World of Warships Blitz – recenzja

World of Warships Blitz /materiały prasowe

​Po przeniesieniu na smartfony i tablety World of Tanks, studio Wargaming postanowiło przygotować mobilną odsłonę innego swojego tytułu - World of Warships. Jak sprawdzają się przenośne "statki"?

Na początku winny jestem krótkiego wstępu - dotychczas nigdy nie miałem styczności z produkcjami Białorusinów. Morskie potyczki w wydaniu Blitz były więc moim pierwszym zetknięciem z charakterystycznymi tytułami. Bolesnym.

Będę szczery - nie spodziewałem się, że uruchamiając grę, stanę przed tak dużym wyzwaniem. Kilka pierwszych starć było niczym spacerowanie po niestabilnym moście w ciemności oraz w trakcie silnej zawieruchy. Łatwo nie było. Już samo kierowanie potężnym statkiem do prostych nie należy. Wirtualna maszyna zachowuje się niczym rzeczywisty odpowiednik. Okręt porusza się więc powoli, a zwrotność nie jest zbyt duża. Trzeba więc z wyprzedzeniem planować kolejne ruchy, by nie nadziać się na atak oponentów.

Reklama

Wielokrotnie - zwłaszcza w pierwszych godzinach zabawy - znajdowałem się w sytuacjach, kiedy wpływałem na tereny opanowane przez wrogie jednostki i szybko kończyłem z zatapiającym się wrakiem. Nie pomagało także strzelanie z dział w najbliższych oponentów.

World of Warships Blitz to produkcja, która wymaga cierpliwości, zwłaszcza, jeżeli dla kogoś - tak jak dla mnie - jest to pierwsza gra studia Wargaming. Opanowanie podstawowych mechanizmów rozgrywki wymaga czasu, ale warto go poświęcić, bo ewentualny sukces przynosi ogromną satysfakcję.

Dla twórców wyzwaniem było zapewne przygotowanie odpowiedniego sterowania, dostosowanego do ekranów dotykowych. Muszę przyznać, ze zaprojektowany system sprawdza się całkiem nieźle - do poruszania jednostką służą widoczne na wyświetlaczu wirtualne przyciski. Korzystanie z nich nie sprawiało mi większych trudności.

W wersji PC potyczki trwają 20 minut, ale w wydaniu mobilnym czas bitw skrócono do 5 minut. Ma to sens, ponieważ posiadacze smartfonów i tabletów zazwyczaj starają się rozgrywać krótkie sesje - czekając w kolejce do lekarza lub jadąc komunikacją miejską.

W produkcji znalazły się trzy tryby zabawy. Pierwsze to drużynowe starcie z innymi graczami - uczestnicy zmagań starają się zdobyć większą liczbę punktów od przeciwników i/lub zniszczyć wszystkie wrogie statki.

Kolejne dwa warianty to misje rozgrywane w kooperacji ze znajomymi i kampania przeznaczona do rozgrywki w samotności. W ostatniej zadania bazują na prawdziwych wydarzeniach i potyczkach - twórcy pokusili się nawet o zaimplementowanie stosownych przerywników filmowych. Przyznaję - pod tym względem na nudę nie mogłem narzekać.

Dostępne w grze maszyny podzielono na cztery klasy: niszczyciele, lotniskowce, krążowniki i okręty bojowe. Każda wyróżnia się unikalnymi dla siebie cechami - przykładowo pierwszy z wymienionych rodzajów statków charakteryzuje się zwiększoną szybkością i zdolnością wygenerowania zasłony dymnej.

To jednak nie wszystko - dodatkowe modyfikatory zapewniają różne ugrupowania. Jednostki amerykańskie są zwrotniejsze, dysponują lepszym pancerzem oraz sprawniejszym systemem przeciwlotniczym i mechanizmem odpowiedzialnym za kierowanie ogniem.

W produkcji znalazło się kilkadziesiąt zróżnicowanych okrętów, odwzorowanych mniej więcej w zgodzie z historią. Przypisane są do jednej z dziesięciu kategorii - w im wyższej są, tym posiadają większą siłę bojową. Następne statki odblokowujemy podczas zwyklej rozgrywki.

Podobnie jak "duża" wersja, World of Warships Blitz bazuje na modelu F2P - grać można więc za darmo, ale nie zabrakło opcjonalnych mikropłatności. Nie lubię takiego rozwiązania, przyznaję jednak, że w omawianej produkcji przybrał dosyć przyjazną formę.

Kolejne maszyny zdobywamy za pomocą punktów doświadczenia, które gromadzimy w zamian za uczestnictwo w kolejnych potyczkach - także zakończonych porażką. Starcia nagradzane są również srebrem służącym do kupowania ulepszeń dla posiadanych jednostek i dodatków tymczasowo zwiększających możliwości okrętów.

Oczywiście, jak w tego typu grach bywa, zdobycie najlepszych statków bez wydawania ani złotówki może zająć sporo czasu, ale na szczęście cały proces nie jest żmudny. Bardziej niecierpliwi mogą przeznaczyć swoje oszczędności na wspomniane "ikspeki" i wirtualną walutę. W ogólnym rozrachunku można rzeczywiście pobawić się za darmo.

Urządzenia mobilne nie pozwalają rzecz jasna wygenerować grafiki rodem z PC, ale warstwa wizualna przenośnych "statków" nie zawodzi. Zarówno woda, jak i modele okrętów prezentują się bardzo dobrze i całość wygląda niewiele gorzej niż wydanie komputerowe. Ba, przygotowano też opcje, dzięki którym można zmodyfikować poziom detali wyświetlanych obiektów - mniejsza szczegółowość umożliwia zaoszczędzenie energii sprzętu.

World of Warships Blitz to dobra, aczkolwiek wymagająca produkcja. Podejrzewam, że dosyć szybko od tytułu odbiją się gracze szukający sympatycznej i łatwej zabawy (sam doświadczyłem chwil zwątpienia). Pozostali być może zdecydują się toczyć morskie boje dłużej, choć początek do prostych nie należy. Na szczęście w przeciwieństwie do wielu innych pozycji, zastosowany model biznesowy nie zniechęca do zmagań.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: World of Warships Blitz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy