World of Warplanes - recenzja

Wargaming podbił świat za sprawą World of Tanks, a teraz zamierza osiągnąć sukces w przestworzach dzięki World of Warplanes. Nowe maszyny, nowe pola bitew, ta sama frajda z zabawy.

Gdy testowaliśmy wczesną wersję World of Warplanes, byliśmy niemal pewni, że Wargaming.net i tym razem osiągnie sukces. Jej twórcy wykorzystali wszystkie umiejętności i całe swoje doświadczenie, zdobyte głównie podczas prac nad World of Tanks, aby teraz stworzyć najlepszą sieciową grę akcji z samolotami w rolach głównych. Zapraszamy w przestworza z okresu drugiej wojny światowej.

Zabawę w World of Warplanes rozpoczynamy od krótkiego, zaledwie 10-minutowego samouczka, który w ciągu trzech lekcji uczy nas, jak latać i jak strzelać. To wystarczy, aby przejść do właściwej rozgrywki. Nie musimy znać żadnych zaawansowanych manerwrów ani mieć specjalistycznej wiedzy. To, co najcenniejsze - doświadczenie - zdobywamy już w trakcie bitew. W World of Warplanes może zagrać każdy, kto tylko opanował obsługę klawiatury i myszy w stopniu średnio zaawansowanym.

Reklama

Po ukończeniu samouczka przechodzimy do hangaru, czyli do centralnego miejsca w całej grze. To tutaj wybieramy maszyny, którymi chcemy polatać w kolejnych bitwach (na początek dostajemy kilka maszyn pierwszego poziomu, przy czym najwyższy jest dziesiąty), a także dokonujemy zakupu nowych oraz modyfikacji bądź ulepszeń tych już posiadanych. Każdy został opisany kilkoma cechami, takimi jak wytrzymałość pancerza czy siła rażenia broni. Wszystkie z nich możemy ulepszać, wykupując kolejne upgrade'y na drzewku technologicznym. Zawarto na nim także różne rodzaje amunicji, o różnych właściwościach każdy.

Jednak na początku nie trzeba się w to wszystko zagłębiać. Tuż po ukończeniu samouczka można rozpoczynać podniebne starcia z udziałem innych, podobnych nam pod względem zaawansowania graczy. Latanie jest proste - wystarczy myszka i klawisz W, służący do przyspieszania. Strzelanie zasadniczo też - wciskamy lewy przycisk myszy i miotać pociski aż do oporu. Jednak w jednym i drugim przypadku są ograniczenia. Po kilku chwilach przyspieszania przegrzewa się silnik (przestajemy przyspieszać), a po paru sekundach prowadzenia ostrzału także broń (tracimy na celności).

Poza tym strzelanie z początku może nastręczać trudności. To wszystko przez dużą ruchliwość i szybkość samolotów, do których należy zwykle mierzyć z dużym wyprzedzeniem. Co prawda na ekranie widać nie tylko celownik, ale i miejsce, w które należy przymierzyć, aby trafić, ale i tak praktyka jest trudniejsza niż teoria. Pomimo tego już w pierwszej, najpóźniej w drugiej bitwie zaliczamy pierwsze zestrzelenie. A później idzie coraz lepiej i lepiej. World of Warplanes to gra o wiele przystępniejsza dla niedzielnego gracza niż wspomniane wcześniej War Thunder. Jednak znacznie bliżej jej do zręcznościówki niż do symulacji.

Bitwy są stosunkowo krótkie, trwają nie więcej niż 15 minut (choć często zaledwie kilka minut), a na koniec każdej z nich otrzymujemy nagrodę w postaci punktów oraz złota, które później wykorzystujemy w hangarze i sklepie (złoto można także dokupić za prawdziwą walutę, ale nie jest to koniecznością, jeśli nie mamy wyolbrzymionego ego). Podniebne pojedynki są szybkie i dynamiczne. Prowadząc wymianę ognia, zapominamy o upływającym czasie. A tu - myk, myk - lada chwila na ekranie pojawia się informacja o wygranej... no, chyba że zostaniemy zestrzeleni, rzecz jasna. Ale wtedy szybko wracamy do hangaru i zaczynamy jeszcze raz (do matchmakingu nie można mieć żadnych zastrzeżeń, towarzystwo do wspólnego latania program znajduje błyskawicznie). Zabawa wciąga w równym stopniu, jak w World of Tanks.

Ogólnie World of Warplanes można określić jako "World of Tanks w przestworzach". Jeśli mieliście do czynienia z czołgową produkcją Wargaming.net, w samolotowej poczujecie tego samego ducha i prawdopodobnie będziecie się bawić równie dobrze. Jeśli jednak liczycie na zaawansowaną symulację lotniczą, ostrzegam - lepiej sięgnijcie po War Thunder. Ja liczyłem przede wszystkim na szybką, podniebną akcję bez długiego czasu potrzebnego na adaptację - i dokładnie to otrzymałem. To, na co można ponarzekać teraz, to stosunkowo niewielka ilość contentu, ale spodziewam się, że twórcy będą regularnie wprowadzać do gry nowe dodatki. Jeśli tak rzeczywiście będzie, wróżę World of Warplanes co najmniej kilka milionów aktywnych graczy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: world of warplanes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy