Yoshi's Crafted World – recenzja

Yoshi's Crafted World /materiały prasowe

​Kolejna platformówka ze słynną postacią w roli głównej trafiła właśnie na Nintendo Switcha. Po King Kongu, Kirbym i Mario, przyszedł czas na Yoshiego.

Świat Yoshich został zaburzony. Na ich uroczą, przepełnioną spokojem i radością wyspę, przylatują pewnego dnia Baby Bowser oraz Kamek, próbując położyć swoje ręce na artefakcie zwanym Sundream Stone. Spełniający najśmielsze marzenia posiadacza kamień, w wyniku przepychanek pomiędzy czarnymi charakterami a kolorowymi dinozaurami, gubi wszystkie swoje kryształy i rozrzuca je po całym świecie. Z tego miejsca rozpoczyna się wyścig pomiędzy Kamekiem i Bowserem a Yoshim o to, kto pierwszy znajdzie je wszystkie.

Jeżeli graliście w inne platformówki Nintendo, doskonale wiecie, co dzieje się dalej. Bowser mamrocze coś o zagarnięciu wszystkiego dla siebie, Yoshi pakuje manatki i rozpoczyna podróż w poszukiwaniu kryształów. Zaczynamy od prostych, nieskomplikowanych poziomów, przechodzimy kolejne lokacje, krajobraz diametralnie zmienia się co chwilę, a od czasu do czasu zostają przedstawiane nam nowe rodzaje wyzwań. Na końcu kluczowych etapów czeka potężny boss, krótka, zabawna cutscenka z Kamekiem i Bowserem oraz kryształ w nagrodę za pokonanego rywala.

Reklama

W żadnych z tych gier nie chodziło jednak o fabułę, widowiskowe przerywniki filmowe czy trzymające w napięciu zwroty akcji, tylko o mechaniki samej platformówki oraz różnorodność otaczającego nas świata. Osoby, które właśnie za to doceniały poprzednie gry Nintendo, będą zachwycone tym, co ma do zaoferowania Yoshi’s Crafted World.

Motywem przewodnim najnowszej premiery Nintendo Switch, jak wskazuje sam tytuł, jest świat stworzony za pomocą nożyczek, tony kartonów i flamastrów. Chodzimy pomiędzy kolorowymi pudełkami, na niebie wiszą powycinane z papieru mewy, a krajobraz przypomina lekcje plastyki ze szkoły podstawowej.

Jest to jedno z tych rozwiązań, które od razu przypadnie Wam do gustu i od pierwszych, kartonowych poziomów zakochacie się w Yoshi’s Crafted World, albo przez następne 10 godzin będziecie z przekąsem patrzeć na kolejne, powtarzalne koncepcje.

Oprócz oryginalnego, uroczego świata, Nintendo pokusiło się również o małą rewolucję w kwestii zaprojektowania całej rozgrywki. Większość podobnych platformówek jest bowiem zbudowana dosyć podobnie. Gra zostaje podzielona na światy, a na końcu każdego z nich czeka potężny boss, którego pokonanie gwarantuje nam zmianę krajobrazu oraz niewielką nagrodę, kolejny krok w kierunku fabularnego zakończenia. W tym przypadku: kryształ.

W Yoshi’s Crafted World światy to bardziej... dzielnice. Zamiast podzielić grę na duże, składające się z kilkunastu poziomów lokacje, Nintendo zdecydowało się na więcej mniejszych światów. Praktycznie co kilka leveli lądujemy w zupełnie innych okolicznościach. Od mrocznych, ciemnych lasów, przez piaszczyste plaże, aż po świat zdominowany przez potężne dinozaury.

Pod tym względem błyszczy właśnie różnorodność Yoshi’s Crafted World. Każda "dzielnica" to nie tylko kolejne powycinane z kartonu poziomy, ale również drobne mechaniki, nowi przeciwnicy. W poziomie z dinozaurami na naszej głowie ląduje wielka czaszka, która pozwala miażdżyć wszystko dookoła. Na księżycu, w jednym poziomie w całej grze, pojawia się przeciwnik pozwalający Yoshiemu wyżej skakać.

Nie ma więc nawet czasu, żeby męczyć się z jakimś frustrującym przeciwnikiem albo nauczyć się korzystać z nowej mechaniki. Zanim zaczniecie dłużej zastanawiać się nad tym, co zastaliście w danym świecie, następuje kolejna zmiana.

W rezultacie bardzo ciężko się Yoshim znudzić. Chociaż gra trwa dosyć krótko, ciągłe przeskoki pomiędzy diamteralnie różnymi krajobrazami gwarantują bardzo płynną rozgrywkę i chęć odblokowywania kolejnych poziomów.

Jeżeli chodzi o zaprojektowanie samych leveli, ciężko teraz będzie z czystym sumieniem nazywać Yoshi’s Crafted World "platformówką 2D". Chociaż wciąż chodzimy od lewej do prawej, gra ciągle wymusza na nas zainteresowanie dalszym planem oraz okazjonalne odwiedzanie go. Często zdarzają się momenty, gdzie zaczynamy wędrować wgłąb ekranu. Wiele poziomów opiera się właśnie na perspektywie, a przedmioty poukrywane gdzieś na horyzoncie są kluczem do rozwiązywania drobnych zagadek.

Bardzo zgrabnie w tę koncepcję została wpleciona znana już od lat mechanika Yoshiego, strzelanie jajkami. Yoshi może połykać niektórych przeciwników. Za nim pojawia się kolorowe jajko, które potem może zostać wykorzystane na naszą korzyść podczas przechodzenia poziomu. Czasami zbierzemy nim jakieś monety, a innym razem odblokujemy tajemne przejście.

Wystarczy wcisnąć X, a na ekranie pojawia się celownik pozwalający wystrzelić jajkiem w dowolny punkt na ekranie. Co ciekawe, dotyczy to również wielu fragmentów ukrytych na drugim planie. Mnóstwo rzeczy należących z pozoru do kartonowego krajobrazu może zostać przesuniętych jednym, celnym strzałem, odkrywając alternatywną drogę, kilka złotych monet czy cenne znajdźki.

Podobnie jak wiele innych platformówek, chociaż Yoshi’s Crafted World nie trwa długo, jest mocno nastawione na powtarzalność. Przejście każdego poziomu to jedno, ale wymaksowanie ich to drugie, znacznie trudniejsze zadanie. Niemalże każda plansza oceniania jest poprzez liczbe zdobytych kwiatków. Niektóre z nich znajdujemy bezpośrednio na mapie, a inne dostajemy dopiero przy podsumowaniu, za liczbę znalezionych złotych i czerwonych, rzadszych monet. 

Kwiatki są również potrzebne do odblokowywania kolejnych światów, skutecznie wybijając graczowi z głowy pomysł pędzenia przez kolejne mapy. Im dłużej gramy, tym więcej zaczynamy dostrzegać schematów. Niszczymy fragmenty krajobrazu, szukamy ukrytych lokacji i kwiatków.

Ponadto przejście gry odblokowuje również kilka dodatkowych wyzwań, mocno wydłużających nasz czas spędzony z nowym tytułem Nintendo. Pokonane bossy wracają na nowo, nagradzając gracza za powtórzenie poziomu bez zadanych obrażeń czy zmieszczenie się w podanej ramie czasowej. 

Gra oferuje również dosyć szeroki wybór różnych kostiumów dla Yoshiego. Każdy, mały świat ma również automat z 10 różnymi strojami do wylosowania. Los kosztuje nas złote monety, a po 10 losowaniach kolekcja zostaje uznana za zakończoną. Gra zachęca więc do powtarzania poziomów, zbierania kolejnych monet i wydawania ich w automatach, żeby ostatecznie zebrać wszystkie dostępne kostiumy.

Świetną opcją jest również możliwość przechodzenia poziomów od tyłu. Zdobyć możemy w ten sposób kolejne kwiatki, same levele wydają się nieco inne, a wiszący nad głową czas stanowi dodatkowe wyzwanie.

Yoshi’s Crafted World przedstawia również graczom możliwość grania w kooperacji. Już po pierwszej, otwierającej naszą przygodę cutscence dostajemy pytanie o liczbę uczestniczących w aktualnej sesji osób. Wybór dwóch Yoshich pozwala oddać jeden kontroler w ręce swojego kolegi i razem z nim przechodzić kolejne poziomy. Na początku wydaje się to dosyć chaotyczne i więcej w tym wzajemnego rzucania sobie kłód pod nogi niż kooperacji, ale kiedy wpadnie się w rytm, można śmiało ukończyć tak całą przygodę.
Ostatecznie poważny problem z Yoshi’s Crafted World jest tylko jeden i niektórym graczom może wydawać się nieistotny. Poziom trudności. Możemy wybrać jeden z dwóch wariantów, opisany tutaj jako "styl gry", Mellow albo Classic.

Pierwsza opcja dodaje nam skrzydeł, dosłownie. Yoshi, niczym po kilku zimnych Red Bullach, może latać bez końca. Popełniane błędy karcą nas znacznie mniej, a tryb wydaje się idealnym rozwiązaniem dla dzieci, podobnie jak Funky Mode w Donkey Kongu.

Tryb Classic, opisany jako rozwiązanie dla bardziej doświadczonych graczy, zabiera nam sporą część serduszek za spadanie z mapy czy dostawanie obrażeń, ale generalnie jest prostą i szybką przeprawą przez całą historię. Wynika to nie z samego poziomu trudności, a z zaprojektowania poziomów. Nawet kiedy na ekranie pojawia się napis "Game Over",  co zdarza się wyjątkowo rzadko jak na platformówkę, zostajemy cofnięci do punktu kontrolnego, a wszystkie znajdźki, jakie zdobyliśmy wcześniej, wciąż są na naszym koncie. Po większość kwiatków można się po prostu cofnąć. Miejsca, gdzie jajka odgrywają kluczową rolę są wypełnione przeciwnikami do połknięcia. Wszystko jest po prostu łatwe, podane na srebrnej tacy.

Ostatecznie większe wyzwania przychodzą dopiero po ukończeniu gry, dla miłośników maksowania platformówek. Wtedy bossy trzeba przechodzić bezbłędnie, a niektóre poziomy mają ograniczenia czasu. Większość plansz wciąż pozostaje jednak względnie prosta, pozwalając na okazjonalne potknięcia.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Yoshi’s Crafted World to kolejna platformówka, obok Donkey Konga czy kilku odsłon Mario, która powinna trafić na konsolę każdego fana gatunku. Chociaż Yoshi nie oferuje wyzwania na podobnym poziomie, świat jest uroczy, rozgrywka bardzo płynna, a weterani, którzy szukali wszystkich księżyców w Odyssey, znajdą coś dla siebie. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama