypadku nie jest to wada. Co więcej, urządzenie może się podobać, a wszystko za sprawą minimalistycznej stalowo-czarnej stylistyki, której gamingowy charakter podkreślają ostre krawędzie i geometryczne wzory. Metalowa pokrywa laptopa jest niemal całkowicie gładka i zdobią ją jedynie logotyp oraz elementy imitujące śrubki - warto tu dodać, że na szczęście nie zbiera zbytnio odcisków palców, otwiera się w zakresie 140°, a zastosowane zawiasy sprawiają wrażenie trwałych. Panel roboczy wykonano zaś z tworzywa imitującego szczotkowane aluminium, ale i do niego nie mamy większych zastrzeżeń, bo całość sprawia naprawdę solidne wrażenie. I w sumie to nie tylko sprawia, bo o wytrzymałości urządzenia świadczy certyfikat klasy wojskowej MIL-STD-810G, więc laptop powinien być odporny na wstrząsy, obicia, uderzenia czy upadki, a także promieniowanie słoneczne, dużą wysokość oraz ekstremalne warunki.
Klawiatura jest wyspowa, z sekcją numeryczną i charakteryzuje się podświetleniem RGB, którego poziom i kolory możemy samodzielnie dobrać, ale co najważniejsze jest bardzo wygodna. Moment aktywacji klawisza jest dobrze wyczuwalny, skok wynosi ok. 1,8 mm, a za sprawą technologii Overstroke możemy się cieszyć szybkim rejestrowaniem poleceń oraz wytrzymałością na poziomie 20 mln kliknięć. W przypadku touchpada jest równie dobrze, bo ten jest spory, obsługuje wielodotyk, a jego przyciski są wyraźnie wydzielone, więc w codziennym użytkowaniu bardzo dobrze się sprawdza - nie wspominamy tu o graniu, bo chyba nikt nie wykorzystuje gładzika w tym celu.
Po lewej stronie znajdziemy gniazdo Kensingtona i USB 2.0, a na prawym boku 2 x USB 3.2, 1 x USB 3.2 typu C (z interfejsem DP 1.4), LAN (RJ45), pojedyncze gniazdo słuchawkowe, HDMI 2.0b i gniazdo ładowania. Jeżeli chodzi o audio, to producent zapewnia, że "dwa udoskonalone głośniki z czterema wycięciami zapewniają o 1,8 razy wyższą głośność i 2,7 razy głębsze basy niż w modelach poprzedniej generacji, oferując bogatsze wrażenia dźwiękowe", ale mówiąc szczerze to wciąż poziom typowy dla laptopowych głośników, czyli do codziennego użytkowania się nadają, ale do grania obowiązkowo trzeba podłączyć słuchawki. Na koniec tego akapitu jeszcze kilka słów o łączności - ASUS wyposażył ten model w kartę sieciową ze wsparciem dla Bluetooth 5.0 i Wi-Fi IEEE 802.11 ac, które zapewniają satysfakcjonujące rezultaty, a jeśli chcemy skorzystać z internetu szerokopasmowego, to do dyspozycji mamy port ethernetowy.
Zastosowany w TUF Gaming A15 panel o rozdzielczości Full HD i odświeżaniu 144 Hz świetnie spisuje się w grach, zapewniając szerokie kąty widzenia, odpowiedni czas reakcji i wsparcie dla Adaptive-Sync, dzięki której opóźnienia są zredukowane, zacinanie klatek animacji zminimalizowane, a efekt rozrywania obrazu praktycznie nie występuje. Warto jednak podkreślić, że panel nie najlepiej radzi sobie z odwzorowaniem kolorów (pokrycie palety kolorów sRGB wynosi tu zaledwie 58,1% przy całkowitej objętości 58,4%), średni błąd Delta E sięga aż 4,57, kolory są wyraźnie ochłodzone, a do deklarowanego kontrastu i maksymalnej jasności nieco brakuje, ale... podczas grania jest to nieodczuwalne i będzie przeszkadzać jedynie profesjonalistom zajmującym się obróbką grafiki, a to nie do nich skierowany jest przecież laptop.
Trochę zastrzeżeń można mieć jednak do układu chłodzenia, bo laptop nie jest bardzo smukłą konstrukcją, więc można było oczekiwać naprawdę niskich temperatur i cichej pracy, tymczasem w tych aspektach ASUS nieco zawodzi. Podczas intensywnego korzystania z laptopa, np. grania, hałas sięga przeszło 50 dBA i do tego generowany dźwięk jest nieprzyjemny dla ucha, a temperatury zmierzone dla procesora i karty graficznej potrafią dobić odpowiednio do 103 i 87° C, więc są już trochę niepokojące. Oczywiście sprzęt natychmiast przechodzi do ich zbijania, ale jak łatwo się domyślić pracuje wtedy jeszcze głośniej. Na szczęście nie przekładają się one na działanie podzespołów, bo test na występowanie throttlingu, polegający na 20-krotnym ukończeniu benchmarku 3DMark Time Spy, laptop kończy ze stabilnością animacji na poziomie 97,5%, co jest pozytywnym wynikiem. Nie można też pominąć kwestii obudowy nagrzewającej się na spodzie do blisko 50° C i wydmuchiwania ciepłego powietrza z prawej strony, czyli tam, gdzie operujemy myszką - zdecydowanie można było to lepiej rozplanować.
A jak to wszystko przekłada się na najważniejsze, czyli wydajność w grach? Tu Asus TUF Gaming A15 po prostu błyszczy, udowadniając, że laptopy do grania z układami od AMD mogą sprawować się równie dobrze jak z konkurencyjnymi Intelami - wystarczy spojrzeć na wyniki:
Na koniec zostawiliśmy sobie jeszcze czas pracy na baterii, co wynika trochę z faktu, że testowana przez nas konfiguracja z baterią 90 Wh nie jest (jeszcze?) dostępna w sprzedaży, więc nasze odczucia i testy nie będą do końca miarodajne. Tak czy inaczej, w takiej wersji laptop działa na akumulatorze po prostu fenomenalnie, osiągając w teście Modern Office w ramach PC Mark 10, przy jasności 50% i trybie pracy Windows, rekordowy czas 11 godzin i 12 minut. To wartości zarezerwowane dla ultrabooków, więc w przypadku gamingowej konstrukcji mocno zaskakują, ale jak wspominaliśmy, nie mamy pewności, czy wersja z tak dużym akumulatorem ostatecznie trafi na rynek - jeśli tak, to serdecznie ją polecamy!
Wracając do pytania z początku artykułu, czy mobilne układy APU dla graczy mają szansę narobić na rynku takiego zamieszania jak Ryzeny w przypadku komputerów stacjonarnych? Odpowiedź brzmi tak, a Asus TUF Gaming A15 jest tego świetnym przykładem. Oczywiście nie jest to laptop idealny, a producent musiał zdecydować się na pewne cięcia, żeby zmieścić się w budżecie, ale to naprawdę udana konstrukcja. W swoich podstawowych zastosowaniach, czyli grach wideo, po prostu błyszczy, co potwierdzają wyniki naszych testów, a do tego możemy liczyć na wsparcie dla ray tracingu oraz DLSS 2.0. Co prawda przy zakupie warto pamiętać o głośnej pracy i wysokich temperaturach pod obciążeniem, a także problemach wyświetlacza z odwzorowaniem kolorów, ale przy cenie 5500 PLN za testowaną przez nas konfigurację powinny zejść one na dalszy plan.
Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.